-Tak to jest jak się ją spuści z oka... - Wymamrotałem.
-C-co? - Warknęła Alice.
-Pospieszmy się. - Odparłem.
Szybko dotarliśmy do Akademii.Położyliśmy Alice do łóżka.
Dotknąłem jej ręki.
-Jaka zimna.
-Jest źle? - Zapytała zaniepokojona.
-Wyjdziesz z tego. - Powiedziałam. -Chyba... - dodałem już ciszej.
Potem odwróciłem głowę.
-Byun...
-T-tak? - Odparł jakby wyrwany z transu.
-Dzięki. - Powiedziałem choć trudno przeszło mi to przez gardło.
-Możesz powiedzieć jeszcze raz?
-Bez przesady. - Przewróciłem oczami.
(Byun? Alice?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz