-Mój uśmiech dawno zanikł w morzu szaleństwa i nienawiści...
-Co to są,szaleństwo i nienawiść?
-Co dla mnie coś takiego,czym dla ciebie jest radość.
-Czemu nie możesz się uśmiechnąć,choć raz.
-Nie mam powodów...
Nagle zobaczyła konie,i aż podskoczyła.
-Co to za duży stwór z kopytami?
-To? To jest koń.
-Gryzie?
-Raczej nie.
Podeszłam do zagrody,po chwili podbiegł do mnie Kaze.
-Witaj. - Szepnęłam głaszcząc go po łbie.
-A co się z nimi robi?
-Jeździ się.
-Jak rakietą?
-To raczej się różni... Ale można to tak ująć.
Przeskoczyłam przed barierkę i wskoczyłam na grzbiet Kaze'a.
-A on Cię nie zrzuci?
-Trzeba umieć go kontrolować,to nie zrzuci.
-A... a ja też mogę?
W tej chwili zeskoczyłam z Kaze'a.
-Trzeba Ci znaleźć dużego konia.
Zaczęłam się rozglądać,aż wpadłam na Arystokratę.
-Arystokrata będzie w sam raz. - Wskazałam na karego fryza.
(Lala?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz