piątek, 13 lutego 2015

Od Kise do Shizuo / Sehun'a

Na codziennym treningu jak zawsze dawałem z siebie wszystko.
-Kise! Za bardzo się nakręciłeś! - Krzyknął Sehun łapiąc mnie za koszulkę.
-Dopiero się rozkręcam! - Odparłem mijając go.
-Kise! Stop! - Warknął trener.
-No co?
-Za bardzo się forsujesz!
-Dla mnie to codzienny trening.
-A co z twoją nogą?!
Chłopaki spojrzeli na mnie.
-Oni jeszcze nie wiedzą... - Przewróciłem oczami.
-Więc olśnisz nas?!
-Stary uraz kostki... Muszę na nią uważać.
-Więc uważaj! Jesteś potrzebny!
-Od kiedy się o mnie martwicie? - Uśmiechnąłem się. -Nic mi nie będzie.
Trening się skończył.
Wyszliśmy do szatni, zaczął dzwonić mój telefon.
-Ani chwili spokoju... - Mruknąłem.
-Halo?
-Kise?
-Hej kochanie. (Mówi tu o swojej dziewczynie)
-Muszę Ci coś powiedzieć...
-Ta?
-Z nami koniec.
-Że co?! - Warknąłem.
-Teraz jestem z Aomine,przepraszam.
Rzuciłem telefonem i zdeptałem go.
-Pi*prz się Daiki! - Warknąłem.
-Kise? - Zdziwił się Sehun.
-Nie szukajcie mnie. - Odwróciłem się z dziwnym wyrazem twarzy uderzając w drzwi pięścią.
-Kise...
Wróciłem na salę, chwyciłem za piłkę i zacząłem biegać i rzucać by rozładować energię.
-Daiki! Jeszcze Ci mało?!
Moje oczy były nienaturalnie, żarówiasto żółte.
-Giń! - Krzyknąłem kolejny raz wrzucając piłkę do kosza.
Nagle na salę wszedł jakiś chłopak w stroju barmana.
-A ty to kto?!
-Hewajima Shizuo, twoi koledzy mówili że coś ci pękło.
-To nie twoja sprawa!
-Zrobisz sobie krzywdę. - Mruknął.
-To nie twój interes co robię!
-Chciałem dołączyć,więc zasadniczo trochę moja.
Stanął przede mną.
-Stój.
-Zejdź mi z drogi!
-Omiń mnie,jeśli taki twardy. - Uśmiechnął się.
Próbowałem z każdej strony,ale jego dobra budowa i siła nie pozwalały mi przejść.
-Daj mi przejść do kosza! - Warknąłem.
-Najpierw spuść z tonu,młody.
-Nigdy! Nigdy,skoro już się rozpędziłem to nie stanę!
Przez chwilę jego nieuwagi przemknąłem mu pod ramieniem.
-Ha! - Zaśmiałem się wrzucając piłkę do kosza.
-Nie chcę Ci robić krzywdy. - Mruknął pstrykając kośćmi w nadgarstkach.-Więc poradzimy sobie inaczej.
-Dzwoń po niego. - Zwrócił się do Sehun'a.
-Do kogo ty chcesz dzwonić? - Mruknąłem kozłując piłkę.
-Do tego twojego,Aomine. - Mruknął Sehun.
Uśmiechnąłem się szyderczo.
-Dawaj mi go tutaj. - Przekrzywiłem głowę w prawo ponownie się uśmiechając.
Po kilku minutach w drzwiach stanął niebiesko włosy razem z moją byłą.
-A temu co? - Mruknął.
-Nieźle go wkurzyłeś. - Mruknął Shizuo.-O co poszło?
Aomine spojrzał na dziewczynę.
-I wszystko jasne,dla tego rozwalił telefon... - Westchnął Sehun.
-Co mam zrobić?
-Weź go zatrzymaj.
-Zatrzymać Kise w furii? Jeszcze nigdy nikt nie próbował...
-Miał tak kiedyś wcześniej?
-Kiedy w gimnazjum zmarła jego matka,miał tak bez przerwy przed 48h aż padł z wyczerpania i leżał tydzień w szpitalu.
-Nie może leżeć w szpitalu! Nie długo mamy mecz! - Przestraszył się Sehun.
-Zobaczę co da się zrobić...
Chłopak wszedł na boisko i stanął na przeciwko mnie.
-O co się tak drzesz, Kise-kun?
-Aominnechi! - Warknąłem.
-Uspokój się, bachorze.
-Kto tu kogo nazywa bachorem?! Nie miałeś mi już czego odebrać?!
-To był jej wybór.
-Ciekawe dla czego wybrała akurat Ciebie? Przypadek? Nie sądzę!
-Powiedziałem przestań!
-Ja nigdy...nigdy nie przestanę!
-Ryota!
Ominąłem go z piłką i wrzuciłem do kosza.
-Odbierz mi ją,Aomine-kun.
-Sam tego chciałeś! - Jego oczy zabłysnęły na niebiesko.
-Dawaj.
-Zatrzymam Cię,Ryota!
Próbował odebrać mi piłkę,ale mijałem go szybciej niż zdążył się zorientować.
-Co jest? - Uśmiechnąłem się.
-Jeszcze,10 min... - Szepnął pod nosem.
Rzeczywiście,po 10 minutach zacząłem zwalniać obroty.
-Za dobrze mnie znasz,Aomine... - Mruknąłem stając przed nim.
-Przy takiej agresji za 30 min wysiądziesz. - Uśmiechnął się.
-Nie wytrzymasz 30 min! - Zaśmiałem się znów mijając go i wrzucając piłkę do kosza.
Reszta patrzyła na nas bez słowa,całkiem ich zamurowało.
Po 20 min i ja i Aomine zaczęliśmy powoli stawać.
-Nie pokonasz mnie,już nigdy! - Warknąłem.
-Zobaczymy. - Odparł wycierając pot z twarzy.
Znów zaczęliśmy się mijać,gdy minęło dokładnie 30 min od jego słów "Za 30 min wysiądziesz" stanął przede mną na środku boiska.
-Przepraszam,Kise. - Szepnął i z całej siły nadepnął mi na kontuzjowaną nogę.
Wykrztusiłem z siebie głuchy krzyk i upadłem na ziemię.
-Co zrobiłeś?! - Warknął Sehun podbiegając do mnie.
-To jedyny sposób na zatrzymanie furii Kise,najpierw zmęczyć,potem dobić.
-E,żyjesz? - Shizuo przyklęknął przy mnie.
-Chyba,tak... - Szepnąłem łapiąc się za głowę.
-Kise,w porządku? - Dziewczyna przyklęknęła obok Shizuo i dotknęła mojej kostki.
-Nie dotykaj mnie! - Warknąłem i wstałem,dziewczyna odskoczyła.
-Twoja litość jest ostatnim czego teraz potrzebuję. - Dodałem i lekko kuśtykając na nogę którą nadepnął Aomine wróciłem do szatni.
Ubrałem się i usiadłem na ławce,zacząłem drzeć moje wspólne zdjęcia z dziewczyną,po czym je wyrzuciłem.
-Kise! Co ty odwalasz?! - Warknął Sehun.
-Przepraszam,nie panuję nad tym... - Szepnąłem spuszczając głowę.
-Niezła furia,muszę przyznać. - Mruknął Shizuo opierając się o drzwi.

(Shizuo? Sehun? Kise przeżywa kryzys wieku młodego XD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz