piątek, 21 listopada 2014

Od Alice do Ayato

-Nie, nic... - odpowiedziałam podejrzliwe
-Nie pasuje coś?
-Nie! Nic! 
-Ja już idę, pozostawiam cię z tym syfem co żeś narobiła, radzę posprzątać. 
-Bo niby co?
-Kręci się kilkoro ludzi polujących na takich jak ty - zniknęła w ciemności
Zabrałam się do jedzenia. Gdy skończyłam, pozostało jeszcze trochę mięsa więc pozostawiłam je by jakieś padlinożerne zwierzęta się nimi posiliły. Nie miałam zamiaru wracać do akademii, była dopiero 22:30. Poszłam więc do miasta, spodziewałam się czegoś więcej. Skierowałam się do akademii. 
-Znając moje szczęście, nie uniknę jakiś kłopotów - powiedziałam do siebie
Będąc w połowie drogi wpadłam w dość spore sidła. Usłyszałam jakiś hałas w oddali, był to ryk silnika samochody. Wysiadło z niego dwóch mężczyzn. 
-Niezła zdobyć - zakasał rękawy jeden z nich
-A w dodatku kobieta - powiedział drugi
Wyjęli mnie z sideł i związali. Miałam na nich pewien plan. Wrzucili mnie na pakę minivana, po czym odjechali. Nie zdążyli się rozpędzić gdy rozerwałam sznury. Ten siedzący jako pasażer spojrzał do tyłu. Przestraszył się gdy zobaczył parę jarzących się na czerwono oczu, a gdy usłyszał moje powarkiwanie, powiedział.
-Ej, może by tak ją wypuścić? - szturchnął kolegę
-A coś się stało? - spojrzał na mnie
Natychmiast się zatrzymali, wyrzucili mnie z samochodu i zaczęli bić. Nie jestem ofiarą losu, zaczęłam się bronić. Posyłałam im silne kopniaki, prawe i lewe sierpowe. Po kilku ciosach padli nieprzytomni. Zostawiłam ich i wróciłam do akademii. Miałam nadzieję że mnie nie widział. Pobiegłam do swojego pokoju. Poszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Miałam rozciętą wargę, po prawej części twarzy spływała krew z rany na głowie, miałam jeszcze kilka głębszych zadrapań tu i ówdzie, uniknęłam natomiast siniaków. Związałam włosy i zaczęłam przemywać rany gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Przestraszyłam się że to ktoś z personelu. 
-Kto tam? - zapytałam z łazienki
-Ayato - odpowiedział głos zza drzwi 
-O nie - powiedziałam cicho - Co robić?! Co robić?! Nie może mnie zobaczyć w takim stanie!
-Jest tam kto? - powtórzył 
Westchnęłam.
-Kij z tym, może się nie przestraszy - powoli uchyliłam drzwi - Cześć... - powiedziałam cicho
Ayato zrobił wielkie oczy, po chwili powiedział.
-

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz