poniedziałek, 29 grudnia 2014

Od Alice do Ayato

Jakiś czas już miną od pewnego wydarzenia. Mój brzuch robił się z miesiąca na miesiąc coraz większy. Wszyscy nam gratulowali, że będziemy mieli dziecko ale nie myśleli o tym że to ja będę się musiała najwięcej namęczyć. Przez całą ciąże myślałam że kręgosłup mi się złamał.
Siedząc na korytarzu obserwując spadające płatki śniegu.. Sądziłam że to nic poważnego i się tym nie przejmowałam. Lecz nagle poczułam że odchodzą mi wody, powoli wstałam i poszłam do Amnesii. Głośno zapukałam do drzwi.
-Coś się stało? - zapytała przestraszona
-Ja rodzę! - krzyknęłam bo dostałam skurczy
-Szubko musimy jechać do szpitala! - wzięła płaszcz, założyła go na mnie i pobiegłyśmy do samochodu należącego do V. Po drodze minęłyśmy Hiroshimę i Lalę która ją męczyła,
-Coś się stało|? - zapytała przestraszona Lala
-Nie mamy na to czasu! - odparła szybko Amnesia
V był tak miły i nie protestował, ale tylko dlatego że nie wiedział z jakimi siłami natury ma do czynienia.
W szpitalu. Myślałam że umrę z bólu, a lekarze mówili że to dopiero początek. Położyłam się na łóżku, podali mi środki znieczulające i kazali czekać. Amnesia siadła obok na taborecie.
-Wybacz że cię zaciągnęłam do szpitala - przeprosiłam
-Nie mów tak! Byłaś w potrzebie! Masz - podała mi telefon z wybranym numerem Ayato - Powiedz mu że jesteś w szpitalu
-Dobrze
Zadzwoniłam do niego.
-Halo? - zapytałam - Przyjedź do szpitala! Szybko! Ja rodzę! - poczułam kolejny skurcz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz