-Tak - odetchnął.
-Mogę cię opatrzyć?
-Nie trzeba, sam dam radę.
-Nie przepuszczę okazji odwdzięczenia ci się za to co dla mnie zrobiłeś
-No dobrze...
Po krótkiej chwili znalazłam wszystko co było mi potrzebne.
-Jest taka sprawa...
-Jaka? - zapytał
-Musisz zdjąć koszulkę... - powiedziałam cicho
-Tylko to? Już myślałem że coś poważniejszego - odetchnął z uśmiechem.
Pomogłam mu zdjąć bluzkę, przemyłam ranę. Ayato miał niezłą rzeźbę brzucha ale musiałam się skupić na jego ramieniu.
~Nie rumień się! Nie rumień się! ~ rozkazywałam sobie w myślach
-Wiesz o tym, że się rumienisz? - zachichotał
-Wiem...
Polałam ranę wodą utlenioną, Ayato drgną.
-Jeśli boli to wybacz, za chwilę przestanie - uspokajałam go
Założyłam bandaż, chłopak pokazał mi gdzie ma inne koszulki. Wzięłam tą w którą był ubrany gdy pierwszy raz go spotkałam. Pomogłam mu ją założyć.
-Byłeś w nią ubrany gdy pierwszy raz się spotkaliśmy, wracają wspomnienia - powiedziałam
-Wtedy pierwszy raz się na mnie wydarłaś - zaśmiał się
-Wiem - odpowiedziałam z uśmiechem
Ayato dziwnie zadrżał.
-Znowu to samo, proszę powiedz co się dzieje? - zapytałam badawczo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz