wtorek, 30 grudnia 2014

Od Ayato do Alice

-Tak,coś się stało? Zapytałem z niepokojem.
-Proszę ze mną.
~Coś musi być nie tak... Zmartwiłem się.
Poszedłem za lekarzem do gabinetu,nakazał mi usiąść,tak zrobiłem.
-O co chodzi? Zacząłem.
-Chodzi o to,że mogą wystąpić pewne komplikacje.
-W jakim stopniu?
-Nie będą bezpośrednio zagrażać życiu matki i dziecka,ale wiem że pańska wybranka źle to znosi.
-Wiem o tym...
-Proszę jedynie,by pan był przy niej.
-Taki mam zamiar.
Wstaliśmy i ledwie co wyszliśmy z sali,a usłyszałem potworny krzyk Alice.
(Alice?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz