poniedziałek, 29 grudnia 2014

Od Ayato do Alice

Wyszedłem rano na spacer do miasta,potrzebowałem chwili wytchnienia.
Byłem w mieście,przechadzałem się między boczną drogą,patrząc w niebo.
Śnieg zalał całe miasto,moje czerwone włosy były całe w śniegu a twarz rumiana od mrozu.
Nagle zadzwonił telefon.
-Halo? - Zapytałem patrząc w niebo.
-"Przyjedź do szpitala! Szybko! Ja rodzę! " - Usłyszałem głos Alice.
-Z-Zaraz będę! - Krzyknąłem i rozłączyłem się.
-Cholera! - Warknąłem.
Zacząłem biec ile tylko miałem siły,wiatr wiał mi w plecy,dzięki czemu przyśpieszałem coraz bardziej.
W końcu zacząłem się ślizgać na lodzie jak na lodowisku,słońce lekko przebijało się przez ciemne,zimowe chmury.
Po 10 min.dotarłem do szpitala,zziajany i cały w śniegu,musiałem wyglądać komicznie.
Jak najszybciej wpadłem do sali.
-Jestem! - Krzyknąłem półgłosem nie mogąc złapać tchu.

(Alice?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz