środa, 4 lutego 2015

Od Tsuki do Tayio

-A idź sobie! Nie potrzebuję Cię! - Warknęłam.
Sylwetka brata po chwili zniknęła w ciemności.
-Pokażę mu że nic nie wie! - Krzyknęłam wyciągając cienisty miecz.
~Córeczko... - Usłyszałam cichy głos.
-Mama?!
~Co ty robisz?
-Nie ważne.
~Co się z Wami dzieje dzieci?!
-Nie jesteśmy już dziećmi!
~Wiem o tym,ale kłótnia nigdy nie jest dobra.
-Ty nic nie rozumiesz.
~To ty nic nie wiesz...
Poczułam miłe ciepło w sercu.
-Mamo przestań.
~Noc musi pomagać a nie stwarzać problemy dniu...
-To że ty odsunęłaś się w cień i poddałaś się ojcu to nie znaczy że ja taka będę i posłucham się brata! Nie jestem tobą! - Warknęłam.
Głos umilkł,matka odeszła.
-Wszyscy jesteście śmieszni. Matka myśli że będę jak ona? Że schowam się za bratem i będę tylko cichutką dziewczynką? Zabawne,ale jakoś nie mam ochoty taka być. - Uśmiechnęłam się i skierowałam się w stronę akademii.
Spojrzałam na zegar,wskazywał 22.00.
-Świetna godzina,wyrobię się.
Przebrałam się w sukienkę,wychodząc potrąciłam ostatnie zdjęcie rodzinne gdy rodzice jeszcze żyli, zbiło się.
-Oh...Potem sprzątnę. - Mruknęłam.
Gdy otworzyłam drzwi z pokoju wyszedł Tayio.
-Możesz chociaż być cicho?! - Warknął jakby wyrwany ze snu. Po chwili jednak dodał -Czemu łazisz o tej godzinie.
-Wychodzę.
-Gdzie?!
-Nie twój interes.
-Właśnie że mój.
-Grzeczny chłopczyk idzie spać tak jak trzeba a niegrzeczna dziewczynka idzie się bawić,bo kto jej zabroni?

(Tayio? Droczymy się XD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz