poniedziałek, 10 listopada 2014

Od Alice do Amnesi

Bardzo dobrze zrozumiałam wypowiedź Celestii. Tylko nadaj nie wiedziałam jakim cudem ona jest taka jaka jest. Mam na myśli to, że jej ciało się regeneruje. Moje też z resztą ale gdy ktoś zada mi wiele głębokich ran to nie potrafią po prostu ,,zniknąć''. Klęcząc przed Celestią położyłam głowę na ziemi i przeprosiłam. 
-Przepraszam, działałam pod wpływem chwili, zrozumiem jeżeli mi tego nie wybaczysz - przeprosiłam go w ten sam sposób 
-Idź stąd! Zostaw nas samych! - wrzasnęła Amnesia, wstałam i skierowałam kroki do Akademii. Przez całą drogę miałam wyrzuty sumienia, nie miałam szczęścia ponieważ na głównym korytarzu stało kilkoro uczniów, miałam nadzieję że mnie nie zobaczą w takim stanie, byłam cała we krwi! Przemknęłam cicho i weszłam do swojego pokoju. Zrzuciłam ubrania i pobiegłam pod prysznic. Cały czas miałam w głowie słowa Ayato:

 -Zabiłaś moją siostrę... 
Umyłam się przebrałam, i położyłam się na łóżku. 
-Co mi strzeliło do głowy! Próbowałam zabić czyjąś siostrę! Jestem potworem! - zaczęłam płakać - Ale to niemożliwe, nic nie jadłam od kilkunastu miesięcy, powinnam być słaba a mimo to zdołałam kogoś zabić! Ayato mnie teraz znienawidzi! Jak zwykle musiałaś coś zepsuć! 
Przyłożyłam głowę do poduszki, leżałam tak nieruchomo dopóki ktoś nie zapukał do drzwi. Wszedł nimi jakiś nauczyciel. 
-Możesz przyjść na chwilę do mojego biura? - zapytał przyjemny pan 
-Tak, już idę! - zerwałam się i poszłam za nauczycielem 
W biurze. 
-Wiec co zrobiłaś Celestii, przemoc nie zawsze jest jedynym rozwiązaniem. - powiedział 
-Ale pan nie wie jak to jest być, głodnym, wściekłym a na dodatek ghulem! To nie jest życie to piekło! I niech pan nie udaje, że mnie rozumie! 
-Tu masz rację nie zrozumiem cię, bo ja jestem człowiekiem.. 
-Wić nie mamy o czym rozmawiać, uważam tą rozmowę za zakończoną, żegnam - wyszłam z jego gabinetu, idąc do swojego pokoju zobaczyłam Ayato, o mnie pewnie też, bo rzucił głową w moją stronę. Zaczęłam uciekać, nie przed nim tylko przed wyrzutami sumienia, w nerwach pobiegłam do Lasu Równowagi. Biegnąc tak w szale, wpadłam na dziwną postać, miała ona wysokość około 2 metrów, miała jedno skrzydło niebieskie a drugie... 
-Anivia!? - zapytałam 
Stworzenie pochyliło głowę którą przytuliłam 
-Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłam... 
Usłyszałam czyjeś kroki, rozejrzałam się i ujrzałam... Amnesię ze sztyletem w dłoni. Chodź nie byłam pewno co do przedmiotu który trzymała w dłoni, rozkazałam Anivi uciekać. Amnesia podchodziła coraz bliżej. 

(Amnesia? Tylko mnie nie zabij :0)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz