-Wiesz,że się nie kradnie. Mruknęłam podchodząc do drzewa.
Dziewczyna zeskoczyła i wyciągnęła nóż z za pasa i przybrała pozycję obronną.
-Tak się bawimy... Mruknęłam wyciągając pistolet.
-Poddaj się demonie,albo wpakuję Ci te kule w Twoją zdziczałą buźkę! (Choć jedna wystarczy do zabicia,nie ważne w co trafię.)
Dziewczyna byłą wyraźnie dzika,po przestraszyła się jakbym już strzeliła.
~Może da się z Nią jakoś dogadać? Nie chce mi się kul marnować...
Podeszłam do niej,schowałam broń i stanęłam w bezruchu.
-Chcę Ci pomóc,rzuć broń i choć ze mną.
(Silentium?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz