piątek, 21 listopada 2014

Od Ayato do Alice

Obraz dalej rozmazywał mi się przed oczami,ale robił się coraz bardziej wyraźny. 
Usiadłem i zmróżyłem lekko oczy. 
-Tu nie jest bezpiecznie. - Powiedziałem lekko zachrypnięty. 
-Czemu?! 
-Ich na pewno jest więcej... - Wstałem. 
-Kogo?! 
-Tych bandziorów. - Złapałem się na ramię. 
Jakoś udało nam się dojść do Akademii. 
Weszliśmy do mojego pokoju,widzałem już wyraźnie. 
Usiadłem na łóżku. 
-Nieźle Cię załatwili. - Powiedziała Alice patrząc na moje ramię. 
-Nic mi nie jest,bywało gorzej. 
-Nie mędrkuj,daj mi to opatrzyć. 
-Nie trzeba,wszystko w porzą-- Nie zdążyłem dokończyć bo ledwo Alice dotknęła mojego ramienia,w tym samym momęcie przeszedł mnie dreszcz. 
-Co jest. 
-Nic. - Odwróciłem wzrok i wziąłem głęboki oddech. 
(Alice?) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz