sobota, 22 listopada 2014

Od Draco do Alice

- A więc... Teraz się boisz? - uśmiechnąłem się szyderczo.
Dziewczyna spojrzała na mnie z przerażeniem. Zaśmiałem się.
- Może jesteś głodna? - pomachałem jej przed oczami małą buteleczką z krwią.
Usłyszałem cichy trzask drzwi, weszła Blackey.
- Co ty z nią robisz? - zapytała mnie.
- Myśli , że nie musi się mnie bać - odparłem.
Blak spojrzała na Alice z żalem, pociągnęła mnie za ramię i odciągnęła kawałek dalej.
- Puść ją, albo przynajmniej nie rób jej krzywdy - szepnęła mi do ucha.
- Z jakiej racji? Niech nauczy się szacunku to może ją puszczę. - syknąłem.
- Pamiętasz jak mi pomogła? Może i nie było to potrzebne, ale pomogła. Mimo tego że chętnie pokroiłabym ją na kawałki.
Kątem oka spojrzałem na Alice - dobrze jej tak - a później na Blackey.
~ Co się z nią dzieje? Kilka lat temu torturowała ghule, wilkołaki . Traktowała to wtedy jako zabawę, teraz chce żebym nie robił jej krzywdy.... Dziwne.. - pomyślałem .
Złapałem ją za rękę i jednym ruchem zrobiłem jej delikatną ranę - żeby poleciała krew. Pociągnąłem ją do Alice. Widok krwi wyzwalał jej naturę ghula. Po kilkunastu sekundach nawet nie było śladu po ranie. Blackey szarpnęła ręką, spojrzała na mnie złowrogo.
~ Kolejna która myśli , że nie ma czego się bać? - pomyślałem.
Przyciągnąłem do siebie Blak.
- Pamiętaj, że kiedy jesteś człowiekiem nie możesz się obronić. - zatopiłem kły w jej szyi, chciałem sprawić jej jak najwięcej bólu.
Zaciskała zęby - boli, to dobrze. - Puściłem ją a ona upadła na kolana ściskając dłonią szyję.
W tym momencie zorientowałem się , że sprawianie bólu własnej rodzinie przynosi mi zadowolenie. Przestraszyłem się samego siebie.
~ Co ja robię? Dlaczego to zrobiłem?! - krzyczałem w myślach.
- Blackey... Ja.. przepraszam. - powiedziałem.
Po chwili zemdlała, zaniosłem ją do jej pokoju i wróciłem do Alice. - Zasnęła - usiadłem obserwując ją i jednocześnie czekając aż się obudzi.
Cały czas na sumieniu miałem moje zachowanie w stosunku do Blak, bałem się , że odwróci się ode mnie na zawsze - tak jak moja matka...
Nagle otworzyła oczy Alice. Wziąłem nóż do ręki i podszedłem do niej. Ściąłem sznury.
- Idź. - warknąłem zamykając oczy, po policzku spływała łza...

< Alice ? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz