wtorek, 10 lutego 2015

Od Sehun'a|Ren'a do Jessic'i

Widząc Jessicę podążającą w stronę lasu poszedłem za nią. W lesie stał jakiś demon. Czekał na Jess?
Po chwili zaatakował Jessicę, nie mogłem nic zrobić. W walce jestem beznadziejny...
Gdy demon wbił miecz w dziewczynę poczułem ukłucie w sercu.
~ Powinienem ją ratować, a ja się tylko przyglądam...
Demon pozostawił konającą Jessicę a ja do niej podbiegłem krzycząc jej imię.
Złapałem jej dłoń.
- Ren przepraszam... - Szepnęła resztką sił.

~ Ren ~
Stanąłem przed lustrem z pistoletem przy skroni. Spojrzałem w wymierzającego pistoletem siebie. Po moim policzku spłynęła łza. Zamknąłem oczy i nacisnąłem spust.
~*~
Nagle poczułem, że Jessica jest w niebezpieczeństwie. Było za późno żebym mógł ją ocalić...
~ Przepraszam, że Cię nie obroniłem...
Gdybym nie strzelił zdążyłbym ją uratować..
~*~
Głośny strzał i? Właśnie... I co? Stałem w tym samym miejscu, ale nie widziałem swojego odbicia. Spojrzałem na podłogę, wokół mojej głowy znajdowała się kałuża krwi...
Po chwil obok mnie stanął Han.
- Właśnie dlatego uważam, że dziewczyny to zaraza. - Mruknął patrząc na mnie, chyba... - Widzę Cię Ren.. Chodź. - Złapał mnie za nadgarstek.
Wraz z jego dotykiem znalazłem się w ciemnym miejscu, jedynym oświetleniem był ogień, piekielny ogień.
- Jesteśmy w piekle prawda? - Szepnąłem.
- Za niedługo wyciągnę Cię z tąd, z pomocą Sehun'a.
- Nie chcę... Nie chcę wracać na ziemię. - Jęknąłem.
- Ona żałuje.
- Ona nie żyje...
- Sehun tam był.
- No i co z tego ? Widziałem jak ten demon wbił w nią miecz...
- Ożywi ją... I Ciebie.. A teraz ja idę mu pomóc. Nie rób tu czegoś głupiego... - Powiedział i zniknął.
Opadłem na ziemię, z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Po chwili znalazło się wokół mnie 13 dziwnych stworzeń.
- Czy to nie ten biały z góry? - Szturchnął mnie jakimś badylem jak martwe zwierze.
- Ta... Myślałem, że cały ten ich bóg zabiera swoje anioły do siebie. - Warknął drugi.
- Nadal ma białe skrzydła. Jak tu się znalazł? - Złapał mnie za włosy i podniósł.
- Samobójca. - Przepchnął się jakiś najwyższy z nich i uderzył mnie w twarz.

~*Sehun*~
Przejechałem dłonią po jej ranach. Co dziwne goiły się bardzo powoli. Trzymałem jej głowę na swoich kolanach i głaskałem ją po włosach. Po chwili obok mnie znalazł się Han.
- Żyje jeszcze? - Mruknął.
Pokiwałem głową.
- Ren nie żyje.
Spojrzałem na niego zdezorientowany.
- Strzelił sobie w głowę w tedy kiedy Jessica pierwszy raz oberwała.
Spojrzałem smutno na dziewczynę.
- Jak była przytomna powiedziała 'Przepraszam Ren'... On w tedy już nie żył prawda?
- Ta. - Westchnął. - Jest w piekle. Wyciągnę go z tamtąd tylko że będziesz mi potrzebny.
- Spoko... - Odparłem.
Rany dziewczyny zagoiły się do końca. Jessica otworzyła powoli oczy.
- Ja żyję? - Zapytała lekko nieprzytomna.
- Tak.
- Twój kochaś nie żyje. - Wyszczerzył się Han.
Spojrzałem na niego morderczym wzrokiem.

~ Ren ~
Upadłem na ziemię, z moich ust leciała krew. A policzek był rozcięty.
- Umrzesz tutaj jeszcze milioon~ razy. - Zaśmiał się ich prawdopodobny lider.

( Jess? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz