środa, 3 grudnia 2014

Od Hiroshimy do Lali

-Mój uśmiech dawno zanikł w morzu szaleństwa i nienawiści... 
-Co to są,szaleństwo i nienawiść? 
-Co dla mnie coś takiego,czym dla ciebie jest radość. 
-Czemu nie możesz się uśmiechnąć,choć raz. 
-Nie mam powodów... 
Nagle zobaczyła konie,i aż podskoczyła. 
-Co to za duży stwór z kopytami? 
-To? To jest koń. 
-Gryzie? 
-Raczej nie. 
Podeszłam do zagrody,po chwili podbiegł do mnie Kaze. 
-Witaj. - Szepnęłam głaszcząc go po łbie. 
-A co się z nimi robi? 
-Jeździ się. 
-Jak rakietą? 
-To raczej się różni... Ale można to tak ująć. 
Przeskoczyłam przed barierkę i wskoczyłam na grzbiet Kaze'a. 
-A on Cię nie zrzuci? 
-Trzeba umieć go kontrolować,to nie zrzuci. 
-A... a ja też mogę? 
W tej chwili zeskoczyłam z Kaze'a. 
-Trzeba Ci znaleźć dużego konia. 
Zaczęłam się rozglądać,aż wpadłam na Arystokratę. 
-Arystokrata będzie w sam raz. - Wskazałam na karego fryza. 

(Lala?) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz