sobota, 3 stycznia 2015

Od Blackey do V

Pośpiesznie wsiadłam do auta. V odjechał dość szybko. Przyłożyłam dłoń do swojej szyi - moje tętno było bardzo wysokie... Słyszałam bicie swojego serca, biło jak oszalałe...
---------------------
Słyszałam przyjemny głos V, ale nic nie rozumiałam. Po paru chwilach zrozumiałam co mówi...
- Blackey... Obudź się... - szeptał chłopak chyba po raz setny...
Próbowałam się ruszyć - na marne. Próbowałam otworzyć oczy, wszystko wokół mnie było rozmazane.
- Blackey ? - znów ten głos pełen nadziei...
Zatrzymałam wzrok na nim i się uśmiechnęłam, znów spróbowałam się ruszyć. Z trudem się podniosłam i przytuliłam V tak jakby miał za chwilę odejść. Ściskałam go z całej siły mimo tego, że teraz są porównywalne do siły małego dziecka.
- Boję się... - wyszeptałam.

< V ? Blackey przybiera siłę i strachliwy charakter człowieka... Ale i tak V będzie jej oczkiem w głowie <3333> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz