-Daj mu spokój, to nie jego wina! - Blackey broniła go
-Może i masz rację - spojrzałem na nią.
-To tyle chciałeś?
-Hmm... - pomyślałem i spojrzałem zalotnie na Blackey
-Czego ty chcesz? - zapytała niepewnie ale z groźbą w głosie
-A nic takiego - przygwoździłem ją do ściany, oparłem się ręką na ścianie przy jej twarzy i spojrzałem jej w oczy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz