środa, 31 grudnia 2014

Od Amnesji do Shizuo

~Czyli jednak się nie udusił. - Pomyślałam.
-Gdy słyszę to od Ciebie,nie wiem czy się śmiać czy płakać.
Chłopak przewrócił oczami.
Nagle zza sceny wyszedł Reigai,mój menadżer i jednocześnie ochroniarz.
-Witam. - Ukłonił się.
-Hej,Reigai.
Chłopak stał i patrzył to na mnie,to na Shizuo.
-No tak,to jest Shizuo,mój znajomy z Akademii,a te jest Reigai,mój menadżer.
-Witam. - Raigai podał rękę Shizuo,ten najwidoczniej był zdenerwowany bo zaczął ją gnieść.
-Niezła krzepa. - Mruknął.
-Nie boli Cię to?
-Niby czemu,ból straszny mi nie jest. - Zaśmiał się.
Shizuo patrzył na mnie jakby czekał na wyjaśnienia.
-Ja mam spotkanie z fanami. Autografy,wywiady itp. Samo się nie załatwi. Powiedziałam po czym zniknęłam w tłumie.
(Shizuś? Reigai nie jest normalnym cżłowiekiem jak by cuś )

Od Shizuo do Amnesji

~Czyli zaciągnęła mnie tu tylko po ty by się przechwalać tym jaka ona jest sławna - wywnioskowałem
Poczekałem do północy, zobaczyć pokaz. Przyznam że był bardzo przyjemny dla oka. Nie miałem pojawiać się gdzieś na widowni, nie lubię takich tłumów. Ja natomiast znalazłem sobie miejsce na uboczu. Mimo to dokładnie słyszałem każdy dźwięk. Siedziałem i słuchałem, gdy koncert się skończył. Podszedłem za scenę, wpuścili mnie inaczej pożegnali by się ze sprzętem. Gdy Amnesia skończyła.
-Przyznam że byłaś całkiem niezła - pochwaliłem

Od Hiroshimy do Silentium

-Mądra decyzja. - Schowałam pistolet i ruszyłam w stronę Akademii.
-Gdzie mnie prowadzisz? - Zaciekawiła się.
-Gdzieś,gdzie poznasz normalnych ludzi,będziesz normalnie żyła i nie będziesz się szwędać po ulicy.
-Czemu to robisz?
-Bo nie lubię widoku zdziczałych wampirów i uciekających staruszków? - Zaśmiałam się.
Po chwili byłyśmy już pod Akademią, zastałam tak Blackey.
-Ej! Ta dziewczyna chce dołączyć. - Wskazałam na Silentium.
-Co ty jakichś jaskiniowców do Akademii przyprowadzasz, Hiroshima?!
Silentium najwyraźniej zauważyła, że nie jest to miłe słowo więc skrzywiła się i mruknęła coś pod nosem.
Podeszłam do Blackey i wytłumaczyłam jej sprawę, potem zaprowadziłam Silentium do jej pokoju.
-Gdybyś miała wątpliwości lub czegoś potrzebowała, mów.

(Silentium?)

Od Amnesji do Shizuo

-Nie mam zamiaru nigdzie Cię zabierać, gnij sobie na ławce. - Mruknęłam po czym położyłam torebkę obok niego na ławce.
-Ty rób to co robisz, a ja będę robiła to co zawsze robię na festynach.
-Czyli?
-Yyy... Pomogę w przygotowaniach do występu, potem będą sztuczne ognie a potem od północy do rana jest występ.
-Czyj występ? - Zdziwił się.
Przewróciłam oczami i uśmiechnęłam się,po czym dwoma placami nad siebie.
-Ktoś Cię słucha?
-Mam więcej fanów niż ty papierosów w całym życiu wypaliłeś. Nikt mnie nie nie poznaje, póki się nie przebiorę.
-Chciałbym to zobaczyć. - Zadrwił.
-To przyjdź pod scenę,zaznaczę specjalne krzesło napisem "Niedowiarek" będzie tuż przy scenie.
-Haha. - Zaczął się śmiać.
-Ale ja tak na poważnie. - Mruknęłam i poszłam w stronę sceny.
Gdy się oddalałam dalej słyszałam jego śmiech.
-Co za człowiek... - Warknęłam.
Pomogłam w przygotowaniach do koncertu. Potem tak jak było ustalone wszyscy zebraliśmy się na pokazie sztucznych ogni, po czym zaprosiłam przyjaciół na koncert.
Miejsca w pierwszym rzędzie były zajęte, z wyjątkiem krzesła "Niedowiarek" dla Shizuo.
Pod scenę wlewały się tłumy jakich nie widziałam,wszędzie mrugały komórki i odblaski.
Przebrałam się w swój koncertowy strój

Po czym wyszłam na scenę i zaczęłam śpiewać pierwszą piosenkę.

Śpiewając w wielkim tłumie i wśród świateł wciąż zastanawiałam się, czy Shziuo wziął mnie na serio i czy nie udusił się ze śmiechu.
~Ciekawe czy słyszy?
(Shizuo?)

Od Shizuo do Amnesji

-Nazywam się Shizuo - powiedziałem głośniej - Nie kręcą mnie tego typu rozrywki więc spasuję - machnąłem ręką, odwróciłem się i zapaliłem papierosa.
Amnesia po dosłownie sekundzie zaczęła się ze mnie śmiać. Przewróciłem oczami i zaciągnąłem się dymem.
-Kto by przypuszczał, taki twardziel a boi się wyzwań - wydukała przez śmiech.
Złamałem papierosa w pół i zdeptałem a za chwilę podniosłem tą maszynę do tańca i rzuciłem. Rozpadła się na kawałki. Amnesia się uspokoiła i poszła dalej jakby nigdy nic. Założyłem swoje okulary chcąc schować się przed spojrzeniami innych. Podążając za dziewczyną myślałem, nie zwracając uwagi na otoczenie.
~Dziwaczka... Nie to mało powiedziane, to jest jakaś psychopatka! - głowiłem się nad jej zachowaniem
Gdy kawałem się oddaliła usiadłem na pobliskiej ławce i odetchnąłem z ulgą. Niestety ta chwila nie trwała długo, po chwili w tłumie zobaczyłem różowe włosy zbliżające się w moją stronę. Zanim się obejrzałem przede mną stała Amnesia
-Od razu mówię że nie mam zamiaru nigdzie z tobą iść - oznajmiłem

Od Silentium do Hiroshimy

Uniosłam kpiąco brew.
- A co jak nie rzucę? - rzucam uśmiechając się szyderczo.
Dziewczyna popatrzyła na pistolet i zmarszczyła brwi.
Rzucam z hukiem na ziemię dwa noże. Przekręcam głowę w bok i nie tracę swojego szyderczego uśmiechu. Wciągam głośno powietrze.
- No to prowadź. - sapię zamykając oczy.
<< Hiroshima? Tylko nie do wody, Silentium nie lubi wody XD >>

Od Hiroshimy do Silentium

Byłam akurat po zakupach i wracałam przez park do Akademii,gdy zobaczyłam biegnącego truchtem staruszka czerwonego ze złości i jakąś dziwną dziewczynę siedzącą na drzewie i jedzącą drożdżówkę.
-Wiesz,że się nie kradnie. Mruknęłam podchodząc do drzewa.
Dziewczyna zeskoczyła i wyciągnęła nóż z za pasa i przybrała pozycję obronną.
-Tak się bawimy... Mruknęłam wyciągając pistolet.
-Poddaj się demonie,albo wpakuję Ci te kule w Twoją zdziczałą buźkę! (Choć jedna wystarczy do zabicia,nie ważne w co trafię.)
Dziewczyna byłą wyraźnie dzika,po przestraszyła się jakbym już strzeliła.
~Może da się z Nią jakoś dogadać? Nie chce mi się kul marnować...
Podeszłam do niej,schowałam broń i stanęłam w bezruchu.
-Chcę Ci pomóc,rzuć broń i choć ze mną.

(Silentium?)

Od Alex'a do Lali

- No to masz niespodziankę bo pokochał Cię jakiś idiota. - zaśmiałem się głaszcząc ją po policzku. - Więc wołał tatusia i niech daje ten test.... ale mam nadzieję, że to nie jest test z chemii czy matematyki...
- Oczywiście, że nie. - uśmiechnęła się robiąc ' eye smile '.
Przyglądałem się jej eye smile i próbowałem zrobić to samo co wyglądało śmiesznie bo Lala się ze mnie śmiała.
- Pie*dolę nie umiem.  - zacząłem śmiać się z siebie. - Wołaj tatusia, chcę mieć to już z głowy.

< Lala ? >

Od Amnesji do Shizuo

-Braaawo. - Rozłożyłam ręce.-Wygrywanie bez wysiłku i brak radości ze zwycięstwa... Bardzo w twoim stylu.
Chłopak mruknął coś pod nosem i przewrócił oczami.
-Sztywniak... - Warknęłam.
~Czy jest coś na świecie,czego ten gość nie podniesie i nie rzuci?! - Pomyślałam. ~W konkurencjach siłowych go nie pobiję,nie mam szans...
Popatrzyłam dokoła. Nagle do mojej głowy wpadł genialny pomysł.
-No przecież!
-Co?
-Pobij mnie w tym,a zrobię co tylko zechcesz,ale tylko raz.
-W czym?
-Pacz. - Uśmiechnęłam się przekręcając jego głowę w stronę "Dancing Stras".
-Co to za shit?
-To mój drogi jest maszyna do tańca.
-Ty nie mówisz poważnie... - Zbladł.
-Jestem potwornie poważna. - Uśmiechnęłam się pod nosem.
-A-a na czym to polega?
-Tańczysz na tej maszynie,zbierasz punkty a ludzie którzy oglądają głosują.
-Mhm...
-Popatrz sobie na tablicę wyników na której środku widnieje napis "Amnesja #1" A ja sobie poskaczę.
~W życiu mnie nie pobije! - Pomyślałam.
Wskoczyłam na maszynę i zaczęłam tańczyć ( https://www.youtube.com/watch?v=wMaagYqEZwE&list=LLMhMfHZE0F7zGzaFM77IngQ )
Potem zgrabnym ruchem niczym sarenka zeskoczyłam z maszyny i spojrzałam na wynik.
-Mmm nowy rekord. - Uśmiechnęłam się.
Potem podeszłam do Shizuo i szepnęłam do niego:
-"Podejmiesz się wyzwania czy spasujesz, Shizuś?

(Shizuo? Amnesja nie odpóści,nie myśl sobie)

Od Silentium do ?

Biegnę ile sił w nogach. Nie oglądaj się... 
- Wracaj tutaj! - krzyczy siwy staruszek. Ciekawe dlaczego tak szybko biega? Rozglądam się. Wszędzie drzewa... Drzewa!
Odbijam się od ziemi chwytając najniższą gałąź. Zwinnie zakładam nogę na pień i wspinam się niczym kot na najcieńsze gałązki.
- Oddawaj mój rogalik! - krzyczy staruszek.
Biorę kęs jedzenia. Przeżuwam je wolno i dokładnie, by mieć więcej rozkoszy i rozzłościć mężczyznę.
Staruszek oddala się. Klnie jeszcze pod nosem kilka przekleństw i odchodzi czerwony.
Rozglądam się w poszukiwaniu niebezpieczeństwa. Pusto 
Schodzę równie cicho i zwinnie z drzewa.
- Wiesz, że nie wolno kraść? - oznajmi głos zza pleców. Błyskawicznie łapię za noże z pasa i odwracam się do posiadacza głosu.
< Ktoś? >

Od Shizuo do Amnesji

Nie miałem zamiaru się przebierać w coś odświętnego. Wziąłem jedynie szybki prysznic i założyłem czysty strój barmana. Po tym jak wszyscy dotarli, poszliśmy na festy.
Gdy dotarliśmy na miejsce Amnesia od razu zaczęła się rządzić. O północy mieliśmy się spotkać na pokaz sztucznych ogni. Pozostali podobierali się w pary i poszli się bawić.
-Ja pi*rdolę, dlaczego akurat ona! - gdybym nie był ateistą pewnie zaczął bym się modlić tylko o to żeby poszła sama
-Chodź nie stój tak! Idziemy się bawić! - zawołała podekscytowana
Zamknąłem oczy i cicho westchnąłem po czym dołączyłem do Amnesii. Dziewczyna rozglądała się po wszystkich straganach a ja jedynie ją obserwowałem. Po krótkich spacerku.
-Może spróbujemy tego? - wskazała na miejsce gdzie odbywały się zawody w przeciąganiu liny
-Życzę ci powodzenia
-Ty też idziesz - zaciągnęła mnie na siłę
Już czułem jak mi żyłka na skroni pulsuje, wiedziałem że to zły znak. Oczywiście nie miałem zamiaru się wysilać i tylko trzymałem linę gdy drużyna przeciwna nie mogła jej nawet lekko przeciągnąć. Gdy część drużny się zmęczyła.
~Pora zakończyć tą dziecinadę - w tym samym momencie zaparłem się nogami i z całej siły szepnąłem za sznur. Część osób z przeciwnej i kilka z naszej drużny przeleciało mi nad głową.
-Jednogłośnie wygrywa drużyna niebieska - oznajmił oszołomiony sędzia
Otrzepałem się z kurzu i spojrzałem na zegarek.
~Minęło dopiero 20 minut! - załamałem się w myślach

Gratulujemy !



Gratuluję synka Alice i Ayato ^^ Mam nadzieję, że nie zje uczniów :D

Od Amnesji do Shizuo / Blackey

-No nareszcie! - Uśmiechnęłam się. -Zbieramy się o 22 przed Akademią.
Poleciałam zebrać resztę ekipy, po czym zaczęłam się szykować.
Dość długo przedzierałam się przez czeluści mojej szafy,by wreszcie znaleźć upragnioną kreację.

-Może trochę zbyt krótka... - Mruknęłam patrząc w lustro. -Oj tam! Jest sylwester, to tylko raz w roku!
O godz. 22.00 stałam pod Akademią czekając na resztę grupy.
Gdy wszyscy się zebrali, raźnym krokiem ruszyliśmy w stronę parku,gdy dotarliśmy na miejsce,stanęłam na środku i dość wysokim głosem powiedziałam "Rozdzielamy się i bawimy się dobrze, zbieramy się o 00.00 na pokaz fajerwerków!"
Wszyscy prysnęli w 2 osobowych grupach i już ich nie było,zostaliśmy tylko ja i Shizuo.
~Matko boska,czemu... - Pomyślałam. ~Ale to nie przeszkodzi mi w dobrej zabawie!
-Choć,nie stój tak! - Idziemy się bawić! -  Uśmiechnęłam się.

(Shizuo? Blackey?)

Od Shizuo do Amnesji

-Nie mam zamiaru cię okłamywać ani przepraszać, może do kilku osób tak powiedziałem - odpowiedziałem jej bez emocji - Nie piszę się na żadne togo typu imprezy
-Od chodź nie bądź sztywniak - oburzyła się Amnesia
-Nie mam zamiaru, bawić się w takie bzdety - odparłem chłodno
-Nie daj się prosić - Blak też się dołączyła
Przewróciłem oczami.
~Nie dam się namówić! Będę silny! - starałem się być silny
Amnesia namawiała mnie dość długo.
-No dobraaa - westchnąłem

Od Alice do Ayato

-Co się stało?! - zapytał ogłuszony
-Wydaje mi się że poród się na poważnie rozpoczął - powiedziała pielęgniarka
Też tak sądziłam, jak mogłam o tym zapomnieć!? Ayato usiadł na miejscu Amnesii i przez cały czas trzymał mnie za rękę.
-Wybacz jeśli ci ją zmiażdżę - powiedziałam lekko zdyszana
-Dobrze - uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło
Jakąś godzinę później poczułam okropny skurcz a po nim następny. Lekarz rozłożył mi nogi i kazał przeć. Bez zbędnego zastanawiania się wykonywałam polecenia. Krzyczałam, zaciskałam pięści. Mijały kolejne godziny, ale cel był coraz bliżej. Po trzech godzinach walki.
-Już prawie! Nie poddawaj się! - mówiła pielęgniarka które zmieniały się
Usłyszałam płacz małego dziecka i poczułam ogromną ulgę. Przestałam odczuwać jakikolwiek dyskomfort.
-To chłopiec! - powiedziała pielęgniarka, zawijając bobasa w pieluchę, podała Ayato'wi nożyczki, a on przeciął pępowinę. Siostra podała mi go do rąk. Zaczęłam płakać ze szczęścia.
-Wiem już jak go nazwiemy - powiedziałam do Ayato
-Jak?
-Izaya, mały Izaya - uśmiechnęłam się
-Pasuje idealnie - powiedział Ayato i wziął bobaska na ręce

wtorek, 30 grudnia 2014

Od Amnesji do Blackey / Shizuo

Pewnego zimowego dnia siedziałam przy oknie na korytarzu i słuchałam jednej z wielu ulubionych piosenek

. Myślałam jak by spędzić sylwestra,kórego normalnie jeszcze przed dołączeniem do Akademii spędzałam z przyjaciółmi,organizowaliśmy imprezy w willi,zbierali się też wszyscy z rodziny... A teraz nie mam pomysłu jak go spędzę,choć tak chcę zaszaleć i choć raz w roku dać się ponieść muzyce.
Nagle przypomniałam sobie,że przecież co roku w miejskim parku jest noworoczny festiwal,koncerty,zabawy i konursy. Kiedyś byłam tak z Ayato,Subaru,Celestią i rodzicami.
Ale w tym roku rodzina ma lepsze zajęcia niż zabawa ze mną.
-I co z tego!? Sama sobie znajdę ekipę! Uśmiechnęłam się.
Ale kogo by tu zabrać... Zabiorę Blackey,wezmę też Silentium! I V! To już będą 4 osoby,trzeba 5...Wzięłąbym Alice,ale to nie możliwe bo ona rodzi w szpitalu. Draco ani Byun nie wchodzą w grę,bo im nie ufam.
-Wiem! Wezmę tego durnia Shizuo! - Zaśmiałam się.
Dobra,teraz zebrać lud i może nie będzie tak źle!
Szłam korytarzem poszukując mych ofiar niczym skradający się drapieżnik.
Przy ścianie zobaczyłam rozmawiających Shizuo i Blackey.
-Dwie pieczenie na jednym ogniu. Uśmiechnęłam się i cicho podeszłam z tyłu Blackey (bez skojarzeń XD) i zwinnym ruchem zakryłam jej oczy.
-Zgadnij kto to? - Zaśmiałam się.
-Amnesja! Twój głos poznam wszędzie. - Zaśmiała się.
-Za szybko zgadłaś, ale nie jestem tu na pogaduszki.
-A co Cię sprowadza?
-Zbieram ekipę na Festiwal Sylwestrowy, piszesz się?
Potem spojrzałam na Shizuo.
-A ty masz zamiar cały boży dzień stać jak słóp i patrzeć,czy się dołączysz? Choć w sumie nie musisz... W całej Akademii już brzmi że rozpowiadasz o mnie jak o jakimś potworze.

(Blackey? Shizuo? Piszecie się? Amnesja zawsze jest taka uparta XD)

Od Ayato do Alice

-Tak,coś się stało? Zapytałem z niepokojem.
-Proszę ze mną.
~Coś musi być nie tak... Zmartwiłem się.
Poszedłem za lekarzem do gabinetu,nakazał mi usiąść,tak zrobiłem.
-O co chodzi? Zacząłem.
-Chodzi o to,że mogą wystąpić pewne komplikacje.
-W jakim stopniu?
-Nie będą bezpośrednio zagrażać życiu matki i dziecka,ale wiem że pańska wybranka źle to znosi.
-Wiem o tym...
-Proszę jedynie,by pan był przy niej.
-Taki mam zamiar.
Wstaliśmy i ledwie co wyszliśmy z sali,a usłyszałem potworny krzyk Alice.
(Alice?)

Od Shizuo do Blackey

Odwzajemniłem uścisk.
-Ty w ten sposób zaspokajasz pragnienie? - zapytałem
-Nie mam wyboru, praktycznie nie ma ludzi w akademii, z wyjątkiem mnie jak widzisz
-Nom, smakuje ci taka zimna krew z torebki?
-A mam wyjście?
-Jak chcesz się napić to możesz przyjść - uśmiechnąłem się


Od Alice do Ayato

-Wreszcie jesteś śnieżny potworze! - starałam się nie krzyczeć
Ayato wyszedł na zewnątrz i otrzepał się ze śniegu. Wrócił do sali.
-Jak się czujesz?- zapytał zmartwiony
-Bywało lepiej... Może nie umrę z bólu - zaśmiałam się
Wtedy do sali wszedł lekarz.
-Pan jest ojcem dziecka? - zapytał

Od Lali do Alex'a

-Nikt do końca nie wie, za każdym razem wymyśla coś innego - odparłam
-Rozumiem
-Musisz się przygotować na najgorsze, ale jeśli będziesz potrzebował pomocy to zawsze możesz na mnie liczyć - uśmiechnęłam się
-Dzięki - przytulił mnie a ja jego
-Wybacz że ci tego nie powiedziałam wcześniej, po prostu nie sadziłam że ktoś mnie pokocha - zasmuciłam się

Od Blackey do Shizuo

Otworzyłam oczy, obok siebie na krześle zobaczyłam Shizuo. Oblizałam usta.
~ Krwi... - pomyślałam.
Powoli wstawałam z łóżka, nadal ledwo co widziałam, ale doskonale wiedziałam gdzie znajduje się moja kochana lodówka. Czułam na sobie wzrok Shizuo... Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam pół litrową torebeczkę z krwią, wbiłam w nią swoje kły i wysysałam krew. Pustą torebkę rzuciłam do kosza. Moje oczy zaczęły lekko świecić. Usiadłam na łóżku naprzeciwko chłopaka.
- Dziękuję, że mnie tu przyniosłeś. - uśmiechnęłam się do niego i go lekko przytuliłam jako znak 'podziękowań' .

< Shizuo ? >

Od Shizuo do Blackey

Westchnąłem i zamknąłem za Blackey drzwi. Zanim zdążyłem się odwrócić dziewczyna leżała nieprzytomna na podłodze. Kucnąłem przy niej.
-Halo?! Blak? Żyjesz?! - dziewczyna nie odpowiadała
Delikatnie wziąłem ją na ręce.
-Cholera! Nie wiem gdzie jest jej pokój - zacisnąłem zęby i się rozejrzałem
Podszedłem do przypadkowych drzwi i zapukałem butem. Otworzył mi jakiś chłopak.
-Co jest? - zapytał zirytowany, mierząc mnie wzrokiem, zatrzymując się na nieprzytomnej Blackey, którą trzymałem na rękach
-Gdzie ona ma swój pokój? - zapytałem prosto z mostu
Chłopak wskazał mi w którą stronę mam się udać. Poszedłem do jej pokoju. Położyłem ją na jej łóżku, przykryłem kołdrą .
~I co teraz? Nie zostawię jej samej! - zastanawiałem się
Wtedy zobaczyłem że otworzyła lekko buzię, w której zobaczyłem wampirze kły. Wtedy zaczęła się wybudzać. Usiadłem na krześle.

Od Blackey do Shizuo

Oparłam się o ścianę, zrobiło mi się... słabo. Czułam jak wszystkie moje mięśnie nagle słabną, poczułam się taka.... bezwładna... słaba... Zjechałam po ścianie w dół i przewróciłam się na ziemię. Cały obraz mi się rozmazywał, a dźwięki przybierałby postać echa które po chwili przeradzało się w wysoki nieprzyjemny pisk...
~ Nic nie widzę... Nic nie słyszę... I nic nie czuję... Co się dzieje ? Nie żyję ? Nie... może zemdlałam ? ~ myślałam.

< Shizuo ? Blackey mdleje o.o >

Od Shizuo do Blackey

Zdziwiony zachowaniem chłopaka lekko go od siebie odepchnąłem.
-Najwyraźniej ćpał coś jeszcze a nie powinno się mieszać narkotyków
-Wyluzuj~ - wręcz zaśpiewał
-On na dzisiaj ma dość - westchnęła Blackey
-Też tak sądzę, trzeba go zaprowadzić do jego pokoju
-Zgadzam się
Wymieniając te kilka słów patrzyliśmy na Draco z niedowierzaniem. Gdy skończyliśmy przerzuciłem go przez ramię.
-Dobra gdzie ten szczyl ma pokój? - zapytałem
Blackey mnie tam zaprowadziła. Weszliśmy do środka, rzuciłem go na łóżko i opuściliśmy jego małą melinę.

Od Blackey do Shizuo

- Trawa to od Draco prawda ? - zaśmiałam się.
- Niekoniecznie. - odparł. - A ty palisz ?
- Ym można tak powiedzieć, ale tylko w tedy kiedy Draco mnie naciągnie kiedy mówi " że nie ma z kim palić " .
Usłyszałam dość głośne kroki... Draco tańczył idąc w moją i Shizuo stronę...
- Witajcie. - przeciągał wieszając się na mnie.
- Witaj witaj.... Ciężki jesteś. - opadłam na kolana z Draco na plecach.
- Widzę, że już się poznaliście. - jeszcze bardziej się na mnie rozłożył.
- Rozumiem, że świat jest dla Ciebie kolorowy, ale nie znaczy to, że możesz tak po prostu się na mnie uwiesić... - warknęłam podnosząc Draco.
Przełożyłam go na Shizuo.
- Trzymaj go, może i jest cięższy ode mnie 10 kilo, ale i tak jestem za słaba żeby go trzymać.

< Shizuo ? Draco przesadził z trawką :/ >

Od Shizuo do Blackey

-Dziwne, czyli? - zapytałem
-Długo by mówić, na przykład kilka bójek, gwałty, ciąże, kłótnie rodzinne. Długo by wymieniać.
Zrobiłem wielkie oczy,
-Nie spodziewałem się że tutaj takie akcje tutaj wyczyniacie - skomentowałem
-Przynajmniej nie jest nudno - zaśmiała się
-Też racja - odparłem - A i tak, palę trawkę rzadko, wolę zwykłe fajki

Od Blackey do Shizuo

- Jestem Blackey, ale możesz mówić Blak. - ukłoniłam się - Miło mi.
- Shizuo, mi też miło.
- Mówiłeś, że jestem ' najmilszą dziewczyną ' z akademii ... Spotkałeś jakąś inną która raczej 'nie ciepło' Cię powitała ?
- Tak, Amnesię... - odparł.
~ Amnesia ? Co jej odwala ? ~ pomyślałam.
- Przepraszam za nią... Ostatnio działy się tu dziwne rzeczy.

< Shizuo ? >

Od Shizuo do Blackey

-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła - odpowiedziałem znudzony - Jesteś jakaś rozkojarzona
-Aż tak widać?
-Nom
-Muszę ograniczyć kontakty z V
-Twój chłopak?
-Zgadza się, powiedziałam coś o sobie, teraz ty
-A co ja mam do opowiadania, w swoim rodzinnym mieście byłem znany jako Najsilniejszy Mężczyzna
-Dlaczego?
-Gdy się wkurwię, nie panuję nad sobą i zaczynam wyrywać znaki, rzucać nimi jak patykami
-No nieźle
-Powiem ci że jak na razie jesteś najmilszą dziewczyną jaką spotkałem w akademii, właściwie jak się nazywasz?

Od Alex'a do Lali

~ Małżeństwo ? No ok... ale Ziemia ZNISZCZONA ?
- J-j-jak to .... ZNISZCZONA ? - wyjąkałem.
Przez chwilę stałem jak słup, zbliżyłem się do Lali i złapałem ją za ramiona.
- Co to za test ? Jak mam go przejść ? - zapytałem.

< Lala ? Małżeństwo okey, ale co z tym testem ? xD >

Od Lali do Alex'a

Wzięłam róże od niego i powąchałam.
-Ja ciebie też - odpowiedziałam
~A to znaczy że... Mam męża! Tatuś tak się ucieszy! - uradowałam się w myślach a na twarzy miałam jedynie podekscytowany wyraz twarzy
-Wybacz że ci nie powiedziałam o tym wcześniej... - zaczęłam jakby zmartwiona
-Ale o czym?
-Uciekłam na ziemię, dlatego że miałam wybranego przyszłego partnera, oczywiście nie chciałam się z nim żenić. Na mojej planecie gdy się powie do dziewczyny "Kocham cię", oznacza że chce się z nią ożenić - wyjaśniłam - Mój ojciec ma obsesję na punkcie tego za kogo wyjdę i zapewne szybko się o nas dowie.
-I co w związku z tym? - zapytał lekko roztrzęsiony
-Na pewno podda cię jakby "testowi", a jeśli go nie przejdziesz to Ziemia zostanie zniszczona, tak było w przypadku planety Danesto

Od Blackey do Shizuo

- Hej, jesteś nowy tak ? - zapytałam chłopaka.
- Mhm.. - odparł, widocznie nie był mną zainteresowany.
Poczułam zapach papierosów no i słynnych skrętów Draco..
- Palisz ? - dopytywałam dalej.
Chłopak spojrzał na mnie zastanawiając się czy mi powiedzieć czy nie...
- Książkę piszesz ?
- Nie... Przepraszam... Zawsze muszę się paru rzeczy dowiedzieć od nowych uczniów.

< Shizuo ? Blackey jakaś taka dziwna się robi, to przez miłość ;D >

Od Shizuo do ?

-Widzę, że odpływasz - zaśmiałem się
-A żebyś wiedział - odparł
~Czyli na fajną laskę nie mam co liczyć, z resztą na co mi jakaś - rozważałem, opierając się o ścianę.
-Mi wystarczy, na chwilę. Palę tylko żeby się odstresować - powiedziałem
-Rozumiem - odparł
Poszedłem w poszukiwaniu swojego pokoju, w końcu po chwili znalazłem, wszedłem do środka. Obejrzałem go i wyszedłem na korytarz. Tuż obok mojego pokoju stał automat z piciem, wyjąłem jakieś drobne, wrzuciłem do środka a po chwili maszyna wypluła puszkę z colą. Otworzyłem, oparłem się o ścianę i zacząłem powoli sączyć napój. Zastanawiając się nad tym co będzie. Zanim się obejrzałem zrobiło się ciemno. Ktoś przechodził obok mnie, nawet nie zwrócił na mnie uwagi. W końcu jakaś osoba się do mnie odezwała.

Od Alex'a do Lali

Cicho się zaśmiałem. Lala spojrzała na mnie ze zdziwieniem. No tak... Przecież się śmieję...
- O co chodzi ? - zapytała.
- Ten napad agresji u Blackey jest taki zabawny. - znów chichotałem, dołączyła się do mnie Lala.
Szliśmy w stronę parku, na chwile odłączyłem się od Lali. Podbiegłem do krzaczka róż i zerwałem jedną. Podszedłem do Lali i ją wręczyłem.
- Kocham Cię. - pocałowałem jej czoło.

< Lala ? Alex taki romantyk xD >

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Nowe uczennice Nestea i Silentium !

Powitajmy Nestea'ę i Silentium !

Od Draco do Shizuo

- Heh, mam do Ciebie małe ostrzeżenie... Tutejsze dziewczyny są wyjątkowo agresywne. - zaśmiałem się.
- Na przykład jak tamta dziewczyna ?
- Taa.
Przez chwilę panowała cisza kiedy wdychaliśmy dym.
- Ile masz lat ? - zapytałem.
- 23, a co ?
- Tak pytam. - odparłem.
Przyjrzałem mu się dokładniej, nie wygląda na tyle... Pociągnąłem dym z blanta. Wypuszczając dym formowałem go na 'obrączki'. Po chwili poczułem się jak w innym świecie, wszystko w slow motion . Kocham to uczucie...

< Shizuo ? Draco odpływa ;D >

Od Shizuo do Draco

Gdy dziewczyna zaczęła śpiewać, opierałem się, ale w końcu zasnąłem upadając na Amnesię. Miałem nadzieję że jej nie zmiażdżyłem ale wiadomo że chwilę na niej poleżałem. Gdy się w końcu obudziłem leżałem na trawie a dziewczyna siedziała na schodach coś nucąc. Zobaczyła że się obudziłem i pomogła mi wstać. Otrzepałem się z trawy i odszedłem bez słowa. Poszedłem na tyły akademii by móc w spokoju zapalić. Tak zrobiłem, będąc w połowie, przyszedł do mnie jakiś chłopak.
-Już go gaszę - odpowiedziałem szybko
-Nie musisz, w sumie to jestem tu w tym samym celu - odpowiedział biało włosy chłopak
Wyciągnąłem paczkę i chciałem go poczęstować.
-Nie palę tytoniu - odpowiedział i wyciągnął skręta
-Aa, czyli wolisz trawkę - zaśmiałem się
-Chcesz bucha?
Wzruszyłem ramionami i wziąłem od niego fajkę. Zaciągnąłem się i wstrzymałem oddech. Oddałem mu go i wypuściłem dym.
-Jestem Draco - przedstawił się
-Ja Shizuo
-Nie widziałem cię tu wcześniej pewnie jesteś nowy?
-Zgadza się i już widzę że znalazłem sobie towarzystwo

Od Ayato do Alice

Wyszedłem rano na spacer do miasta,potrzebowałem chwili wytchnienia.
Byłem w mieście,przechadzałem się między boczną drogą,patrząc w niebo.
Śnieg zalał całe miasto,moje czerwone włosy były całe w śniegu a twarz rumiana od mrozu.
Nagle zadzwonił telefon.
-Halo? - Zapytałem patrząc w niebo.
-"Przyjedź do szpitala! Szybko! Ja rodzę! " - Usłyszałem głos Alice.
-Z-Zaraz będę! - Krzyknąłem i rozłączyłem się.
-Cholera! - Warknąłem.
Zacząłem biec ile tylko miałem siły,wiatr wiał mi w plecy,dzięki czemu przyśpieszałem coraz bardziej.
W końcu zacząłem się ślizgać na lodzie jak na lodowisku,słońce lekko przebijało się przez ciemne,zimowe chmury.
Po 10 min.dotarłem do szpitala,zziajany i cały w śniegu,musiałem wyglądać komicznie.
Jak najszybciej wpadłem do sali.
-Jestem! - Krzyknąłem półgłosem nie mogąc złapać tchu.

(Alice?)

Od Alice do Ayato

Jakiś czas już miną od pewnego wydarzenia. Mój brzuch robił się z miesiąca na miesiąc coraz większy. Wszyscy nam gratulowali, że będziemy mieli dziecko ale nie myśleli o tym że to ja będę się musiała najwięcej namęczyć. Przez całą ciąże myślałam że kręgosłup mi się złamał.
Siedząc na korytarzu obserwując spadające płatki śniegu.. Sądziłam że to nic poważnego i się tym nie przejmowałam. Lecz nagle poczułam że odchodzą mi wody, powoli wstałam i poszłam do Amnesii. Głośno zapukałam do drzwi.
-Coś się stało? - zapytała przestraszona
-Ja rodzę! - krzyknęłam bo dostałam skurczy
-Szubko musimy jechać do szpitala! - wzięła płaszcz, założyła go na mnie i pobiegłyśmy do samochodu należącego do V. Po drodze minęłyśmy Hiroshimę i Lalę która ją męczyła,
-Coś się stało|? - zapytała przestraszona Lala
-Nie mamy na to czasu! - odparła szybko Amnesia
V był tak miły i nie protestował, ale tylko dlatego że nie wiedział z jakimi siłami natury ma do czynienia.
W szpitalu. Myślałam że umrę z bólu, a lekarze mówili że to dopiero początek. Położyłam się na łóżku, podali mi środki znieczulające i kazali czekać. Amnesia siadła obok na taborecie.
-Wybacz że cię zaciągnęłam do szpitala - przeprosiłam
-Nie mów tak! Byłaś w potrzebie! Masz - podała mi telefon z wybranym numerem Ayato - Powiedz mu że jesteś w szpitalu
-Dobrze
Zadzwoniłam do niego.
-Halo? - zapytałam - Przyjedź do szpitala! Szybko! Ja rodzę! - poczułam kolejny skurcz.

Od Evy do Sugi

Szłam po lesie. Sama. Miałam wielką ochotę na krew. Byłam zdolna zjeść wszystko. Zobaczyłam jelenia. Szybko go zabiłam. Nagle poczułam wampira...
- Bella to ty?-Spytałam ale nikt się nie odzywał. Nagle z krzaków wyszedł chłopak.
- Sama tu jesteś?
- A co? Nie podoba się?!
- Nie.. nie...
Chwilę pogadaliśmy.
- Ejj. czujesz to?
- Co? Ah..... wilk prawda?
- Tak..
- Zobacz. Zmieniłam się w wilka. Był trochę zdziwiony. Po chwili znowu byłam sobą.

Od V do Blackey

- Wow.... Blackey nie musiałaś. - Powiedziałem i przytuliłem ją.
Zacząłem oglądać samochód. Był piękny.
- To co? Przejedziemy się?
- No jasne!
Szybko wsiedliśmy i szybko ruszyliśmy na jakąś drogę. Jechaliśmy i dojechaliśmy do jakiegoś pola, pełnego kwiatów. :

Było trochę dziwne bo była zima a tu pole z kwiatami i słońcem. Usiedliśmy.
Spojrzałem na Blackey. Usiadłem bliżej i pocałowałem ją.

< Blak? Oczywiście że się podoba! XD Zaszalałaś xD >

Od Amnesii do Shizuo

~Co on sobie myśli?! - Warknęłam i zaczęłam się wyrywać.
-Puszczaj! Palancie! - Zaczęłam krzyczeć i go kopać,chłopak jakby tego nie czół.
-Głuchy jesteś?! - Warknęłam ponownie.
-Po prostu nie mam zamiaru Cię puścić. - Zaśmiał się szyderczo.
-Odbija Ci coś!
-Wkurzyłaś mnie. - Mruknął.
-Czyli nie ma co się drzeć... - Odwróciłam głowę w bok,z miną jakbym zaraz miała płakać.
Czułam się dziwnie,byłam skrępowana i bez możliwości ucieczki (zazwyczaj tak robię).
I nagle mnie olśniło,zaczęłam śpiewać piosenkę usypiającą

Miałam nadzieję że ten natychmiast padnie na plecy i zaśnie.
O dziwo opierał się długo i zamiast upaść na placy padł na mnie do dosłownie mnie zmiażdżył.
(Shizuo? Amnesja zgnieciona XD)

Od Blackey do Alice

- Proszę, jedz więcej. Moje 'mięso' zaspokoi twój głód na dość długi czas... - powiedziałam cicho.
Uśmiechnęła się i znów do mnie podeszła. Zabrała się za drugą stronę. Wyszarpywała ze mnie mięśnie w bolesny sposób. Po jakimś czasie, gdy byłam cała we własnej krwi, sama skóra i kości opadłam bezsilnie na ziemię. W 3 minuty moje ciało zagoiło się, ale blizny się utrzymywały...
- Co on Ci zrobił ? - zapytałam patrząc w niebo.

< Alice ? ^^ >

Od Shizuo do Amnesii

-Zastanowię się... - odpowiedziałem szyderczo. Złapałem srokę a raczej kota za ogon. Chciałem dosłownie ją z miażdżyć ale nie mogłem tego zrobić takiej słabej istocie, jaką jest kobieta.
~Puścić ją czy nie? - zastanawiałem się.
-Teraz jak przemyślałem to i owo, postanowiłem że Cię - urwałem na końcu rozluźniając nieco mięśnie rąk, ale nie na tyle żeby mogła się uwolnić. Szarpnęła z nadzieją odzyskania wolności, wtedy złapałem ją mocniej niż przedtem i rzuciłem na ziemie. Zawisłem nad nią.
-Teraz ja jestem na górze - zaśmiałem się arogancko.
Nie było to do mnie podobne i sam dziwiłem się swojemu zachowaniu. Amnesia nie mogła się ruszać, przetrzymywałem jej ręce, jednocześnie unieruchomiając nogi dziewczyny. Chcąc zrobić jej na złość, wsunąłem prawe kolano między jej uda i zacząłem delikatnie pocierać nim o ciało Amnesii. Dziewczyna zrobiła się czerwona na twarzy co nie było dla mnie zaskoczeniem. Chciało mi się z niej śmiać ale ograniczałem się do szyderczego uśmiechu.


niedziela, 28 grudnia 2014

Od Amnesji do Shizuo

-Czemu po prostu nie rzuciłeś we mnie tym drzewem?!
-Co ty p**przysz?! Mówiłem że nie biję dziewczyn.
-Robisz mi łaskę bo jestem dziewczyną?! A może się boisz?!
-Zamknij się! Warknął rzucając we mnie śmietnikiem.
Skoczyłam i odbiłam się w lecie od śmietnika,potem od ramienia Shizuo po czym wylądowałam na drzewie.
Ten wyrwał je z korzeniami i miał zamiar nim rzucić,zeskoczyłam w ostaniej chwili.
-Ty żmijo! Warknął.
-Wolę raczej określenie "kotku". Mruknęłam.
Chłopak zrobił wielkie oczy.
-Możesz we mnie rzucać czym chcesz,okładać z pięści,znęcać się ile wlezie,jestem do dyspozycji.
-Co ty,masochistka?!
-Co jeśli. Szepnęłam stając za nim.
-Jak ty - ?!
-Żartowałam! Prychnęłam skacząc mu na placy.
-Ohydna żmijo! Warknął.
-Mówiłam,że jestem kotem! Warknęłam rzucjaąc się na niego.
Ten jakby przewidział mój ruch i złapał mnie w locie niczym piłkę,po czym złapał za ręce tworząc swoiste kajdanki.
-Puszczaj! Warknęłam.
(Shizuo? Amnesja unieruchomiona XD)

Od Shizuo do Amnesii

Gdy postawiła na mnie swoją nogę, myślałem że dosłownie eksploduję. Adrenalina zaczęła buzować a mięśnie chciały pracować. Ściskając zęby odsunąłem do siebie różowo włosą dziewczynę.
-Wybacz mi na chwilę - powiedziałem i odszedłem kawałek.
Podszedłem do dużego drzewa, największego jakie rosło blisko. Złapałem je z całej siły, wyrwałem i rzuciłem w stronę lasu. Odetchnąłem i wróciłem do Amnesji by kontynuować rozmowę.
-Nie chcę się bić, nienawidzę przemocy - odpowiedziałem na wcześniej zadane pytanie
-Jeśli mogę zapytać, czym ty jesteś?
-Człowiekiem, a sądząc po tych kłach to ty jesteś wampirem
-T-tak, ale jakim cudem masz taką siłę? - zapytała zdziwiona
-Jak podnosi mi się poziom adrenaliny to moje mięśnie zaczynają wariować - odparłem ze stoickim spokojem

Od Amnesii do Shizuo

-Strasznie nieuprzejmy jesteś. - Prychnęłam.
-A ty zbyt szczera.
-Po co miałabym kłamać? Kłamię tylko gdy nie chcę zranić bliskiej sobie osoby,a po co miałabym kłamać w stosunku do Ciebie,tylko narobiłabym sobie tym kłopotów.
Chłopak patrzył na mnie jak na wariatkę.
-Co się tak gapisz? Mam coś na twarzy?
-Nie,nie. - Mruknął.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy,po chwili chłopak mruknął pod nosem.
-Po co ja w ogóle pytałem o coś dziewczynę?
Wnerwiłam się i popchnęłam go na trawę,po czym położyłam mu nogę na brzuchu.
-Słuchaj cwaniaczku. Albo się przyjaźnimy,albo walczymy. - Warknęłam.
(Shizuo? Amnesja taka agresywna ostatnio,ale trochę wydoroślała XD)

Od Alice do Blackey

-Jesteś pewna że tego chcesz? - zapytałam
-Jeśli dasz mu spokój, to owszem - odpowiedziała
-Ale chcę żebyś wiedziała że jak zacznę to nie mogę się powstrzymać, w dodatku nie masz zdolności regeneracji wiec bardzo szybko możesz umrzeć - stwierdziłam Blackey prychnęła, co zrozumiałam że się zgadza.
 Podeszłam do niej, blisko. Bardzo blisko. Pogłaskałam ją po policzku plamiąc śnieżno białą skórę, szkarłatną cieczą. Powoli zsunęłam ubranie, odkrywając ramię i cześć obojczyka. Przysunęłam głowie do jej ciała. Polizałam skórę. Dziewczyna zatrzęsła się delikatnie, a sekundę później zasyczała z bólu. Gdyż wgryzłam się bardzo głęboko, zaczęłam ssać jej krew, była bardzo słodka ale nie była w stanie mnie zaspokoić. Przeniosłam się na przed ramię, gdzie odgryzłam spory kawałek mięsa. Blackey krzyknęła na całe gardło.
-Mhm... Miałaś rację, jesteś pyszna - zaśmiałam się i powtórzyłam ugryzienie.
Połknęłam kęs, polizałam ranę w okolicach obojczyka i odstąpiłam krok. Blackey starała się zahamować krwawienie.
-Ostrzegałam - powiedziałam

Od Shizuo do Amnesii

-Jestem Shizuo Heiwajima - prychnąłem stając się rozluźnić napięte mięśnie ramion
Nie dość że nie mogę tu palić, to jeszcze muszę znosić takie traktowanie, ale to się niedługo skończy.
-Miło mi - odpowiedziała widocznie nie zadowolona
Usiadłem na schodach, wyciągając nowego papierosa z paczki.
-Ile razy trzeba ci powtarzać żebyś zrozumiał? - zapytała zdenerwowana
-Tylko jednego, tamtego nie dałaś mi dopalić więc teraz czekaj - zaciągnąłem się.
Kultura mówi żeby nie palić w towarzystwie niepalących ale zasłużyła sobie na to.
-Może mi powiesz po kiego mnie tu zaciągnęłaś?- zapytałem zirytowany

Od Amnesii do Shizuo

-Po pierwsze. Powiedziałam stając przed nim. -Nie palimy na terenie szkoły. - Wyciągnęłam mu papierosa z ust.
-No eej.
-Zasady to zasady. - Mruknęłam depcząc peta.
-Mhm...
-Choć. - Powiedziałam.
-Gdzie?
-Choć,nie marudź. Przecież nic Ci nie zrobię.
Zaprowadziłam go na tyły akademii,usiadłam na schodach i zaczęłam.
-Teraz możesz mówić.
-Czemu nie chciałaś gadać przy reszcie?
Skrzywiłąm się i zeskoczyłam.
-To nie twoja sprawa! Warknęłam.
-Chcesz mnie wkurzyć... Warknął.
Stanęłam centralnie przed chłopakiem,wzięłam głęboki oddech,po czym uśmiechnęłam się i słodkim głosem przedstawiłąm się.
-Jestem Amnesja Vollenurch. Ukłoniłam się.
~Rusz się zanim uśmiech mi się zepsuje! Warknęłam w myślach.

(Shizuo?)

Od Shizuo do ?

No cóż, opuszczając Ikebuko nie sądziłem że będę chodził do jakiejkolwiek szkoły. Zrobiłem to by uwolnić się od stresów i przerażonych spojrzeń przechodniów, by zacząć żyć on nowa, w nowym miejscu, z nowymi ludźmi.
-To chyba tu...- zastanawiałem się przechodząc obok murów akademii.
Jak zwykle nie byłem sam. Towarzyszył mi mój przyjaciel - papieros
Zaciągnąłem się nim głębiej i poszedłem do akademii. Na zewnątrz zobaczyłam kilkunastu uczniów, najwyraźniej skończyli lekcje. Przecież była 16 po południu. Podszedłem do malej grupki uczniów, siedzących na ławce.
-Sorry ale potrzebuję jakby pomocy - powiedziałem
-W czym mogę pomóc? - jedna z dziewczyn wstała i zaczęła rozmowę
-Pierwszy raz jestem w tym miejscu i chciałbym prosić aby ktoś pomógł mi się zaaklimatyzować - powiedziałem.

Od Blackey do V

Obudziłam się w ramionach V, nie chciało mi się wstawać... Poczekałam aż V się obudzi... Gdy czułam, że się budzi odsunęłam się od niego.
- Ubierz się, za pół godziny przyjdę. - poleciłam całując go w policzek i wyszłam.
Poszłam do swojego pokoju umyć się i ubrać. Włożyłam prezent dla V do małego pudełeczka i schowałam do kieszeni. Podbiegłam do pokoju V i zapukałam. Chłopak wyszedł.
- Gdzie idziemy ? - zapytał.
- Zobaczysz. - złapałam go za rękę i pobiegłam z nim na plac przed akademią. Tuż przy wyjściu zatrzymałam się i dałam mu pudełeczko.
- Nie otwieraj jeszcze.
Znów pociągnęłam go za rękę i doprowadziłam do auta przed akademią.
- Możesz otworzyć. - uśmiechnęłam się do niego stając przy aucie.
W pudełku znajdowały się kluczyki do auta.
Autko dla V od Blackey
< V ? Zadowolony ? Musiałam się jakoś odwdzięczyć ;D >

Od Blackey do Alice

Zauważyłam w oddali Alice z aktywowanym kagune, a kagune oplatało na wpół żywego Byun'a.
~ Dobrze mu tak... - pomyślałam. ~ Chociaż szkoda mi go trochę...
- Poczekaj. - powiedziałam do Amnesi.
Podbiegłam do Alice.
- Puść go... - warknęłam.
- Hę? Jego ? - pomachała nim. - Jeszcze nie skończyłam...
- Puść... - powtórzyłam.
- Nie.
Wyciągnęłam w jej stronę dłoń z rozszerzonymi palcami, co chwilę zbliżałam palce do siebie - Alice opuszczała Byun'a aż opadł na ziemię. Opuściłam rękę.
- Chyba nie wiesz o tym, że kolacji się nie odbiera ! - warknęła
- To wgryź się we mnie, moja krew jest znacznie bardziej wartościowa niż jakakolwiek inna... To samo z moim 'mięskiem'. - odparłam. - Ale jemu już daj spokój, ostatnio każdy się nad nim znęca... Jeszcze czeka go kolejka od brata...

< Alice ? Smacznego ;D >

Od Alice do Amnesii / Blackey

-Skoro tak mówisz - wzruszyłam ramionami, wyraźnie czułam że Byun nie ma już siły, szczerze mnie to bawiło. Co z tego że jego rany się regenerowały, w końcu mogłam się na kimś porządnie wyżyć za te wszystkie lata, minimalnie mu szkodząc. Chociaż mogło to być trochę denerwujące. Gdy ciało Byun'a zregenerowało się do końca.
-Zabawa się jeszcze nie skończyła! - zaśmiałam się i powoli wywiercałam się jednym z ramion w jego pierś. Chłopak próbował nie krzyczeć, udawało mu się i jedynie pojękiwał.
-Boli, co? - zapytałam szyderczo
Chłopak spojrzał na mnie żałośnie. Wtedy przebiłam go na wylot, miażdżąc mostek, przebijając płuca rozcinając serce. Z rany trysnęła krew, po części mnie ochlapując.
-Pudło - zaśmiałam się
Jego rany coraz wolniej się zrastały, było widać że to dla niego męczące. Nie miałam zamiaru przestać. Moje kagune było całe we krwi,
-Nie mam zwyczaju pić krwi wampirów, wolę ludzkie mięso, ale dla ciebie zrobię wyjątek - uśmiechnęłam się i oblizałam jedno z ramion, z charakterystycznym mruknięciem. Byun patrzył na mnie z pogardą, co niezbyt mi się spodobało. Złapałam go za szyję, zaczął się dusić.
-Nie możesz oddychać? - zapytałam zaskoczona a jednocześnie nie (;D)
Z całą siłą uderzyłam nim o grubą ścianę, na której pozostała nie mała plama krwi.
-Hmm... u ciebie zrobiło się trochę brudno... Przenieśmy się gdzieś indziej - wpadłam na genialny pomysł, lecz zanim go wykonałam, chciałam coś zrobić. Wbiłam w jego brzuch ramię a ręką wyszarpałam jego wnętrzności i rozrzuciłam je po pokoju, w trakcie chichocząc.
-Jak myślisz będą wiedzieli że chciałam cię zabić? - zaśmiałam się
Byun cicho jęknął. Złapałam go mocniej, ale tak by się nie udusił na śmierć i wyskoczyłam z nim przez balkon. Nie był on wysoko, zaledwie drugie piętro, upadek zamortyzowałam zapierając się kagune.
-Pójdziemy gdzieś żeby nikt nas nie zobaczył - powiedziałam i pobiegłam z nim do mojego ulubionego Lasu Ciszy. Nie zdążyłam opuścić okolic Akademii gdy zobaczyły mnie Amnesia i Blackey. Najwyraźniej przestraszyłam je, tym że byłam cała we krwi a w kagune trzymałam na wpół żywego Byun'a.

Od Yuto do ?

Po długiej podróży w Hiszpanii wróciłem do domu i rozłożyłem się na kanapie przed telewizorem po czym szybko wziąłem pilota i zacząłem przełączać. Piłem Cole i nagle poczułem jakby coś mnie ciągnęło do lasu tuż nieopodal mojej chatki. Założyłem kurtkę i poszedłem do niego. Przed wejściem zauważyłem tabliczkę z napisem ,,Las Ciszy". Pomyślałem (Co to u licha jest?!). Poszedłem wzdłuż lecz las się rozjaśniał i zauważyłem drugą tabliczkę z napisem ,,Aleja Równowagi " szedłem dalej, dalej ,dalej i dalej. Po czym zauważyłem wielki zamek podobny do Hogwartu z Harrego Pottera. Nie zwlekając użyłem swoich mocy ulepiłem z gliny pięknego ogromnego jastrzębia. Wzniosłem się w powietrze i trzymając dech w piersiach okrążyłem cały budynek. Po czym zleciałem i podszedłem do pięknie zdobionych pięknych drzwi zapukałem i nikt nie otworzył.... Pomyślałem -hmm, może poczekam do jutra i zasnąłem pod drzwiami opatulając się tylko moimi wężami.

Od Byun'a do Alice

- Haha... Proszę, jedz. - rozłożyłem ręce.
Po chwili rany które mi zadała zagoiły się. Alice przebiła mnie swoimi 'ramionami', wbiła wszystkie 4 w mój brzuch. Jęknąłem cicho, nie miałem zamiaru się przeciwstawiać, niech robi co chce... Wykorzystałem ją to niech teraz ona to zrobi... Dziewczyna wyrywała zemnie mięśnie, bolało... bardzo... ale i tak po jakimś czasie rany znikały. Stanęła przede mną cała w mojej krwi.
- Smakuje ? Może chcesz więcej ? - wyjęczałem, nie miałem już siły... nawet stać.

< Alice ? Byun Ci się poddał ;) >

Nowi uczniowie Yuto i Shizuo !!

Witamy ^^

sobota, 27 grudnia 2014

Od Alice do Byun'a

Zaczął pieścić moje piersi co było bardzo przyjemne a jednocześnie złe. Już nie miałam siły go powstrzymywać, więc czekałam aż ten się zmęczy a wiedziałam że długo to potrwa. Byun podrzucał mnie.
~Od kiedy się tak łatwo poddaję! - warknęłam na siebie.
Przytuliłam Byun'a, moja twarz była przy jego ramieniu. Otworzyłam buzię i udawałam że chce mu zrobić malinkę.
-No proszę proszę - zaśmiał się
Wtedy szeroko otworzyłam buzię i porządnie się wgryzłam w gorące ciało wampira. Białka moich oczu zrobiły się czarne a źrenice czerwone. Oderwałam się od niego.
-Mhm... Pyszny jesteś - zaśmiałam się i stanęłam na podłodze
Byun złapał się za ramie które porządnie krwawiło, natomiast ja w błyskawicznym tempie założyłam bluzkę i bieliznę.
-Teraz pobawimy się według moich zasad - szepnęłam mu do ucha i szarpnęłam go za włosy - Nie dam się sobą pomiatać! - warknęłam i w jednej chwili samo z siebie aktywowało mi się kagune. Zmieniłam jego formę na taką
Czyli na cztery jakby ramiona. Chwyciłam go jednym z nich, w pasie. Uśmiechnęłam się i uderzałam nim o ścianę, śmiejąc się jednocześnie. Widok jak cierpi była bardziej podniecający niż dotyk Ayato. Rzuciłam go na podłogę i podeszłam.
-B-y-u-n - przeliterowałam z uśmiechem
Wbiłam jedno z ramion w jego brzuch i szybko wyjęłam. Nachyliłam się i oderwałam kawałek jego mięśnia. Wzięłam do buzi i się nim delektowałam na oczach Byun'a
-Mhm... Pyszny jesteś..... Chcę więcej! - zaśmiałam się

Od V do Blackey

Robiliśmy to przez jakieś 2 godziny ( xD ). W końcu byliśmy zmęczeni. Zszedłem z niej i upadłem na chłodną kołdrę. Odetchnęliśmy. Ale znowu zacząłem całować ją w szyję. Była zmęczona ale widać było że chciała znowu '' to robić ''.
- Wiesz co? Odpocznijmy trochę....
- No jasne.....
Leżeliśmy tak aż w końcu zasnęła. Ja po niej. Rano się obudziła.

< Blackey? >

Od Byun'a do Alice

- Przecież widzę, że tego chcesz.
- Nie... To nie tak jaaa- zatkałem jej usta swoimi.
- Jeśli już to mnie Ayato przetrzepie nie Ciebie. - spojrzałem jej w oczy kontynuując to co robiłem.
Przez chwilę ją 'posuwałem' w pozycji leżącej, ale warto było by zmienić ją prawda ? Podniosłem Alice i przewróciłem ją tak żeby klęczała plecami do mnie podpierając się na rękach tak zwane ' na pieska ' . Alice cały czas próbowała mi się opierać... Moje ruchy były coraz szybsze, a jęki Alice coraz głośniejsze.... Znów zmieniłem pozycję, usiadłem na łóżku i umiejscowiłem sobie Alice na moich nogach. Mogłem robić to z nią i całować jej piersi...

< Alice ? To na razie lvl easy ^^ >

Od Alice do Byun'a

Wyraźnie to poczułam, chciałam żeby przestał ale to było silniejsze ode mnie. Chęć pozostania na swoim miejscu. Zaczynał "to" robić coraz szybciej i szybciej a ja nadal chciałam aby przestał ale nie mogłam. Wziął swoje ręce w okolice dolnych partii, zaczął nimi sobie pomagać. Po zmaganiach z samą sobą krzyknęłam:
-Byun! - a potem nieco ciszej - Przestań...
Ten się zaśmiał

Od Blackey do V

Zaczęłam całować go torsie... brzuchu... aż doszłam do jego skarbu. Pobawiłam się nim chwilę, zrobiłam mu namiętnego loda ( mrrr ^^ ) . Czułam, że V coraz bardziej się podnieca. Gwałtownie przewrócił mnie na plecy, dotykał moich piersi przez jakiś czas. Spojrzał mi w oczy " Chcesz ? " na co mu odpowiedziałam kiwnięciem głowy. Chłopak rozszerzył moje nogi po czym powoli we mnie wszedł. Jęknęłam cicho, na początku czułam ból a potem ból przeradzający się w przyjemność. Oplotłam nogi wokół jego bioder przyciskając go do siebie.

< V ? ' ruchanko ' ? xD >

Od Byun'a do Alice

Zacząłem schodzić głową coraz niżej. Zacząłem lizać jej łechtaczkę, po chwili zacząłem drażnić jej muszelkę. Spojrzałem na jej twarz, chciała coś powiedzieć, ale nie mogła... Powróciłem do drażnienia się z nią, między czasie ściągnąłem swe 'rurkeły'.
- Byun dlaczego to robisz ?  - jęknęła.
- Mówiłem, że mam na Ciebie ochotę... - odparłem.
Wszedłem w nią powoli...
< Alice ? Zaraz po tym będzie ostre 'rżnięcie' xD >

Od Alice do Byun'a

Powoli zdejmował moją bluzkę, następnie rozpiął stanik i położył obok. Zaczął pieścić moje piersi, całował je, lizał, ssał i tym podobne.W końcu poszedł o krok dalej, zdjął mi dolną cześć garderoby.
-Proszę... Nie - szepnęłam
Byun zaśmiał się. Wziął moje ręce nade mnie i przytrzymywał je.
~Ayato jak się o tym dowie to mnie zabije! - rozpaczałam
Nagle Byun wolną dłonią załapał mnie za tyłek. Powoli wkładając ją głębiej. Poczułam że zrobiłam się cała czerwona. Teraz nie mogłam wykrztusić ani słowa, jedyne dźwięki jakie wydawałam oznaczały że coraz bardziej się podniecałam.

Od Byun'a do Alice

Przez chwilę gładziłem jej plecy, popchnąłem ją do pozycji leżącej. Ściągnąłem z siebie koszulkę i zawisłem nad dziewczyną. Cały czas próbowała mnie od siebie odepchnąć, ale nadaremnie. Złapałem ją w tali i podniosłem przybliżając ją do siebie. Wygięła się w łuk, a ja ją całowałem po szyi. - Chętnie bym się w nią wgryzł, ale nie...
- Byun przestań. - powiedziała cicho.
- Nie mam takiego zamiaru...
Zacząłem ją powoli rozbierać...

< Alice ? >

Od Alice do Byun'a

-Co?! - zapytałam jeszcze lekko oszołomiona
Wtedy Byun mnie pocałował. Jedną ręką trzymał moją głowę a drugą coś kombinował.
~Co on wyprawia?! - zastanawiałam się próbując go od siebie odsunąć
Był ode mnie silniejszy więc nie miałam z nim szans. Powoli wsuwał jedną dłoń pod moją bluzkę przenosząc swoje usta niżej.

Od Byun'a do Alice

- Usiądź. -poleciłem.
Ze względu na to że było ciemno mogłem jej się przyjrzeć na tyle żeby tego nie zauważyła. Miała czerwone rumieńce, na szyi kilka malinek. Domyśliłem się co robiła, a wyglądała tak niewinnie... Usiadłem obok niej.
- Jesteś zmęczona prawda ? - powiedziałem czułym głosem.
- Mhm... - mruknęła, oczy jej dosłownie same się zamykały.
Zaśpiewałem to ;

Po chwili zasnęła u mnie na łóżku.
~ Uwielbiam moją moc. - pomyślałem.
Minęło kilka godzin, cały czas wpatrywałem się w nią.
Alice zaczęła otwierać oczy.
- Co ja tu robię? - zapytała rozkojarzona.
- Śpisz. - zaśmiałem się przyjaźnie.
Przez chwilę trwała cisza, Alice się zamyśliła a ja tylko się jej przyglądałem... Zbliżyłem się do niej i spojrzałem w oczy.
- Nawet nie wiesz jaką mam na Ciebie ochotę... - mruknąłem.

< Alice ? Byun zaczyna brać się do roboty xD >

Od Alice do Byun'a

Robiłam co do mnie należało. Po chwili poczułam jakby coś "wystrzeliło" (nie wiedziałam jak to ująć xD)
-To koniec? - zapytałam zdyszana
-Może - powoli wstał i zaczęliśmy się całować
Wcześniej o tym nie myślałam, ale zrozumiałam że mogę zajść w ciąże. Zmęczona ubrałam się, Ayato również i usiedliśmy na łóżku
-Ciekawe, może zostaniesz tatą - zaśmiałam się
-Będę najlepszym na świecie - uśmiechnął się
Chwilę jeszcze rozmawialiśmy.
-To ja będę się zbierać - wstałam
-Zostań jeszcze chwilę
-Daj spokój - uśmiechnęłam się - Przecież nie zniknę na zawsze
-Dobrze
Pożegnałam się i skierowałam się do siebie. Przechodziłam obok drzwi Byun'a, które otworzył mieszkaniec tego pokoju.
-Wejdziesz na chwilę? - zapytał
-W sumie, to czemu nie - odpowiedziałam i weszłam do środka
Nie miałam pojęcia dlaczego ale zasłony zasłaniały okna a w środku panował półmrok

Od Ayato do Alice

-Czyli mam przestać?
-Nie!
-Jeśli jesteś bardzo zmęczona,to po prostu przerwijmy.
-Zaszliśmy za daleko,by teraz przerwać.
-Co masz zamiar zrobić?
-Zobaczysz. Uśmiechnęła się zalotnie i przewróciła mnie na plecy,zaczęła podskakiwać i jęczeć,co jeszcze bardziej mnie nakręcało.
(Alice? Ty kończysz XD)

Od Alice do Ayato

-W-wszystko w porządku - mój głos zanikał, gdy Ayato poruszał się w przód i tył.
~On chyba nie wie że to mój poważny pierwszy raz - zastanawiałam się
Czułam się dziwnie, czułam coś czego jeszcze nie znałam. Jęczałam i stękałam, gdy chłopak robił swoje.
-Nie przestawaj! - krzyknęłam i zaczął to robić szybciej
-No proszę, od kiedy jesteś taka lubieżna - zaśmiał się
Myślałam że dłużej nie wytrzymam, wtedy krzyknęłam
-Ahh!!
-Coś się stało? - zaśmiał się z uśmiechem
-N-nie mam już siły - jęknęłam cicho

Od Ayato do Alice

-To chyba znaczyło tak. - Uśmiechnąłem się po czym wróciłem do swojej roboty.
W końcu uznałem,że czas na następny krok.
Zszedłem jeszcze niżej i zacząłem pieścić jej łechtaczkę.
Dziewczyna aż podskoczyła,jęczała łapiąc mnie za włosy i co chwilę podskakując.
~I tak się podnieca dziewczynę. - Zaśmiałem się.
-Już dłużej nie wytrzymam! - Krzyknęła łapiąc mnie za szyję.
-Przetrzymam Cię jeszcze trochę.
-Proszę!
-Tylko w łóżku jesteś taka miła i uległa. - Przewróciłem oczami.
-Nie bądź złośliwy!
-No,wygrałaś.
Muzyka w tle :
Wsadziłem go.
Dziewczyna krzyknęła i zatrzęsła się.
-W porządku? Przestać?
(Alice?)

Od V do Blackey

Czułem się jakbym był w siódmym niebie. Zrobiło mi się ciepło. Dalej się obściskiwaliśmy.
Zmieniliśmy położenie. Blak była nade mną a ja pod nią. Dotykała mojej klaty. Zaczęła całować mnie po nim. Potem ja ją całowałem w szyję. Wydawaliśmy z siebie dziwne '' dźwięki ''.

< Blak? xD >

piątek, 26 grudnia 2014

Od Alice do Ayato

Spojrzałam na niego wzrokiem "Co to miało znaczyć?" ale z uśmiechem. Czułam że moje ciało zaczynało płonąć, w miejscu gdzie dotykał Ayato. Przyciągnęłam jego głowę do swojej twarzy i namiętnie pocałowałam. Zdjęłam mu koszulkę i zaczęłam go po niej głaskać.

Od Ayato do Alice

Przewróciłem ją na łóżko i zacząłem całować po szyi schodząc w dół.
Rozpiąłem jej bluzkę i zdjąłem stanik.
Potem zacząłem delikatnie pieścić jej piersi,lekko je podgryzając.
Dziewczyna robiła się coraz cieplejsza i jęczała coraz częściej i głośniej.
-Dobrze Ci? - Zaśmiałem się.
(Alice? Przebacz długość ale nie mam pomysłu XD)

Od Alice do Ayato

Jak zwykle lekcje nie były interesujące wiec nic z nich nie pamiętam, głównie dlatego że myślałam o czymś zupełnie innym. A konkretnie o Ayato. Gdy piekło się skończyło poszłam do chłopaka o czerwono różowych włosach.
-Hejka - przywitałam się wchodząc do jego pokoju
-Cześć co cie tu sprowadza?
-Chciałam spędzić z tobą trochę czasu
-Śmiało siadaj - poklepał miejsce obok na jego łóżku. Usiadłam.
-Dzisiaj na lekcji byłaś jakaś nieobecna, coś się stało? -zapytał Ayato
-Nie nic, tylko myślałam o nas, o naszej przyszłości. Bo wiesz jesteśmy że sobą dość długo a robiliśmy to tylko raz - końcówkę powiedziałam ciszej
-Czyli chciałabyś to powtórzyć?
Kiwnęłam głową.
Ayato zbliżył twarz do mojej, objęłam go a on mnie. Po sekundzie nasze wargi się stykały a języki tańczyły w gorących płomieniach uczuć.

czwartek, 25 grudnia 2014

Od Rin'a do Han'a

- Heej. - Szepnąłem głaszcząc stwora po łbie.
Nagle usłyszałem odgłos stukotania obcasów po betonie,stawał się coraz głębszy,spojrzałem za siebie i zobaczyłem dziewczynę ze zdjęcia,które pokazywała mi posłanka.
Odgarnęła jasne włosy odsłaniając błyszczące oczy i spojrzała na Szatana.
-A,tak. - Powiedział. -Rin, podejdź.
Niechętne,z pewną obawą, a może lękiem wstałem i podszedłem do ojca i dziewczyny.
-To twoja narzeczona, niedługo odbędzie się ślub. Poznajcie się, - Powiedział zimno po czym odszedł.
Staliśmy na przeciwko siebie w ciszy,badając sytuację.
-Zgubiłeś coś. - Zaczęła podając mi mój miecz.
-Dzięki,jakim cudem jest cały?
-Uznałam że źle jest komuś oddawać zepsutą rzecz,więc go naprawiłam.
-Dzięki...
-Wiem że tego nie chcesz... - Odparła po chwili.
-Czego?
-Tego wszystkiego,mnie,ślubu...
-Haha... Trafiłaś w sedno.
-Wywnioskowałam to z tego jak długo stawiałeś opór.
-Stawiałbym go dłużej,ale są siły których nie pokonam.
-Ale co poradzisz?
-A ty?
-Ja co?
-Ty się tak po prostu z tym godzisz?
-Ja od dziecka byłam przygotowywana że to rodzice wybiorą mi męża i nawet nie wiesz jak się cieszyłam gdy się dowiedziałam,że wyjdę za mojego wymarzonego chłopaka,ale ty nie jesteś taki jak z obrazka.
-J-ja byłem czyimś marzeniem?!
-Wielu,oj wielu. - Zaśmiała się.
-Nie miałem pojęcia...
Nagle poczułem jak ktoś głaszcze mnie po głowie.
-Ale włosy to masz przednie. - Zaśmiała się.
Zobaczyłem jak Han zwija się ze śmiechu.
~To nie jest ani trochę śmieszne! Ciekawe jak on by się czuł,gdyby jemu wybrali żonę?!
(Han? No z czego się tak śmiejesz? Co? XD)

Od Han'a do Rin'a

- Kocham was... - powiedziała ich matka.
Widziałem, że Yukio miał łzy w oczach a Rin nie zareagował... Kiedy to powiedziała coś mnie zabolało... Zatęskniłem za swoimi rodzicami... A nawet za Draco , który nie uznawał mnie za swojego brata... Mimo tego , że się uśmiechałem było mi przykro...
Zobaczyłem mojego wielkiego ulubieńca - Cerbera, gdy miałem 10 lat zawsze się z nim bawiłem, często na niego wchodziłem a później nim jeździłem co wyglądało jak ujeżdżanie byka - zawsze chciał mnie z siebie strącić nie robiąc mi krzywdy. Podbiegłem do niego a on przewrócił mnie łapą ( Cerber 5m wysokości w kłębie ) wąchając mnie.
- Dawno się nie widzieliśmy prawda ? - zaśmiałem się wychodząc z pod niego. - Co powiesz na zabawę z dawnych lat ?
Cerber spojrzał na mnie wzrokiem " Tym razem nie uda Ci się to " . Wdrapałem się po psie, kiedy byłem przy jego łopatce zaczął skakać co powodowało małe trzęsienie.
- Cerber ! - skarcił go Szatan.
Pies zaskomlał cicho.
- Nie przejmuj się nim. - szepnąłem do niego.
Cerber podszedł do Rin'a i trącił go nosem , przez co Rin lekko się pochylił.

< Rin ? Zabawa z piesełkiem ? ^^ >

Od Rin'a do Han'a

Obudziłem się już w tym strasznym miejscu,jakim jest piekło.
Pełnie było błękitnych płomieni.
Zobaczyłem że niesie mnie Han.
-A jednak go słuchasz... - Warknąłem po czym sturlałem się z jego rąk,by po chwili wstać.
Otrzepałem się i zacząłem wzrokiem szukać brata.
-Gdzie Yukio?! - Warknąłem gdy zorientowałem się,że brata nie ma.
-Zaraz go zobaczysz spokojnie. - Odparł ojciec.
Po chwili doszliśmy do wielkiej sali, która zasadniczo była ogrodem.
-Ogród w piekle... ten ogród w którym lubiłem przebywać gdy byłem mały.
-Rin! - Usłyszałem po chwili.
-Yukio? - Zacząłem się rozglądać.
-Tu jestem! - Zaśmiał się stając przede mną.
-Nic Ci nie jest?
-W porządku. - Uśmiechnął się niepewnie.
Nagle usłyszałem cichy śpiew...znałem go.
Jako małe dziecko tulił mnie gdy płakałem...
-Rin... - Powiedział mój brat.
-Tak?
-Ja mam jakieś omamy? Oszalałem?!
-Nie,ja też to słyszę.
Odwróciłem się w kierunku głosu z niedowierzaniem,to nie mogła być ona.
A jednak,przed sobą ujrzałem tą samą twarz i to samo ciało.
-Mama?! - Krzyknąłem.
Ta tylko uśmiechnęła się i rozłożyła ręce.
Obaj z bratem jak małe 3 może 4 letnie dzieci pobiegliśmy do mamy.
-Normalnie dzieciaki. - Zaśmiał się Han.
(Han? Mama Rin'a zmartwychwstała XD)

Od Han'a do Rin'a

- Rin? Rin ! - podbiegłem do chłopaka.
Spojrzałem na Szatana kucając przy Rin'ie
- No to wracamy. - polecił Szatan.
- Nie... - warknąłem.
- Jeszcze ty ?! Przez całe twoje życie byłeś mi posłuszny, a teraz przybrałeś zachowanie Rin'a ?! - krzyknął rozwścieczony.
- Myślałeś, że wychowując się z tobą będę grzeczny jak aniołek ? Zapomniałeś chyba, że mam coś z Ciebie... - odparłem.
Poczułem uścisk w sercu, podobny do tego jak zbliżam się do krzyża... Zacząłem zwijać się z bólu.
- Zmieniłeś zdanie ?
Moje tęczówki zmieniły kolor na złoty, ból ustąpił. Wstałem, byłem plecami do Szatana. Spojrzałem na niego.
- Nie dajesz mi wyboru.... - spojrzałem na Rin'a.
~ Przepraszam Rin... ~ pomyślałem.
- Bierz go i idź za mną... - polecił.
Podniosłem Rin'a i poszedłem za Szatanem...

< Rin ? ^^ >

Od Rin'a do Han'a

-Czego chcesz?! - Warknąłem.
-Ile już razy to słyszałeś... Wracasz ze mną do domu.
-Nie chcę!
-Spodziewałem się tego... - Szepnął po czym pojawił się kilka metrów od nas,w postaci ludzkiej. A obok niego stał...Yukio.
-Zostaw go! - Warknąłem wyciągając miecz.
-Chodź tu. - Powiedział.
-Rin nie! Nie podchodź! Uciekaj! - Krzyczał brat.
-Nie mam wyboru! - Warknąłem rozpędzając się i wyzwalając swoją moc.
Jednak w połowie drogi ojciec podniósł mnie (ten głupi wisiorek!) i rzucił mną o ziemię.
-Przestań! - Krzyczał Yukio.
-Macie obaj wrócić do domu! - Rozwścieczył się,wielki ognisty krąg zapalił się wokół lasu.
Wstałem i mimo ran podjąłem drugą próbę ataku,która skończyła się złamaniem miecza.
-Z-złamany! - Przestraszyłem się.
Nagle ojciec podniósł mnie wysoko do góry, po czym puścił niczym zabawkę.
-Ile jeszcze razy mam tobą rzucić,żebyś zrozumiał?! - Warknął.
-Możesz mną rzucać ile chcesz!!
-Jak sobie życzysz...
Rzucił mną jeszcze 20, może 30 razy.
W końcu byłem tak wykończony że nie mogłem się ruszyć,a tym bardziej walczyć.
Zemdlałem, ale czułem jak wszystko mnie boli i krwawię.
(Han? Wracamy XD)

Od Han'a do Rin'a

Przyjrzałem mu się.
- Na pewno ? - wolałem się upewnić
- Ta...
- Skoro tak, chodźmy dalej.
Weszliśmy wgłąb lasu, nagle tak znikąd wokół nas pojawiły się czarno-czerwone chmury. Nie wiem czemu, ale moje skrzydła ukazały się... Wraz z Rin'em stanęliśmy do siebie plecami. Nigdy bez powodu nie wyrastają... Przede mną ukazał się kochany Szatan...
- Witajcie.
- Co tu robisz jeśli można wiedzieć? - zapytałem.
- Mój syn ma dzisiaj urodziny, wypadało by go odwiedzić. - odparł.
Zmrużyłem oczy, Szatan zniknął sprzed moich oczu i pojawił się obok Rin'a.

< Rin ? Tatuś wrócił ^^ ( SZATANEŁ !!!! HAHA xd ) >

Od Rin'a do Han'a

Obudziłem się jeszcze zanim słońce zajaśniało na niebie.
Ledwie poderwałem się z łóżka,a zobaczyłem posłankę ojca.
-Najlepszego.  - Powiedziała patrząc na mnie.
-Jak długo tu siedzisz?!
-Dłużej niż myślisz. - Zaśmiała się.
Ubrałem się i jak pocisk wybiegłem z pokoju.
Miałem dobry nastrój,skakałem po poręczach i witałem się ze wszystkimi jak nigdy.
Wpadłem do pokoju Hiroshimy.
-Ohayo! - Uśmiechnąłem się.
-Wyłaź! Warknęła rzucając we mnie piżamą.
-Było mówić że się ubierasz... - Powiedziałem odwracając się.
-To że jesteś moim przyjacielem nie znaczy że możesz patrzeć jak się ubieram!
-Dobra, rusz się.
Po chwili wyszliśmy i chodziliśmy po akademii.
-Co chcesz na urodziny? - Zapytała.
-A ja wiem? - Zaśmiałem się.
-To pomyśl,ja muszę coś załatwić.
-Jasne. Szedłem sobie dalej nucąc ulubioną piosenkę

Nagle poczułem jak ktoś łapie mnie za ramię.
-Ohayo!
-Siemka Han.
-Co tam?
-Nie mam nic do roboty...
Nagle mój telefon zaczął dzwonić.
-Czekaj.
Odszedłem trochę i odebrałem.
-Halo? Tu Rin Okumura.
-Najlepszego braciszku!
-Yukio!
-Jak tam u Ciebie?
-U mnie w porządku. Co u ciebie?
-Dostałem się do akademii dla egzorcystów.
-Jak zawsze marzyłeś... Powodzenia.
-Muszę kończyć,wzywają mnie.
-Pa...
Rozłączyłem się i wróciłem do Han'a.
-Kto to?
-Brat.
-Spoko.
-Idziemy się gdzieś poszlajać?
-Do lasu?
-Dla mnie spoko.
Nagle przed nami pojawiła się posłanka.
-Prezent od ojca. - Powiedziała zakładając mi na szyję naszyjnik.
-Żartujesz?! -Warknąłem lecz po chwili zrobiło mi się ciemno przed oczami.
~Rin... Rin synu słyszysz mnie?
~Co się dzieje?!
~Chcę tylko pogadać,gdy skończymy wrócisz do siebie.
~Czego chcesz?!
~Wróć do mnie.
~Przestań! Nigdy nie wrócę!
~Spodziewałem się tego... Więc ty spodziewaj się mnie na Ziemi.
~Nie zrobisz tego!
~Sam do tego doprowadziłeś...
W tej chwili wróciłem do świadomości.
-Rin! Żyjesz?! - Usłyszałem głos Han'a.
-Żyję,wszystko ok.
(Han? Satan idzie na Ziemię :O)

Od Amnesii do Byun'a / Zhang'a

-Byun, gadaj zanim stracę cierpliwość.
-No... bo...
-Gadaj! - Warknął Zhang.
Odgrodziłam mu ręką drogę do Byun'a po czym zwróciłam się do niego.
-Jeśli będziesz się tak zachowywał,to nigdy nic z niego nie wyduszę!
-Dobra,niech Ci będzie.
Stanęłam przed Byun'em z założonymi rękami.
-Po prostu powiedz.
-Nie mogę...
-Jesteś po prostu tchórzem! - Warknęłam.
-Ja...
-Nie potrafisz wziąć winy na siebie,a potem nie jesteś w stanie wydusić z siebie słowa!
(Byun? Zhang?)

Od Byun'a do Amnesii / Zhang'a

- Proszę... nie krzycz... - wydusiłem z siebie
- Dlaczego kazałeś mu to zrobić?! Co on ci zrobił?! - powtórzyła.
Spojrzałem na nią resztką sił.
- Przeszkadzał mi... - odparłem gibiąc się na wszystkie strony , zachowywałem się jakbym był po ostrej imprezie.
- W czym ?! - krzyknęła.
- Nieważne...
- Egh... Właśnie, że ważne. - warknęła.
- Powinnaś się domyślić...
- Głuchy jesteś? Odpowiedz... - wtrącił się Zhang.

< Amnesia ? Zhang ? >

środa, 24 grudnia 2014

Od Amnesii do Byun'a / Zhang'a / Blackey

-Może i postąpił źle... - Powiedziałam głaszcząc Tomoe by nie wybuchł jak tykająca bomba zegarowa.
-To psychol!
-Ale nie musicie się nad nim znęcać.
-Co ty pi**szysz?!
-Najpierw chcę wyraźnej,jednoznacznej odpowiedzi od Byun'a.
Podeszłam do chłopaka leżącego na podłodze.
-Nie bij mnie,mam dość... - Szepnął.
Wyciągnęłam do niego rękę.
-Wstawaj.
Chłopak z moją pomocą wstał.
-Co ona wyprawia? - Szepnął Zhan'g.
Stanęłam przed chłopakiem.
-Chcę tylko jednego,powiedz mi... Dla czego porwałeś mojego lisa?! Co on Ci zrobił?! Miał rację?!
-Choć raz rozumiesz. -Warknął Tomoe.
-Dlaczego?! Zwalasz porwanie go Draco, zostawiasz w zimie samego bez możliwości ruchu i myślisz że wszystko będzie okej?! Co on Ci takiego zrobił?!! - Krzyknęłam rozwścieczona tym,że chłopak nic nie mówi.
(Byun? Zhang? Blackey?)

Od Zhang'a do Amnesii / Byun'a / Draco

-Wolałeś kogoś wrobić i samemu uniknąć odpowiedzialności! - powiedziałem
Byun milczał. Już nawet nie wiedziałem co mu zrobić, żeby zrozumiał co zrobił.
-I co ja mam z takim nieudacznikiem zrobić, hę? - zapytałem od niechcenia
Puściłem jego włosy, przez co upadł na podłogę.
-Zasługujesz na jeszcze gorsze traktowanie, ale nie wypada w towarzystwie kobiet - powiedziałem - Bądź sam a kara cię nie ominie! - odstąpiłem od niego krok, spojrzałem na Draco
-Może będzie łagodniejsza ale i tak cie spotka - warknąłem
Podszedłem do Amnesii.
-Ten psychopata nie powinien ci się naprzykrzać ani twojemu lisowi - powiedziałem spokojniej

Od Byun'a do Zhang'a / Amnesii

Próbowałem wstać z ziemi - nadaremnie ... Spojrzałem na Blackey - uśmiechała się... Amnesia też, Draco... Nawet w moim bracie nie widziałem procenta litości...
~ Nie przewidziałem tego... Miało być zupełnie inaczej.... - myślałem. - ... No przecież ! Wszystkie moce uczniów w akademii są kontrolowane przez Blackey , Alex'a i ich ojca ( dyrektora  xD )... Zmanipulowali widok na przyszłość...
- B-blackey.... dlaczego to robicie ? - zignorowałem brata.
- Żebyś nie wiedział jak się bronić, dobrze wiem, że potrafisz wykorzystać swoje zdolności... - warknęła.
- A w końcu jest prawdopodobieństwo , iż jesteś jednym z najsilniejszych wampirów świata... - melodyjnie dodał Draco.
- Byun... Co Ci odbiło ?! - krzyknął Zhang szarpiąc Byun'a za włosy.
Spojrzałem na niego bezwładnie.
- To.... Ja... ja nie chciałem.... poniosło mnie... a ze względu na to , że jestem silniejszy od większości z was chciałem się kimś posłużyć... a... Draco , BYŁ moim przyjacielem i ... ze względu na to , że pod pewnym względem.... jest uległy posłużyłem się nim.... - jąkałem się.

< Zhang? Amensia ? >

Od Zhang'a do Amnesii / Blackey

-Czy według ciebie wyglądam jak idiota?! - zapytałem
Byun nie odpowiedział.
-Odpowiadaj jak do ciebie mówię! Jaki masz z tym związek?! - powtórzyłem
Ten nadal się nie odzywał. Krew się we mnie zagotowała. Nie wytrzymałem, dostał ode mnie prawego sierpowego i padł na ziemię. Czerwona ciecz mu poszła z nosa. Kopnąłem go w brzuch i wniknąłem do jego umysłu. Moje oczy zbielały - to był znak że mi się udało. Zobaczyłem tam wspomnienia wyznania miłości Amnesii jak również rozwiązanie problemu. Opuściłem umysł Byun'a.
-Nie dość że przestępca, to jeszcze kłamca! - zaśmiałem się arogancko - Zasłużyłeś sobie na to! - warknąłem

Od Lali do Alex'a

-Coś nie tak? - zapytałam zmartwiona
-Wszystko w normie - stwierdził Santiago
Dotknęłam swojego czoła. Jakoś nie mogłam uwierzyć w słowa "Santi" ale wolałam się nie wtrącać, jeszcze by się czegoś domyślił.
-Jestem zdrowa, tak? - zapytałam
-Hm... Raczej tak, postaraj się unikać widoku krwi, a w razie czego to nie panikuj i będzie wszystko dobrze - odpowiedział - Jeszcze wypełnię te papiery i cię wypuszczam.
Ucieszyłam się. Nagle usłyszałam pukanie do okna, spojrzałam w jego stronę, zobaczyłam tam Peke - moją zmiennokształtną spinkę (
)
-Peke! - ucieszyłam się i zerwałam z łózka, otworzyłam okno
-Wybacz Panienko to spóźnienie - Peke ledwo dyszał
-Nic się nie stało - uśmiechnęłam się, stworek odpoczął - Wiesz co robić?
Zdjęłam koszulkę Santiago, Peke zajął się resztą. Po chwili byłam już ubrana. "Santi" wyglądał na lekko zawiedzionego, podeszłam do niego i się zapytałam.
-Coś się stało?
-Nie nic - odparł szybko
Kilka minut później mogliśmy już iść. Blackey została porozmawiać z Santiago
-Ale przygoda - zaśmiałam się

Od Blackey do V

Przez chwilę obściskiwaliśmy się, ale nadszedł czas na kolejne " rozbieranko " . V sięgnął zapięcia mojego stanika i jednym ruchem pozbawił mnie go. Objął moje plecy i przewrócił mnie na łóżko zwisając nade mną. Złapałam jego bokserki i je ściągnęłam.

< V? Nie wiem jak zachowuje się V xD Jak mniej więcej określisz jego " emocje " będzie ostrzej ;D >

Od Blackey do Amnesji/Zhang'a

Draco spojrzał na Byun'a.
- Draco go porwał bo go nie polubił...- skłamał Byun.
- Co ?! Kazałeś mi go porwać tylko i wyłącznie dlatego bo Ci przeszkadzał w zarywaniu do Amnesji ! - rzucił się Draco na Byun'a.
Wraz z Amnesją i Tomoe przyglądaliśmy się szarpaninie chłopaków. Wyciągnęłam dłoń w ich stronę, poruszałam palcami a oni natychmiastowo przestali się bić, Byun zwijał się z bólu nadal próbując dorwać Draco. A mój kuzyn sobie odpuścił... Nagle wszedł Zhang.
-Co do cholery się tu dzieje?! - warknął Zhang - I jaki masz z tym związek?! - podszedł do Byun'a, krzycząc na niego.
Przestałam maltretować Byun'a magią krwi.
- To tak... Draco porwał Tomoe i teraz zgania wszystko na mnie... - odparł Byun.
- Zabije cię wiesz? - warknęłam do Byun'a.
- Cicho... Niech gadają... - zakrył mi usta Draco.

< Amnesja? Zhang ? >

Od Alex'a do Lali

- Nie musisz o wszystkim wiedzieć. - powiedziałem lekko rozkojarzony.
Blackey przewróciła oczami - domyśliła się...
- Dobra, nieważne... - wtrącił się Santiago.
" Santi " podszedł do Lali i przyłożył dłoń do jej czoła.
- Ygh... Gorąco tu było... - stwierdził uśmiechając się do mnie.

< Lala? Blackey nie zareagowała by tak agresywnie ;D >

Od Zhang'a do Byun'a / Blackey / Draco / Amnesji

Siedząc spokojnie w swoim pokoju słyszę krzyki i śpiewy.
-Co tam u licha się ?! - warknąłem sam do siebie i wyszedłem. Skierowałem kroki w stronę dźwięków. Byłem tak blisko, że potrafiłem rozpoznać poszczególne głosy.
~Blackey, Amnesia, Draco, Tomoe i... mój brat?! - pomyślałem. Moje twarz przybrała wściekły wyraz.
~Ciekawe co tym razem... - zastanawiałem się
W końcu tam dotarłem.
-Co do cholery się tu dzieje?! - warknąłem - I jaki masz z tym związek?! - podszedłem do Byun'a, krzycząc na niego.

Od Lali do Alex'a

Usłyszałam głos Blackey zza ściany.
-Co teraz? - zapytałam
-Musisz się z powrotem ubrać - powiedział, powoli się go puszczałam. Gdy zeszłam ubrałam się i położyłam na łóżku, poprawiłam włosy i kiwnęłam głową że jestem gotowa. Wtedy Alex otworzył drzwi, którymi wpadli Blackey i Santiago.
-Hej Blackey - przywitałam się
-Coś cie tu robili?! - zapytała, Santiago położył rękę na jej ramieniu by się uspokoiła. Już spokojniejsza czekała na odpowiedź. Nie miałam pojęcia co powiedzieć wtedy Alex się odezwał.

Od Amnesji do Blackey

Machnęłam ręką i Tomoe zmienił się w małego liska.
-Przez ciebie jestem bezbronny!- Warknął.
-Ciicho. - Powiedziałam biorąc go na ręce, zaczęłam go głaskać jak zwierzaka.
-Wytłumaczcie mi tylko jedno... - Powiedziałam.
Zwrócili głowy w moim kierunku.
-Po jakiego ciorta było wam porywać Tomoe , wy niedorozwoje!? - Warknęłam rozwścieczona.
(Blakcey? Amnesja w furii XD)

Od V do Blackey

- Chodźmy do pokoju.
- No dobrze.
Szliśmy i wygłupialiśmy się. W końcu doszliśmy. Usiedliśmy na kanapie. Zacząłem ją całować w usta... potem szyję. Usiadła na mnie i rozpinała mi koszulę. Potem ściągnęła górną część garderoby.
Położyliśmy się i ściągnęliśmy dolną część..

< Blak? Rozkręć to xD >

wtorek, 23 grudnia 2014

Od Blackey do Amnesji

Kiedy zobaczyłam , że Draco otwiera oczy ucieszyłam się... bardzo... Spojrzałam na Byun'a, po chwili zaczął zwijać się z bólu.
- J-j-aak ? - ledwo co mówił.
- Twoja tarcza jest znacznie słabsza od mojej . - warknęłam.
- Blak... Zostaw go... Sam się nim później zajmę, nie pozwolę żeby taki śmieć mną pomiatał. - wyszeptał Draco.
Przeszłam obok Amnesji i spojrzałam na nią " Dziękuję ", wtuliłam się w Draco.
Posłałam mordercze spojrzenie do Tomoe " Weź sobie Byun'a " .

< Amnesja ? >

Od Amnesji do Blackey

Pobiegłam za Blackey i po chwili znalazłam się w jej pokoju.
-Co jest?!
-Tomoe zabił Draco!
~Najlepszy moment w moim życiu,ten kretyn wreszcie zszedł. - Pomyślałam.
Ale gdy zobaczyłam zapłakaną twarz Blackey... musiałam coś zrobić.
-Tomoe. - Warknęłam.
-Kretyn! - Warknął tylko w stronę Byuna.
-Tomoe! - Warknęłam ponownie.
-Nawet nie kiwnę palcem!
-Widzę,że jestem do tego zmuszona.
Zaczęłam śpiewać
 
Tomoe stanął jak kamień,podeszłam do niego i położyłam mu rękę na głowie.
Na jego szyi pojawiła się nowa obroża.
-Youkai oswojony ponownie! - Uśmiechnęłam się.
-I znowu mnie uwięziłaś!! Co ja pies?!
-Tomoe proszę... daj temu kretynowi szansę na pokutę.
-Ych...
Youkai podszedł do martwego Draco, dotknął jego serca które znów zaczęło bić.
Po chwili chłopak otworzył oczy.
(Blackey? Cieszymy się czy płaczemy? XD)

Od Blackey do Amnesji

Zamknęłam oczy, czułam jak wpływały mi do nich łzy. Nie chciałam żeby stało się coś Draco... Byun'a może poćwiartować, ale nie Draco...
- Idę do akademii . - zaczęłam biec.
Wpadłam do pokoju Draco jak dzika.
- Draco ?! - krzyczałam.
~ Nie ma go tu...
Pobiegłam do pokoju Byun'a, też go tam nie było.
~ Przecież zostawiłam ich u siebie..
Pobiegłam do swojego pokoju, zobaczyłam tam Draco, Byun'a i Tomoe.
Tomoe trzymał Draco za szyję przypartego do ściany, po chwili Draco upadł. Podbiegłam do niego przykładając rękę do serca - nie bije... jest nieprzytomny...
- Draco ? Draco ! - popłynęły łzy po moich policzkach.
- A gdybym ja nieżył też byś tak zareagowała ? - warknął Byun.
Spojrzałam na niego wrogim wzrokiem.
- Po tym co mi zrobiłeś? Nie...
Ponownie spojrzałam na Draco, powtórzyłam " numer " którym " odparaliżowałam " Tomoe . Zero reakcji, nawet nie drgnął.
~ Co się dzieje? Powinien już żyć ! - krzyczałam w myślach.
Gwałtownie wstałam.
- Co mu zrobiłeś kretynie ! ? - krzyknęłam do Tomoe.

< Amnesja ? >

Od Amnesji do Blackey

-A jak ty byś się czuła sparaliżowana przez 3 dni na śniegu?!
-W sumie...
-Banda idiotów! Ja spokojnie wykonuję swoje obowiązki a Ci mnie krępują i zostawiają!
-Oni...
-Nie ma ich co bronić! - Warknął.
Po chwili zmienił się w normalnego Youkai (wcześniej był w bardziej ludzkiej postaci z samymi uszami)
odzysał swoje trzy białe ogony i kły.
-Tomoe co ty wyrabiasz?! - Krzyknęłam.
-A jak myślisz?! Niech sobie nie myślą że mogą sobie od tak zadzierać z istotą o niebo wyższą niż im się wydaje!
-Nie rób im krzywdy! - Krzyczała Blackey.
-Wybacz panienko,nie ma innej opcji. - Powiedział po czym z zniknął.
-Amnesja! Zrób coś!
-Komenda głosowa nie zadziała! On przestał mi ufać i nic nie mogę zrobić!
(Blackey? Ratujemy czy zostawiamy na pastwę wściekłego lisa? XD)

Od Blackey do Amnesji

- Jasne , że dam radę - uśmiechnęłam się do niej.
Podeszłam do Tomoe, prawą rękę położyłam na jego głowie a lewą na jego piersi ( nieważne której xD ). Spod moich dłoni wydobył się niebieski promień.
- Oni są nienormalni ! - krzyknął oburzony Tomoe wstając a ja odskoczyłam od niego.
- Przepraszam za nich, a raczej za Byun'a... - szepnęłam.
- To nie Byun to zrobił, to twój zasrany kuzyn !
Spuściłam głowę.
- Za rozkazem Byun'a, gdyby tego nie zrobił to.... nieważne... Dobrze się czujesz?

< Amnesja? >

Od Amnesji do Blackey

-Zabiję was potem! - Warknęłam wychodząc.
-A ty gdzie? - Powiedziałam Blackey.
-Idę po Tomoe, jeszcze zamarznie.
-Idę z tobą!
Wyszłyśmy za Akademię i skierowałyśmy się na Halne Wzgórze.
-Po co to zrobili? A ja już zaczęłam im ufać! Tomoe miał rację.
-A co mianowicie masz na myśli?
-"Faceci to zboczone wilki"
-A on to co? Też jest facetem i do tego przypomina wilka.
-To jest lis, ale masz rację jest facetem.
W końcu znalazłyśmy się na Halnym Wzgórzu.
-Ale nie wiemy gdzie dokładnie jest...
-To mój Youkai, jasne że wiem gdzie jest.
-To prowadź.
Doszłyśmy do wielkiej jaskini,gdzie znalazłam sparaliżowanego Tomoe.
-Matko boska! - Krzyknęłam podbiegając do mojego "zwierzaka".
-Ale zmarzł.
-Dasz radę odwrócić ten czar?
(Blackey? Pomusz Tomoe XD)

Od Blackey do Amnesji

Draco i Byun spojrzeli po sobie, u Draco było widać zdenerwowanie a u Byun'a coś w typie pytania " Nie znajdą go prawda? " .
- Wiecie coś? - zapytałam chłopaków.
- My ? Skąd mielibyśmy wiedzieć... Cały czas tu z wami jesteśmy ! - krzyknął rozkojarzony Byun.
- Już Ci lepiej? Mała wzmianka o Tomoe a ty nagle ożyłeś... - powiedziałam podejrzliwie.
Nagle, tak znikąd w okno uderzyło duże porcelanowe naczynie.
Amnesja lekko odskoczyła od okna.
- Draco... - warknęłam.
Widziałam, że Draco jeszcze bardziej się denerwował, przez to zaczął używać swoich mocy m.in. telekinezy...
- Draco ! - tym razem krzyknęłam.
- Byun mi kazał... - zajęczał rozpaczliwie.
Przeniosłam swój morderczy wzrok na Byun'a.
- On kłamie ! To nie ja ! - tłumaczył się Byun.
- A powiecie o co się rozchodzi ? - dodała Amnesja.
- Byun kazał mi pozbyć się Tomoe... więc...
- Zabiłeś go?! - przerwała mu Amnesja.
- Nie , ale... Jest na Halnym Wzgórzu... Cały związany i wszystkie mięśnie ma sparaliżowane więc nie może się ruszać, jedynie może oddychać... A gdybym tego nie zrobił Byun .... znęcałby się nade mną...
Spojrzałam współczująco na Draco, nigdy nie bał się nikogo, naprawdę bał się Byun'a... I był po części sparaliżowany strachem więc zrobił to co kazał Byun...

< Amnesja? Idziemy po Tomoe ?x D >

Od Alex'a do Lali

- Trzeba popracować nad twoją kondycją. - zaśmiałem się.
Wstałem z Lalą na rękach, podszedłem do ściany opierając Lalę o ścianę, a ona oplotła nogami moje biodra. Pieściłem ją jeszcze przez jakiś czas. Spojrzałem na drzwi, klamka lekko się ruszyła po czym usłyszałem Blackey.
- Puść ! - krzyknęła moja siostra. - Wiesz co się tam dzieje...

< Lala? W końcu przyszedł Santiago + Blak ^^ > 

Od Blackey do V

V wszedł do wody i podążył za mną, szłam prowadząc przez jakiś czas póki V mnie nie złapał.
- Gdzie uciekasz? - zaśmiał się.
- Jak najdalej od Ciebie. - pocałowałam go w policzek, wyrwałam się od niego i zaczęłam uciekać.
Goniliśmy się po jeziorze jak małe dzieci dopóki się nie zmęczyłam.
~ Dlaczego ludzie tak szybko się męczą? - pomyślałam.
Podeszłam do V.
- No to co robimy ? - spojrzałam mu w oczy.

< V ? Zrobisz to na co czeka mój brat od dawna ? xD >

niedziela, 21 grudnia 2014

Od Lali do Alex'a

Całując Alex'a dotykałam jego klaty a on wciąż bawił się ogonkiem. Chciałam alby przestał ale nie mogłam się oprzeć i nic nie robiłam. Alex położył mnie na łóżku i "zawisnął" nade mną. Całował mnie po szyi, dotykał piersi i uda. Starałam się nie pozostawać bezczynna i odpowiadałam mu lecz on mnie zdominował. Ogonkiem zsunęłam bieliznę i rzuciłam ją na podłogę. Alex rozpiął spodnie, zamknęłam oczy. Po chwili poczułam coś dziwnego, coś przyjemnego. Zaczęła się nasza zabawa. Nogi same mi się rozłożyły, Alex poruszał się w tył i przód. Gdy Alex mnie nie całował wydawałam z siebie sprośne dźwięki. Po dłuższej chwili zrobiło się się gorąco zaczęłam się ślinić. Zmieniliśmy pozycję. Teraz ja byłam na górze. Leżałam na Alex'ie poruszając biodrami, on dotykał mojego tyłka, wkładając co jakiś czas palce. Momentalnie zrobiło mi się gorąco w środku i poczułam się jak w siódmym niebie. Po dłuższej chwili, byłam już zmęczona ale Alex nie dawał za wygraną.

Od Alex'a do Lali

Polizałem jej ogonek, dziewczyna jęknęła z rozkoszy.
- Alex... przestań... - wzdychała.
Zacząłem ssać ogon, Lala wplotła palce między moje włosy lekko je szarpiąc. Przestałem pieścić jej ogon, usiadłem obok niej i przeniosłem ją na swoje kolana tak żeby usiadła na nich " rozkrakiem " . Zacząłem ją namiętnie całować i w tym samym czasie bawić się jej ogonkiem. Słyszałem jak Blackey i Santiago rozmawiają na dworze.
~ Jeszcze tam posiedzą. - pomyślałem.

< Lala ? Może coś 18+ ? :D >

Od Lali do Alex'a

-Co to znaczy? - zapytałam trochę przestraszona
-Zabiorę ci kilka kropel krwi, żebym mógł sprawdzić czy jesteś zdrowa
-Będzie bolało?
-Nie tak jak ugryzienie wampira - rzucił Alex'owi wrogi spojrzenie
Byłam trochę przerażona myślą że znowu zobaczę swoją krew.
~Jestem silna! Dam radę! Nie zemdleję! ~ myślałam
Santiago przygotował strzykawkę, oczyścił wybrane miejsce na skórze i wbił igłę.
Natychmiast zrobiłam się czerwona. Czułam to samo co wtedy gdy Alex mnie ugryzł.
-Boli? - zapytał
-N-ni-e - wydukałam
Zasłoniłam sobie usta i zamknęłam oczy. Santiago powoli pobierał krew żebym nie straciła przytomności.
-Już polowa - powiadomił mnie
Zaczęłam ruszać nogami.
~Nie wytrzymam! ~ myślałam i jednocześnie stęknęłam z podniecenia. Mój ogonek zaczął wariować i zrobił się czerwony na końcu
-Coś się stało? - zapytał Santiago
-Wszystko w porządku - szepnęłam
-Na pewno?
Kiwnęłam głową. Nie wiedziałam co zrobić, ta chwila trwała w nieskończoność. Niecący uderzyłam Santiago ogonkiem.
-Wybacz..- powiedziałam
Santiago wzrokiem przewołał Alex'a i kazał trzymać oszalały ogon.
-Nie tylko nie ogon! - jęknęłam
-To jest ta twoja słabość?
-Ta-tak..
Santiago skończył i wyszedł na chwilę.
-P-puścisz mój ogonek? - zapytałam cicho
Alex nie puścił, zaczął go głaskać i pocierać, co doprowadzało mnie stanu ekstazy.
-Przestań...

Od Alex'a do Lali

Santiago rozplątał Lalę i pomógł jej wstać, ja postanowiłem, że sobie poleżę... Obserwowałem co robi Santiago z Lalą, pomógł jej się ubrać, żeby znów się nie przewróciła. Widziałem, że gdy tylko Lala nie patrzała mu w oczy on spoglądał na jej piersi - wkurzało mnie to.
- Proszę, połóż się. Muszę Cię pobadać. - uśmiechnął się do niej przyjaźnie. - Alex czemu nie wstajesz?
- Bo leżenie na podłodze jest dużo lepsze niż siedzenie na krześle. - mruknąłem.
Lala posłusznie się położyła a Santiago sprawdzał tętno i bicie serca.
- Pozwolisz , że pobiorę krew? - zapytał.


< Lala ? >

Od V do Blackey/Zhang'a

Zobaczyłem Blak i Zhang'a. Chyba rozmawiali.
- Hej. - powiedziałem.
- Siema. - Odpowiedział trochę dziwnym głosem Zhang. Blackey nic nie mówiła. Ale patrzała na Zhang'a jakby miała go zamordować.
Wziąłem ją na stronę.
- Ej.. o co chodzi? - Spytałem. Nagle zobaczyłem na jej szyi świeże ślady po ugryzieniu. Podszedłem do Zhang'a.
- Coś ty zrobił?! - Wziąłem go za szyję i przycisnąłem do ściany.
- Ej puszczaj!
Nagle przyszedł dyrektor. Puściłem go szybko. Dyrek chyba nic nie zauważył. Gdzieś tam z Blackey poszliśmy.

Od V do Blackey

Potem ściągnęliśmy dolną część. ( Oczywiście oprócz bielizny xD ) Potem zasnęliśmy. Rano wstaliśmy wcześnie. Blackey wzięła moją koszulę.
- Wygląda lepiej niż ja. - Pomyślałem.
Następnie ubraliśmy się i poszliśmy kąpać się nad jeziorem, w którym dawno nie byliśmy.
- Wskakuj! - Krzyknęła Blak i wskoczyła do wody.

< Blak :3 >

sobota, 20 grudnia 2014

Od Lali do Alex'a

Obudziłam się leżąc na szpitalnym łóżku, u szkolnego pielęgniarza. Po mojej szyi nadal cienkim strumykiem spływała krew. Usłyszałam głos Alex'a, siedział na krześle przy ścianie
-Tylko teraz nie mdlej! - powiedział
-G-gdzie ja jestem? Co się stało? - zapytałam cicho
-Jesteśmy u szkolnego pielęgniarza, zemdlałaś w Jeziorze Magii na widok swojej krwi
Usiadłam na łóżku by się lepiej rozejrzeć. Pewna cześć pomieszczenia była zza zasłoną. Po chwili zza niej wyszedł pewien mężczyzna.




-Już się obudziłaś - powiedział z serdecznym uśmiechem na twarzy- Jestem Santiago
-Ja nazywam się Lala
-Już to wiem, mam tylko jedno małe pytanie.
-O co chodzi? - zapytałam zmartwiona
-Nie przeszkadza ci to że nie masz na sobie ubrań - powiedział przeglądając książkę gdzie były zapisane moje dane.
-Nie - poklepałam się po głowie w miejscu gdzie powinien być Peke - Wychodzi na to że nie mogę się ubrać
-Chodź znajdę ci jakieś ciuchy - Santiago uśmiechnął się i pomógł mi wstać
Poszliśmy zza zasłonkę gdzie leżała jakaś torba, z której wyją swoją koszulę
-Proszę - podał mi ją
Wzięłam koszulkę, Santiago zasłonił zasłonkę zostawiając mnie zza nią.
Chciałam ją założyć ale się poślizgnęłam i przewróciłam się zrywając zasłonę, jednocześnie upadając na Alex'a rozmawiającego z Santiago
-Ups! - zachichotałam
Byliśmy nią obwiązani tak że nie było mi widać "tych" miejsc ale jednocześnie nie mogliśmy się ruszać . Chwilę się wiłam, w końcu poprosiłam o pomoc.

Od Blackey do V

Zaczęłam rozpinać mu koszulę, widziałam , że w pewnym sensie podoba mu się to. Ściągnęłam ją z niego i rzuciłam gdzieś dalej. Przez chwilę mu się przyglądałam, ale po chwili wróciliśmy do pocałunków. Żeby nie czuł się niezręcznie zdjęłam z siebie górną część garderoby ( ale bielizna zostaje ;D ). Zaczęło mi się nudzić więc pocałunkami schodziłam coraz niżej, na szyję, obojczyki, tors, brzuch...

< V? Nie wstydź się ! ;D >

Od Zhang'a do Blackey/V

Odwróciłem się do Blackey.
-Więc na czym stanęliśmy? - powiedziałem
Blackey przewróciła oczami i starała się odejść jak najdalej. Złapałem ją za rękę.
-A ty gdzie idziesz? - zapytałem i przyciągnąłem ją do siebie. Przysunąłem głowę do jej szyi. Było na niej kilka śladów po ugryzieniu wampira. Nie przeszkadzało mi to. Zaciągnąłem się jej zapachem a po chwili głęboko wbiłem swoje kły. Blackey ścisnęła mi rękę. Moje ugryzienie ją bolało. Przestałem.
-Mm.. Pyszna jesteś - powiedziałem
Wtedy zza winkla wyszedł V - chłopak Blackey. Puściłem dziewczynę, stałem jakbym nic nie zrobił.

Od V do Blackey

Dotknęła moich pleców. Na chwile się odsunąłem.
- Co się stało? - Spytała.
- Em... nic nic.. - Pocałowałem ją w szyję.
- To super.
Potem się położyliśmy.

< Blak? *-* Nie mam weny *-* >

Od Alex'a do Lali

Złapałem Lalę w tali.
- I co zrobiłeś baranie? - warknąłem do Draco.
- Ale ona jest taka pyszna. - jęknął oblizując usta.
Przewróciłem oczami i podniosłem dziewczynę.
- Weź mi koszulę, ja idę z nią do Santiago ( imię szkolnego lekarza wampirów, wilkołaków itd. )...
- Yh... pomóc Ci ? - podrapał się po karku.
- Nie, weź mi  tylko koszulę...
Wyszedłem z wody niosąc Lalę. Poszedłem prosto do akademii. Zobaczyłem Santiago jak przechodzi przez korytarz.
- Santi ! - krzyknąłem.
Chłopak spojrzał na mnie wzrokiem " zabić Cię ? " .
- Co chcesz ? - podszedł do mnie.
- Ym... Zemdlała na widok własnej krwi... - odparłem.
Santiago przyjrzał jej się uważnie, uwagę przykuła malinka na jej szyi. Spojrzał na mnie pytająco " To ty prawda ? " . Uśmiechnąłem się głupio.
- Chodź. - westchnął prowadząc.
Zaprowadził mnie do swojego gabinetu, położyłem Lalę na " łóżku " ( nie wiem jak to się profesjonalnie nazywa xD ) .
- Siadaj i czekaj. - polecił.

< Lala ? Jak coś Santiago ma z 24 lata xD I Alex nadal jest bez koszulki xD >

Od Blackey do V

- Mhm... To pa... - odparł i odszedł.
Zamknęłam za nim drzwi. Wróciłam do V ponownie siadając mu na kolanach .
- Na czym skończyliśmy ? - spojrzałam na niego zalotnie po czym oplotłam ręce wokół jego szyi całując go. 
Włożyłam dłonie pod jego koszulkę dotykając plecy V.

< V ? To opko to pomysł mojego brata ;-; >

Od V do Blackey

- Ja ciebie też. - Szepnąłem jej do ucha. Siedzieliśmy tak trochę. Nagle ktoś zaczął '' gwałtownie '' pukać w drzwi. Blak podeszła do nich i otworzyła. W nich pojawił się Draco.
- A ty znowu?! - Wrzasnęła.
- Ja.. po prostu przyszedłem... no wiesz... zobaczyć co tam porabiacie...
- Ok. Widzisz co robimy, więc możesz już iść.

< Blak? XD >

Od Lali do Alex'a/Draco

-C-co się stało? - zapytałam siedząc w wodzie, pamiętałam że sekundę temu Draco mnie ugryzł a potem stał dwa kroki przede mną.
-Nic wartego zapamiętania - odpowiedział Alex, z wrogim spojrzeniem skierowanym do Draco
-Ale ja chcę wiedzieć! - pisnęłam
Wtem zobaczyłam że po mojej szyi i mostu płynie krew.
-C-co?! - krzyknęłam
-Coś nie tak? - zapytał Alex
-T-to-o j-jes-t kr-re-w! - wydukałam
-Tak a co? - powiedział Draco
Drżącą dłonią dotknęłam tego miejsca, jęknęłam ale nie dlatego że poczułam ból. Poczułam coś zupełnie odwrotnego. Spojrzałam na swoją dłoń, była ona ubrudzona we krwi. Zakręciło mi się w głowie i poleciałam do tyłu. Straciłam wtedy przytomność.

Od Draco do Lali

Czułem się lekko skrępowany... Nie dość, że ode mnie wyższa to jeszcze starsza... Masakra.
~ Zabiję Cię Alex zobaczysz... - pomyślałem patrząc na niego jak na ostatniego idiotę.
Moja twarz była dosłownie obok jej szyi. " Zaciągnąłem " się w zapachu jej krwi, lekko wbiłem się w jej szyję. Lala jęknęła co zdenerwowało Alex'a. Czułem, że moje kły sprawiały jej przyjemność... A jej krew była taka ... słodka... pociągająca wręcz uzależniająca. Nagle tak jakby czas się zatrzymał, nie ruszałem się, nic się nie ruszało oprócz Alex'a. Zbliżał się do mnie, oderwał mnie od Lali popychając na brzeg. Czas znów ruszył, Alex otarł dłonią cieknącą krew całując Lalę ( z języczkiem :3 ) .

< Lala ? Mały " konflikt " >

Od Amnesji do Blackey

-Nie ma zamiaru wracać.
-Ma zamiar jak ty to ujęłaś "zamienić się w pył" ?
-Nie wiem, nie jestem jasnowidzem.
-Fakt. - Zaśmiał się Draco.
Spojrzałam na niego,miał coś dziwnego w tych swoich oczach.
-Wiesz...
-Co?
-Zawsze wyglądasz jak przebiegły wąż, ale mam wrażenie że coś kombinujesz.
-Jaa? Niee.
Nagle Blackey zdziwiła się.
-Ej Amnesja, gdzie twój liseł?
-Właśnie, nie widziałam Tomoe od dłuższego czasu. Myślałam że poszedł czegoś poszukać albo połazić po lesie,ale nie wraca od 3 dni i zaczynam się martwić.
(Blackey? Draco porwał Tomoe? XD)