środa, 11 lutego 2015

Od Ren'a do Jessic'i

Spojrzałem na Jessicę. Powoli się podniosłem i szybko się do niej przytuliłem.
- Nie przepraszaj... - Szepnąłem.
Mocno się do mnie przytuliła.
- Przepraszam.. - Z każdym wymówieniem tego słowa ściskała mnie coraz mocniej.
- Dobra gołąbeczki, idziemy. - Mruknął Han.
- Gdzie? - Zapytałem rozkojarzony.
- Ygh.. Zobaczysz. - Odparł.
Wstałem z Jessicą wciąż ją przytulając. Sehun gdzieś pobiegł, a Han prowadził nas w stronę windy. Po chwili przybiegł Sehun z Blackey. Weszliśmy bez słowa do windy. Blackey naciskała kilkanaście przycisków. Nagle rozległ się alarm co mnie wystraszyło. Tablica na której znajdowały się przyciski obróciła się. Teraz zamiast przycisków znajdował się dotykowy ekran i wyżej ekranik z napisem ' Podaj kod '.
Blackey wpisała ten kod i alarm ucichł.
- Gorąco... - Jęknąłem.
- Jesteśmy 2,5 kilometra pod ziemią, czego się spodziewałeś? - Mruknął Han.
- A ile jeszcze?
- Półtora.
Cicho westchnąłem i zjechałem po ścianie na podłogę.
Nareszcie winda się otworzyła a ja wyczołgałem się z windy. Podniosłem wzrok na metalową kapsułę którą otaczała zimna para.
- Co to? - Wskazałem na kapsułę.
- Kopia mojego serca. - Uśmiechnęła się blondynka.
- Chinchia?*
- Tak.
- Woow. Mogę zobaczyć?
- Ale nie dotykaj. - Zaśmiała się i podeszła do kapsuły i wpisała jakiś kod.
Kapsuła się otworzyła. Przyjrzałem się sercu. Z jednej strony jasno niebieskie i z otoczką przez które wyglądało jak księżyc. Zaś z drugiej ciemno czerwone i dosłownie kapiące krwią.
- Już się napatrzałeś? - Zapytała.
- Czekaj! - Krzyknęli Sehun i Han. - Też chcemy zobaczyć. -
Nie wiem czym się tak fascynujecie... Ono teraz słabnie... Tak jak i ja... - Mruknęła.
- Dwie boginie powierzyły Ci swoje serca, a ty nie rozumiesz ich nadzwyczajności...
Blackey szybko zamknęła kapsułę.
- Starczy… Sehun, Han... Idziemy. - Poleciła im i wyszła razem z nimi.
Usiadłem pod ścianą, rozejrzałem się dookoła, ze ścian zwisały różne kable prowadzące do serca. Mimo tego, że w windzie można było umrzeć z gorąca tutaj było chłodno. Widziałem, że Jessice było zimno. Ściągnąłem z siebie bluzę i zarzuciłem ją na ramiona Jessic'i. Mimo wszystko nadal bałem się siedzieć w jednym pomieszczeniu z nią, ale nie mogłem pozwolić żeby marzła...

( Jess? Zepsułam opo xd )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz