czwartek, 20 listopada 2014

Od Alice do Amnesi

Spojrzałam w niebo. Zamyśliłam się.
-Jednak jest ktoś kto mnie wspiera - pomyślałam. Z mojej twarzy nie schodził uśmiech. Bardzo rzadko byłam aż tak szczęśliwa. Nie miałam pojęcia jakie to wspaniałe uczucie. Siedzieliśmy w milczeniu, było to lepsze niż jakaś nudna rozmowa. Po chwili Ayato odezwał się.
-Zrobiło się późno, powinniśmy już wracać do akademii.
-Heh - zaśmiałam się - W dobrym towarzystwie czas tak szybko leci
-Masz rację
Wstaliśmy i poszliśmy do akademii. Droga powrotna była o wiele bardziej relaksująca niż gdy tu szliśmy. Będąc na miejscu napotkaliśmy Amnesię. Nie była ona w najlepszym humorze, gdyż czepiała się Ayato, który nie był niczemu winien 
-To znowu moja wina - pomyślałam, w końcu zebrałam się na odwagę.
-Amnesia? 
-Hę? 
-Przestań, traktować swojego brata jak małe dziecko. Nie marnuj swoich nerwów na takie błahostki - powiedziałam poważnie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz