środa, 31 grudnia 2014

Od Alice do Ayato

-Co się stało?! - zapytał ogłuszony
-Wydaje mi się że poród się na poważnie rozpoczął - powiedziała pielęgniarka
Też tak sądziłam, jak mogłam o tym zapomnieć!? Ayato usiadł na miejscu Amnesii i przez cały czas trzymał mnie za rękę.
-Wybacz jeśli ci ją zmiażdżę - powiedziałam lekko zdyszana
-Dobrze - uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło
Jakąś godzinę później poczułam okropny skurcz a po nim następny. Lekarz rozłożył mi nogi i kazał przeć. Bez zbędnego zastanawiania się wykonywałam polecenia. Krzyczałam, zaciskałam pięści. Mijały kolejne godziny, ale cel był coraz bliżej. Po trzech godzinach walki.
-Już prawie! Nie poddawaj się! - mówiła pielęgniarka które zmieniały się
Usłyszałam płacz małego dziecka i poczułam ogromną ulgę. Przestałam odczuwać jakikolwiek dyskomfort.
-To chłopiec! - powiedziała pielęgniarka, zawijając bobasa w pieluchę, podała Ayato'wi nożyczki, a on przeciął pępowinę. Siostra podała mi go do rąk. Zaczęłam płakać ze szczęścia.
-Wiem już jak go nazwiemy - powiedziałam do Ayato
-Jak?
-Izaya, mały Izaya - uśmiechnęłam się
-Pasuje idealnie - powiedział Ayato i wziął bobaska na ręce

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz