-Uf... - Uśmiechnęłam się.
-Muszę lecieć,tyle spraw na głowie...
-Pa!
Blackey zniknęła równie nagle jak się pojawiła.
-Idziemy dalej? - Zapytał Byun.
-Ok.
Szliśmy dalej rozmwaiając na różne tematy.
Nagle poczułam zimny oddech na plecach.
-Byun?
-Tak?
-Też to poczułeś?
-Nie...
-Mam jakąś paranoję...
Jednak po chwili poczułam lekki dotyk.
-Byun,ja na prawdę mam wrażenie że ktoś za mną stoi.
-Nie przesadzaj. - Powiedział patrząc na mnie,po chwili zbladł.
-Co jest.
-P-popatrz za siebie.
Niespokojnie popatrzyłam za siebie.
-Tomoe?! - Przestraszyłam się odskakując.
-Trochę długo Ci zajęło stwierdzenie,że za tobą chodzę. - Odparł.
-To właśnie ten ON,o którym Ci mówiłam.
-Jest groźny?
-Dla mnie nie.
-Heej! Ja tu jestem. - Warknął.
-Czemu tu jesteś?!
-Lepiej byłoby spytać :czemu tak długo cię nie było?!". Myślałaś że od tak się mnie pozbędziesz? O nie moja droga.
-Kim on właściwie jest.
-Jest moim "patronem",dokładnie to youkai.
-Nie słyszałem...
-Nie słyszałeś?! - Oburzył się Tomoe. -Pch...
-Teraz będzie łaził za mną cały czas...
Tomoe zawisł mi nad głową po czym szepnął.
-Od kiedy zadajesz się z chłopcami? - Szepnął śmiejąc się.
-Nie twój interes.
-Mój,uwierz mi. - Powiedział lekko odsuwając ode mnie Byun'a.
(Byun? XD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz