Znów odzyskałem świadomość,Alice klęczała nade mną i choć była ranna uśmiechała się.
Wstałem bez słowa.
-Nie wstawaj,jesteś ranny!
-Może nie maiłem kontroli nad ciałem ale świadomość miałem! Wiem co ci zrobiłem!
-A-ale...
Zanlazłem bandarze i zacząłem obwiązywać jej rany.
-Zostaw.
-Dla tego mówiłem żabyś wróciła do Akademii,ale niee ty musiałaś jak zawsze postawić na swoim!
Dotknąłem jej rozciętego serca,a rana się zrosła.
-J-jak ty to?!
-Wystarczająco się pożywiłem.
-Ale nic przecież nie jadłeś.
-"Tay" żywi się strachem,bólem i nienawiścią. Poza tym krwi też się dużo polało więc starczy mi energii.
-ON jest w tobie?
-Tylko czeka aby Cię wypatroszyć. Zaśmiałem się.
-Ha ha... śmieszne.
-To nie żart.
-Hę?
-Dobija się i tylko czeka na chwile mojej nieuwagi by znów zaatakować. -A teraz śpij. Ucałowałem ją w czoło.
Ale obiecaj że więcej nie będziesz ze mną wlaczyć,uciekaj.
(Alice?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz