niedziela, 30 listopada 2014

Od Byun'a do Amnesji

Cały czas miałem do siebie pretensje : Po co jej to mówiłeś? Co ci odbiło? .
Byliśmy pod akademią, bez słowa odłączyłem się od nich. Wszedłem do pokoju i ciężko upadłem na łóżko. Jakiś czas leżałem na brzuchu, później poszedłem wziąć prysznic. W lustrze zobaczyłem, że miałem kilka zacięć na klatce piersiowej z których cały czas płynęła krew. Im dłużej stałem w prysznicu tym słabiej mi było. Wyszedłem i wysuszyłem włosy, nagle zakręciło mi się w głowie i upadłem. Jedynie co usłyszałem to jak ktoś wbiegł do mojego pokoju ...

Gdy się obudziłem nie byłem u siebie w pokoju, na czole miałem bandaż i opatrzone rany. Obok mnie siedziała Blackey z Draco.
- Ym... Co się stało? - zapytałem rozkojarzony.
- Tak jakby zemdlałeś rozwaliłeś lustro i roztrzaskałeś sobie głowę . - powiedziała Blackey.
- Dość mocno bo 3/4 lustra zostało w czole... - dodał Draco.
- A tak w ogóle to co dzisiaj robiłeś? - zapytała Blak.
- Nic takiego... - westchnąłem.
- Byłeś z Amnesją... - gdy to powiedziała do drzwi właśnie zapukała ona...

< Amnesja? >

Od Amnesji do Byun'a

-Tomoe! Złaź z niego! 
-Niby czemu!?
-Złaź! - Tym razem użyłam zmuszenia głosem,Tomoe mimowolnie zszedł z Byun'a. 
Podeszłam do niego i podałam mu rękę. 
-No wstawaj,nie będę tu długo sterczeć. 
Pomogłam mu wstać. 
-Nienawidzisz mnie? 
-Oj tam zaraz nienawidzę...można powiedzieć że lekko mnie rozczarowałeś... Ale czego można się spodziewać,mam zbyt wygurowane ambicje. 
-Wracamy do Akademii. 
Tomoe dosłownie wyrywał się byzaatakować Byun'a. 
-Kaganiec Ci kupić,czy jak?! - Warknęłam. 
-Już zapomniałem,jaka potrafisz być podła... - Warknął. 
-Jeszcze jedno słowo i nici z ryby na kolację. 
-Uhm... 
Byun cały czas miał spuszczoną głowę i co jakiś czas spoglądał na mnie. 
(Byun? Nie smutaj ) 

Od Byun'a do Amnesji

- Ygh. - Trudno było mi coś powiedzieć z dość mocnym uciskiem na szyję i klatkę piersiową - Wyznanie miłości chyba nie jest czymś aż tak strasznym prawda?
- CO?! NIE NO WIEDZIAŁEM ŻE COŚ JEST NIE TAK ! .- krzyknął po czym spojrzał na mnie jak na swoją ofiarę i dość mocno uderzył mnie w twarz. - Jesteś za słaby żeby się obronić prawda?
Spojrzałem na niego.
- Nie uderzę Cię , bo Amnesja by mnie znienawidziła. A to że się nie odzywam nie znaczy , że jestem słaby. - powiedziałem dość cicho, jego uderzenie było nie dość , że silne to jeszcze bardzo wykańczające.
Oblizałem usta, poczułem krew. Miałem rozciętą wargę.
~ Nie to jest teraz ważne... - pomyślałem.

< Amnesja? >


Od Amnesji do Byun'a

Popatrzyłam na niego jak na ostatniego idiotę na tym świecie. 
-Śmieszny jesteś. - Odparłam z pokerowym wyrazem twarzy. 
-Hę? 
-Jak możesz kochać osobę,której nawet ona sama nie akceptuje? 
-Ja po prostu... 
-Nie jestem odpowiednią osobą dla Ciebie. 
-Amnesja... 
-Nikt nigdy nie powinien mnie pokochać. 
-Ale tak się stało. 
-To twój błąd.Zanjdź sobie jakąś normalną dziewczynę. 
-Ale ty jesteś normalna. 
-Nigdy nie byłam,nie jestem i nie będę normalna. 
-Nie takiej odpowiedzi się spodziewałem... 
-A myślałeś że co? Powiem "Tak!",padnę Ci w ramiona i będą napisy końcowe? Życie to nie bajka,pogódź się z tym... - Po moim policzku spłynęła łza,jednak twarz pozostała pokewowa i bezuczuciowa. 
Nagle przybiegł tomoe z kryształem. 
-Maam! - Uśmiechnął się,lecz nagle spoważniał. 
Zmarszczył brwi,po czym skoczył na Byun'a przewracając go. 
-Coś jej zrobił napalony dzieciaku?! 
(Byun? Kontrola XD)

Od Byun'a do Amnesji

- Chodź ! Szybko. - pociągnąłem Amnesję za rękę i zacząłem biec.
Pędziłem nad jezioro miłości. Szybko dotarliśmy na miejsce.
- No... to po co tu przybiegliśmy? - powtórzyła pytanie.
- Usiądź. - poleciłem miłym głosem.
Amnesja usiadła na pniu starej wiśni, a ja usiadłem obok niej. Spojrzałem jej w oczy.
- Amnesja... - zacząłem delikatnym czułym głosem. - Ja... kocham Cię.

Od Amnesji do Byun'a

-No właśnie nie bardzo... - Zaczęłam się zastanawiać. 
-Tylko na godzinkę. 
-A po co? 
-Powiem Ci potem. 
-Chmm... mam! 
-Co? 
-Patrz. -Tomoe! 
-Tak? - Po chwili siedział przy moich nogach jak pies. 
-Mogłbyś proszę poszukać jakiegoś kryształu czy czegoś podobnego. 
-Dobra! - Ucieszył się. -Chwila,chwila... - Zatrzymał się po chwili. 
-Tak? 
-Czy ty właśnie robisz mnie w konia żeby się mnie pozdbyć i siedzieć z tym napalonym dzieciakiem?! 
-Kogo nazywasz dzieciakiem?! - Warknął Byun. 
-Tomoe,masz godzinę. 
-Przyjmuję wyzwanie. - Odparł. -Równo za godzinę,tutaj. - Po czym zniknął w lesie. 
-Długo go nie będzie? 
-Za godzinę wróci z kryształem. - Odparłam. -A tak właściwie czemu chciałeś się go pozbyć? 
(Byun? XD) 

Od Byun'a do Amnesji

Przewróciłem oczami.
- Tomoe... A ten... ile masz lat? Wyglądasz trochę staro. - zapytałem zadziornie.
Tomoe przygryzł wargę.
- Nie ważne ile mam lat. - warknął.
- Dużo... - szepnąłem pod nosem.
Tomoe spojrzał na mnie złowrogo
~Taaa ma trochę latek.... - pomyślałem.
Wyminąłem Tomoe i podszedłem do Amnesji.
- Możesz się go jakoś pozbyć tak na godzinę? - szepnąłem jej do ucha. - Jest trochę męczący...


< Amnesja ? >

Od Amnesji do Byun'a

-Taa... i do tego taki uparty... 
-I czemu ja to wszystko dokładnie słyszę... - Warknął Tomoe. 
-I jest z tobą 24h na dobę?! 
-Tak,dokładnie wszędzie w dzień i w nocy. 
-A śpię obok. - Uśmiechnął się patrząc na Byun'a. 
Ten założył ręce i lekko się zaczerwienił. 
Wtedy Tomoe podszedł do niego i szepnął mu do ucha. 
-Nie masz szans,ona jest M O J A. 
Byun warknął. 
-Co wy tam szepczecie? - Zaciekawiłam się. 
-Niic! - Odparł Tomoe. 
-Patrzę na Ciebie. - Powiedział do Byuna po czym jak piesek podbiegł do mnie. 
-Gdzie idziemy? - Zapytał. 
-Co masz na myśli mówiąc "my"? 
-Ja idę z wami,nigdy nie wiadomo co temu dorastającemu chłopakowi do głowy strzeli. 
-I mówi to jakiś wilk?! - Warknął Byun. 
-Jestem lisem! - Warknął. 
-Uważaj na niego.  -Szepnął. 
(Byun?) 

Od Byun'a do Amnesji

- Yyyyyy co robisz? - zapytałem .
- Za blisko, rozumiesz ZA BLISKO. - przeliterował.
Spojrzałem na niego krzywo i zacząłem chichotać.
- Widać , że patron . - powiedziałem do Amnesji nadal śmiejąc się.

< Amnesja? xD Takie Lol >

Od Amnesji do Byun'a

-Uf... - Uśmiechnęłam się. 
-Muszę lecieć,tyle spraw na głowie... 
-Pa! 
Blackey zniknęła równie nagle jak się pojawiła. 
-Idziemy dalej? - Zapytał Byun. 
-Ok. 
Szliśmy dalej rozmwaiając na różne tematy. 
Nagle poczułam zimny oddech na plecach. 
-Byun? 
-Tak? 
-Też to poczułeś? 
-Nie... 
-Mam jakąś paranoję... 
Jednak po chwili poczułam lekki dotyk. 
-Byun,ja na prawdę mam wrażenie że ktoś za mną stoi. 
-Nie przesadzaj. - Powiedział patrząc na mnie,po chwili zbladł. 
-Co jest. 
-P-popatrz za siebie. 
Niespokojnie popatrzyłam za siebie. 
-Tomoe?! - Przestraszyłam się odskakując. 
-Trochę długo Ci zajęło stwierdzenie,że za tobą chodzę. - Odparł. 
-To właśnie ten ON,o którym Ci mówiłam. 
-Jest groźny? 
-Dla mnie nie. 
-Heej! Ja tu jestem. - Warknął. 
-Czemu tu jesteś?! 
-Lepiej byłoby spytać :czemu tak długo cię nie było?!". Myślałaś że od tak się mnie pozbędziesz? O nie moja droga. 
-Kim on właściwie jest. 
-Jest moim "patronem",dokładnie to youkai. 
-Nie słyszałem... 
-Nie słyszałeś?! - Oburzył się Tomoe. -Pch... 
-Teraz będzie łaził za mną cały czas... 
Tomoe zawisł mi nad głową po czym szepnął. 
-Od kiedy zadajesz się z chłopcami? - Szepnął śmiejąc się. 
-Nie twój interes. 
-Mój,uwierz mi. - Powiedział lekko odsuwając ode mnie Byun'a. 
(Byun? XD) 

Od Byun'a do Amnesji

- Nie musisz się bać, przynajmniej na terenie akademii. Tutaj jesteś bezpieczna . - uśmiechnąłem się.
- Naprawdę?
- Tutaj nawet ptak z zewnątrz się nie dostanie. - zaśmiałem się, chciałem żeby zapomniała o tym kimś.
Usłyszałem szelest liści, Amnesja się przestraszyła. Odwróciłem się za siebie, stała za mną Blackey.
- No hej. Minęło trochę lat co? - powiedziała Blak.
- Heh, ostatnio widzieliśmy się 9 lat temu. - odparłem.
- Amnesja ? - podeszła Blackey do Amnesji.
- Hę?
- Ładnie śpiewasz.
- E... Słyszałaś? - zapytała zaskoczona.
- Aha.
- Nic Ci się nie stało?!
- Jak ma się tarczę mentalną to nawet najsilniejszy głos mnie nie ruszy . - zaśmiała się Blackey. - Tak jak Byun i Draco .

< Amnesja? Taki tam dialog xD >


Od Ayato do Byun'a/Alice

-Tak to jest jak się ją spuści z oka... - Wymamrotałem. 
-C-co? - Warknęła Alice. 
-Pospieszmy się. - Odparłem. 
Szybko dotarliśmy do Akademii.Położyliśmy Alice do łóżka. 
Dotknąłem jej ręki. 
-Jaka zimna. 
-Jest źle? - Zapytała zaniepokojona. 
-Wyjdziesz z tego. - Powiedziałam. -Chyba... - dodałem już ciszej. 
Potem odwróciłem głowę. 
-Byun... 
-T-tak? - Odparł jakby wyrwany z transu. 
-Dzięki. - Powiedziałem choć trudno przeszło mi to przez gardło. 
-Możesz powiedzieć jeszcze raz? 
-Bez przesady. - Przewróciłem oczami. 
(Byun? Alice?)

Od Byun'a do Alice/Ayato

- Alice ! - krzyknął Ayato biegnąc w moją stronę. - Co jej zrobiłeś !?
Odwróciłem wzrok.
- Uratowałem ją.... - odparłem. - Tonęła w jeziorze Miłości.
- Jest... dobrze Ayato. - szepnęła, nie miała siły .- Mówi prawdę.

< Alice? Ayato ? >

Od Alice do Ayato/Byun'a

Jego dłoń była ciepła, inaczej niż moje ciało które dosłownie zamarzło. Po chwili wszystkie rany i blizny zniknęły, przestałam odczuwać jakikolwiek ból. Nadal nie potrafiłam określić wyglądu Byun'a, cały obraz miałam rozmazany.
-D-Dzięki - mówienie przychodziło mi z wielkim trudem
-Nie ma za co - chyba się uśmiechnął - Ale co robiłaś w wodzie, a raczej na dnie jeziora?
-Musiałam - wyszeptałam
Chłopak najwyraźniej zrozumiał co miałam na myśli i nie odpowiedział.
-Nie możesz tak leżeć w nieskończoność, bo zamarzniesz! - powiedział
Próbowałam wstać, najpierw stanęłam na kolanach, podpierając się ziemi, nie zdołałam postawić kroku gdy upadłam.
-Może pomóc? - zapytał życzliwie
-Po proszę... - odpowiedziałam cicho
Nie spodziewałam się że Byun weźmie mnie na ręce. Zaniósł mnie do Akademii. Po drodze spotkaliśmy Ayato. Bardzo się przestraszył gdy zobaczył mnie na wpół przytomną.

Od Byun'a do Alice

- Wszystko okey? - zapytałem
- Kim jesteś? - zapytała oszołomiona dziewczyna , ledwo co mówiła.
- Byun.
Złapała się za głowę, na ręce została krew.
- Mogę? - zapytałem.
- Yyhhhh, co ?
- Mogę to opatrzyć? - dopełniłem.
Dziewczyna nie odpowiedziała, podszedłem do niej.
- C-co robisz?
- Zobaczysz. - szepnąłem.
Położyłem rękę na jej głowie, moja ręka zaczęła świecić na niebiesko - wszystkie rany i blizny zniknęły.

< Alice ? ;D >

Od Alice do ?

-Nie już nie mam pytań - wstałam - w każdym bądź razie, dzięki za informacje
Wyszłam z jego pokoju. Poszłam nad Jezioro Miłości. Sama. Gdy dotarłam na miejsce, ujrzałam przepiękny krajobraz: drzewa były obsypane fioletowym kwieciem, mimo że było trochę pochmurno to tafla wody pięknie wyglądała odbijając nieliczne promienie słońca. 
Podeszłam do brzegu. Już tam woda była głęboka na jakieś półtora metra. Nie umiem pływać, trochę boję się wody, ale nie tym razem. Wręcz przeciwnie, coś mnie do niej ciągnęło. Przykucnęłam przy niej, włożyłam rękę do wody i zaczęłam śpiewać.


Śpiewając powoli wchodziłam do wody. Po słowach: Mój książę uratuje mnie, dlaczego sny me nigdy nie spełnią się~ dryfowałam na środku jeziora, a po (Dlaczego sny me, nigdy nie spełnią się) zanurzyłam się w wodzie. Powoli opadałam na dno. Moje włosy falowały, z niektórych ran nadal sączyła się krew. 
Wtem usłyszałam plusk, zobaczyłam czyjąś sylwetkę zbliżającą się do mnie, poczułam że ktoś łapie mnie za rękę i ciągnie no powierzchnię. Nie ujrzałam nieba, ponieważ straciłam przytomność, ale wiedziałam że ten ktoś wyciągną mnie z wody i położył na brzegu. Nie wiem po jakim czasie, ale zobaczyłam oślepiające światło. Nie widziałam dokładnie, jedyne co zdołałam ujrzeć to czarną sylwetkę na tle fioletowych płatków drzew. Miałam otwarte oczy ale nie mogłam mówić. Wtem usłyszałam czyjś głos.


< Ktoś? >

Od Amnesji do Byun'a

-Nie ważne. - Odparłam. 
-Jeśli ktoś cię straszy,to powiedz. 
-To tylko moja chora fobia sprzed lat... 
-Fobia? 
-Boję się człowieka,który nie żyje. 
-Chmm... 
-Zabiłam go,a mimo to mam wrażenie że chodzi za mną i mnie obserwuje by wreszcie się zemścić. - Po plecach przeszedł mi dreszcz. 
(Byun? )

Od Byun'a do Amnesji

Wsłuchałem się w jej śpiew. Ma taki uroczy głos i zarazem piękny, jak taki głos może zabić?
Mogę go porównać do narkotyku, ale nie do trucizny... Gdy dziewczyna przestała śpiewać cały świat stracił barwę, znów stał się szarym nudnym środowiskiem...
- Ostatnio mówiłaś, że jakiś " ON " czeka na to jak zaśpiewasz. O co Ci w tedy chodziło ? - zapytałem.

< Amnesja? >

Od Amnesji do Byun'a

-No,obiecałam... - Westchnęłam. 
-No. 
-A na pewno nic Ci nie będzie? - Wolałam się upewnić. 
-Na 100% nic mi nie będzie. 
Zaczęłam więc śpiewać: 



(Byun?)

Od Draco do Alice

- Czy wiem? Owszem, ja wiem wszystko. A co do Blackey... Zmieniła się, i to bardzo. Nawet zmieniła nastawienie do Ciebie , kiedyś rozszarpała by Cię na kawałki gdyby tylko do Ciebie podeszła. Teraz uleczyła Ci ranę... Zrobiła to bo nie mogła znieść zapachu krwi który ją tak bardzo kusił. Widocznie nie chce Cię zranić. A teraz informacja dla Ciebie. Jeżeli ktoś Ci rozszarpie skórę to nie zbliżaj się do mnie bo stracisz resztę krwi. - warknąłem.
- A dlaczego taka jest? - zapytała zdziwiona .
- Może dlatego , że miała kiedyś przyjaciółkę która była ghulem a ty ją tak bardzo jej przypominasz? Jej się zapytaj nie mnie... Jeszcze jakieś pytania?

< Alice ? Pamiętaj Draco jest wszech wiedzący ! xD >

Od Alice do Draco

-Najlepiej uciec - powiedziałam arogancko
Blackey wyszła. Było późno, więc położyłam się spać. Obudziłam się wcześnie rano. Zdążyłam się przygotować do wyjścia itd. Poszłam na lekcje. Po południu poszłam pogadać z Draco. Zanim poszłam do jego pokoju, wróciłam się do swojego by zobaczyć jak tam moje rany w okolicach twarzy. Nie było tak źle, więc poszłam do pokoju aroganckiego chłopaka. Zapukałam. Nic nie usłyszałam, delikatnie otworzyłam drzwi.
-Halo? - zapytałam, zobaczyłam na łóżku Draco ze słuchawkami w uszach. Weszłam do pokoju, chłopak od razu mnie zauważył i warknął:
-Czego tu szukasz?
-Chciałam kulturalnie pogadać - odpowiedziałam 
-Streszczaj się
Nie lubię jego zachowania, ale on już taki jest.
-Wiesz może co się stało z Blackey? Była u mnie dziś w nocy, uleczyła moją ranę, trochę ją dogryzłam a ta sobie poszła. Pytałam się jej o co chodzi to odpowiedziała mi zamykając drzwi. Wiesz może coś na ten temat? - zapytałam, starając się być miła

sobota, 29 listopada 2014

Od Blackey do Alice

- Chodziłaś po korytarzu jak opętana, więc... przyszłam. - odparłam.
- A może nie dlatego , że zachciało Ci się krwi? - warknęła.
- Mówiłam, nie piłam twojej krwi. - przymknęłam oczy. - Lepiej pójdę...

< Alice ? Mówiłam, że się zacięłam xD >

Od Alice do Blackey

-Nie prosiłam się, więc po co to zrobiłaś?! - warknęłam 
-Po prostu chciałam ci pomóc
-Przy okazji wysysając ze mnie resztki krwi, tak? 
-Co?! Dlaczego tak sądzisz? - zapytała zaskoczona tym co powiedziałam
-Oj nie udawaj głupiej, obie dobrze wiemy co chciałaś zrobić - przewróciłam oczami
-Nie mam pojęcia o czym mówisz - starała się wybronić
-A kij z tym! - machnęłam ręką - Ważniejsze jest to, po co tu przyszłaś?

Od Byun'a do Amnesii

Wyszliśmy z akademii, obejrzałem się jeszcze za siebie czy nie idzie przypadkiem Ayato.
- Podobno jest gdzieś tu Las Ciszy. - zapytałem.
- Jest, a co? - odparła.
- Pójdziemy tam? Mówią , że najpopularniejsze miejsce w całej akademii.
- Okey.
Zbliżaliśmy się do lasu ciszy. Zatrzymałem się i wsłuchałem się w tą ciszę. Idealna cisza.
- Mówiłaś , że zaśpiewasz. A tutaj nikt Cię nie usłyszy. - powiedziałem cicho. - A więc... zaśpiewasz? - uśmiechnąłem się do niej.

< Amnesia? >

Od Blackey do Alice

- Ym, hej. - powiedziałam.
Spojrzałam na jej lewą pierś - krew. Przełknęłam ślinę.
- Wszystko w porządku? - zapytałam.
- Mhm...
- A ta rana?
- To nic...
- Przecież widzę ... nawet czuję . - przymknęłam oczy, w każdej chwili mogłam rzucić się jej do gardła. - Może Ci pomóc?
- Zagoi się. - odparła oschle.
- Serio? Muszę Cię zmuszać? - warknęłam po czym wyciągnęłam rękę w jej stronę.
Zaczęłam robić różne ruchy palcami, Alice przestała się ruszać, jedynie trzęsły jej się ręce i trochę dygotała ( efekt sterowania magią krwi, odczuwalny ból ), patrzała przed siebie martwym wzrokiem. Podeszłam do niej i przyłożyłam rękę do jej piersi. Spód mojej ręki zaświecił się na zielono - rana się zagoiła. Opuściłam rękę i odeszłam od niej kawałek.

Od Alice do ?

- Dobrze... - szepnęłam niechętnie
- Dzięki - uśmiechnął się po czym wyszedł z pokoju. 
~Jak zwykle wszystko zepsułaś! ~ wrzucałam sobie. Powoli się podniosłam z łóżka. Rozerwałam wszystkie bandaże i wyrzuciłam je do kosza, były mi one kompletnie zbędne. Przebrałam się w koszulę nocną, zgasiłam światło i położyłam się spać. Jednym źródłem światła była mała lampka stojąca na szafce nocnej. Oglądałam swoje pocięte ręce w jej świetle. 
~To wszystko twoja wina! Zawsze wszystko psujesz! Ty się nazywasz ghulem?! Jesteś żałosna! 
Te myśli nie dawały mi spokoju przez kilkadziesiąt minut. W końcu wstałam. Przez chwilę poczułam kłujący ból w okolicach serca. Upadłam na kolana, ale po chwili wstałam. Nacisnęłam klamkę i wyszłam na korytarz. Nie wiedziałam dokąd iść. Chwilę się błąkałam, po namyśle poszłam do pewnego pokoju. 
Był on moim pokojem. Usiadłam na brzegu łóżka, spojrzałam na podłogę pustym wzrokiem. 
-Znowu zostałam sama... - tak zrozumiałam słowa Ayato. - I co teraz? 
Wtem usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę - powiedziałam bez emocji

Od Ayato do Alice

Znów odzyskałem świadomość,Alice klęczała nade mną i choć była ranna uśmiechała się. 
Wstałem bez słowa. 
-Nie wstawaj,jesteś ranny! 
-Może nie maiłem kontroli nad ciałem ale świadomość miałem! Wiem co ci zrobiłem! 
-A-ale... 
Zanlazłem bandarze i zacząłem obwiązywać jej rany. 
-Zostaw. 
-Dla tego mówiłem żabyś wróciła do Akademii,ale niee ty musiałaś jak zawsze postawić na swoim! 
Dotknąłem jej rozciętego serca,a rana się zrosła. 
-J-jak ty to?! 
-Wystarczająco się pożywiłem. 
-Ale nic przecież nie jadłeś. 
-"Tay" żywi się strachem,bólem i nienawiścią. Poza tym krwi też się dużo polało więc starczy mi energii. 
-ON jest w tobie? 
-Tylko czeka aby Cię wypatroszyć. Zaśmiałem się. 
-Ha ha... śmieszne. 
-To nie żart. 
-Hę? 
-Dobija się i tylko czeka na chwile mojej nieuwagi by znów zaatakować. -A teraz śpij. Ucałowałem ją w czoło. 
Ale obiecaj że więcej nie będziesz ze mną wlaczyć,uciekaj. 
(Alice?) 

Od Alice do Ayato

-Mów mi Tay - zaśmiał się , wyciągnął czarny miecz oblany krwią i zaczął się do mnie szybko zbliżać. Nie miałam innego wyjścia. 
Moje oko zrobiło się czarno-czerwone, z moich pleców wyrosło kagune. Mniejsze skrzydło służyło jako zbroja na prawą rękę a większe było moją bronią. Ayato, a raczej Tay był tak blisko że zdołał by dosięgnąć mnie swoim mieczem. Zamachnął się, zasłoniłam się prawą ręką blokując jego cios. Nie byłam bezczynna, odpowiadałam również silnymi atakami. Za którymś razem nie byłam dość szybka i chłopak rozciął skórę na moim brzuchu. Rana zaczęła silnie krwawić, kolor mojego ubrania przechodził w szkarłat. Nawet mnie to nie ruszyło i prawą ręką (tą obudowaną moim kagune) szybko przesunęła nią po jego klatce piersiowej. 
~Co ja robię?! Przecież Ayato nadal jest tam w środku! Mam nadzieje.. ~ pomyślałam
Zrobiłam krok do tylu. Nie wiedziałam co zrobic, czy mam uciekać, a może z nim walczyć. Postanowiłam walczyć do końca. To był jednak błąd. Starałam się, aby go nie zabić, chciałam go delikatnie zranić żeby się przestraszył. Po jego kilku nieudanych atakach, a moich dwóch udanych, Tay spojrzał na ziemię, chwycił miecz w dwie ręce i zaczął biec w moją stronę, z ostrzem skierowanym na wprost. Zasłoniłam się większym skrzydłem. 
A sekundę później stało się coś czego nie przewidziałam: jego ostrze stalo sie dłuższe o jakieś 35 cm, którym przebił skrzydło na wylot, nie miałam pojęcia że odczuwam ból w kagune, lecz to nie był koniec, Tay jeszcze je dopchnął, wybijając ostrze w moje ciało a dokładniej pod moje serce dość poważnie je raniąc. Koniec miecza wbił się na głębokości około 10 cm. Wyciągnął go, a ja nadal trzymałam się na nogach. 
-Co jest?! Powinnaś być już martwa! - zdziwił się i odstąpił krok do tylu
-Ha ha ha! - zaśmiałam się ironicznie - Powinnam, ale nadal jestem żywa! 
-Czym ty jesteś? 
-Ja jestem Koszmarem - uderzyłam go z pięści w twarz nokautując go. Po walce miałam na całych rękach i nogach głębokie rany cięte, jedną cięta na brzuchu i ranę po dźgnięciu pod sercem, która nie przestawała krwawić. Podniosłam go i zabrałam do akademii. Jego ubranie zdążyło przesiąknięte moja krwią wymieszaną z jego. Szybko, by nikt nie widział, pobiegłam do swojego pokoju. Położyłam go na łóżku i opatrzyłam rany mimo że sama byłam poważnie zraniona. Gdy skończyłam jego włosy znowu stały się czerwono różowe, a dwie sekundy później się obudził.

Od Ayato do Alice

Zwolniłem,mimo że ta zła część mnie przejęła całkowitą kontrolnę nad moim ciałem,ja dalej miałem kontrolę nad częścią umysłu. 
-Wróć do Akademii... rano będzie dobrze. 
-Nie mogę Cię zostawić. 
W tej chwili nie mogłem dalej walczyć,poddałem się nocnej stronie. 
-Ostrzegałem. - Zaśmiałem się. 
Alice się cofnęła. 
-A-Ayato... 
-Mów mi Tay. - Zaśmiałem się. Po czym wyciągnąłem miecz,lecz nie ten którego używam w dzień... 
Był to czarny miecz oblany krwią,zmierzałem w stronę Alice. 
(Alice? Ostrzegałem XD)

Od Alice do Ayato

-Proszę odejdź, zanim całkiem się zmienię! - powiedział podniesionym tonem, ale z troską w głosie
-Nie mogę cię zostawić w takiej sytuacji!
Ayato pobiegł przed siebie.
~Jeszcze nigdy się tak nie zachowywał ~ pomyślałam, biegnąc za nim.
-Ayato! Zaczekaj! - krzyczałam. Ayato, jest wysportowany wiec miałam nie mały problem by za nim nadążyć. Opadałam z sił. 
-Zaczekaj - wyrzuciłam z siebie, prawdopodobnie mnie usłyszał bo zwolnił 

Od Amnesii do Byun'a

-Najpierw się wycofajmy. 
Wyszliśmy z pokoju Ayato i zamknęliśmy drzwi. 
-Jak się obudzi,dalej będzie zły? - Spytał Byun. 
-Trudno przewidzieć. Odparłam. - Ale na wszelki wypadek wyjdźmy z Akademii.
-Dobry pomysł. 
Poszliśmy więc na spacer. 
(Byun? Nie mam weny )

Od Ayato do Alice

-Boję się,żę gdy się zmienię nie będę się kontrolował... 
-Oj nie bądź jak dziecko. 
-Jak mogę się bać o ciebie bardziej,niż ty sama boisz się o siebie?! 
-Nie wiem... taka jestem. 
Nagle poderwałem się i pobiegłem głębiej w las. 
-Ayato! Czekaj! - Krzyknęła Alice. 
Skręciłem gdzieś za drzewa,trzęsłem się. 
-Nie... nie teraz! - Krzyknąłem patrząc na swoją rękę,która powoli zaczęła się zmieniać. 
-Ayato? - Usłyszałem głos Alice. 
-Nie podchodź... - Szepnąłem. 
-Ale! 
-Proszę odejdź zanim całkiem się zmienię! 
Po chwili wyglądałem tak 



(Alice?)

Od Byun'a do Amnesi

Spojrzałem na Ayato. Wyglądał tak słodko jak śpi, ale nie wydaje się na osobę z którą można się tak po prostu dogadać bez walki...
- On naprawdę śpi? - zacząłem po cichu chichotać.
- Mhm.
- E ... to co teraz robimy? - zapytałem.

< Amnesia ? >

Od Alice do Ayato

-Nie jestem małym dzieckiem, poradzę sobie nawet jeśli coś mi się stanie - uśmiechnęłam się 
-No dobrze - westchnął
Usiadłam na powalonym drzewie. Ayato trochę się denerwował, zupełnie nie 
-Ayato, jesteś jakiś niespokojny, rozluźnij się - powiedziałam

 >

Od Amnesji do Byun'a

-Do diabła! - Wydarł się od razu,gdy tylko się obudził. 
-Wycofujemy się... - Szepnęłam do Byun'a i cofnęłam się do drzwi. 
-Zaraz was poćwiartuję i zrobię z was lampę! 
-Wkurzył się. - Szepnęłam znów. 
Ayato wyciągnął miecz. 
-Iiii... Wiej! - Krzyknęłam. 
Wybiegliśmy z pokoju i zamknęliśmy drzwi. 
Kucnęliśmy przed nimi,nagle w drzwi trafił miecz. 
-Tuż nad głową. - Szepnął Byun. 
-Yhm... 
-Zabarykadujemy go? 
-Czekaj... 3,2,1... - Otworzyłam drzwi. 
Byun ostrożnie wszedł za mną. 
-Co?! - Zdziwił się. 
-Jak to Ayato,jak się w kurzy to najpierw ma niekontrolowany napad złości,a potem śpi jak dziecko. - Zaśmiałam się. 
(Byun? Taka sytuacja XD)

Od Ayato do Alice

-No,to teraz mam się poddać? 
-Należałoby. - Zaśmiała się. -I tak mnie nie przestraszysz. 
-Jak chcesz,to możesz sobie tu siedzieć do nocy. 
-A ty? 
-Ja zamknę się w pokoju na klucz i nie wyjdę do rana. - Odparłem. 
-Ej! Czekaj! 
-Co? 
-A ja chcę Cię zobaczyć takiego strasznego! 
-No weź mnie nie rozśmieszaj. 
-No weź! Już się podjarałam,no bo normalnie to ty jesteś taki spokojny... I ciągle myślisz... 
-Uparta jesteś. 
-I kto to mówi? 
-Jak Ci się coś stanie,to będzie twoja wina. 
(Alice? )

piątek, 28 listopada 2014

Od Byun'a do Amnesji

Zachciało mi się śmiać , no ale nie ten moment... Podniosłem Ayato.
~ Eghhh.... Ciężki jest... - pomyślałem.
- Prowadź, bo jeszcze się zgubię. - uśmiechnąłem się do Amnesii.
Dziewczyna pobiegła truchtem w stronę akademii. Ja szedłem tuż za nią. Byliśmy prawie pod akademią, Ayato zaczynał się ruszać.
- Czekaj wrzucę go przez okno. - zaśmiałem się.
- Chodź na górę, może zdążysz.
Pobiegłem z Ayato do jego pokoju , usadziłem go na krześle. Obudził się...
< Amnesia? >

Od Alice do Ayato

-Na swojej drodze spotkałam wiele strasznych ludzi, przestałam ich postrzegać jak zagrożenie.
-Proszę dla twojego dobra, chodźmy już do akademii
-Nie zachowuj się tak jak ja, jakiś czas temu! Gdy się uspokoiłam wszystkim wyszło to na dobre! Pamiętasz?
-Pamiętam... ale-
-Żadnych ale! Dlaczego mi nie ufasz?
-To nie tak że ci nie ufam
-To odpuść sobie z tym chronieniem mnie!
Ayato chwilę myślał a po chwili odpowiedział:

Od Amnesji do Zhang'a

-Yyyh... no tak trochę mu dokuczałam... - Zawstydziłam się. 
-A przeprosiłaś? 
-Nie mam zamiaru przepraszać tego... Nie będę się wyrażać. 
-Panienka zaproszenia potrzebuje? 
-Nigdzie nie idę! 
-Zachowujesz się jak rozwydrzony,niewychowany bachor!! - Warknął. 
-Że co proszę?! 
-Dokładnie,zachowujesz się jak dziecko,któremu trzeba wszystko tłumaczyć i jeszcze pilnować! 
Warknął,po czym powiedział do mnie telepatycznie. 
"Jak nie zjawisz się do północy,osobiście Cię uduszę". Po czym odeszedł w las. 
(Zhang?)

Od Amnesji do Byun'a

Brat nieźle się rozzłościł. 
-Mocy potrzebujesz,żeby mnie pokonać? - Zadrwił. -Ja swoich od dawna nie używałem... może pora wreszcie się zabawić? 
-Nie rób tego. - Szepnęłam. 
Nawet mnie nie usłyszał,bo w jego ręce po chwili zjawił się wielki miecz. 
Byun przełknął ślinę. 
-Na mieczu dawno nie było krwi,czas go trochę odnowić! - Krzyknął rzucając w stronę Byun'a mieczem,który po chwili wrócił do jego ręki. 
Musiałam coś zrobić,bo normalnie by się pozabijali,uśpiłam więc Ayato,który po chwili zaczął się chwiać i upadł na ziemię. 
-Co jest? - Spytał Byun. 
-Śpi. - Szepnęłam. -Trzeba go zabrać do akademii,zanim Alice zacznie go szukać. 
-A co ona może zrobić?! 
-Jak się wkurzy,to Cię zje. - Odparłam. 
(Byun? XD) 

Od Ayato do Alice

-Jestem wtedy dość niebezpieczny i mówię słowa,których normalnie bym nie powiedział. 
-Czyli głód=Agresja+Szczerość do bólu? 
-Dokładnie. 
-Nie bała bym się Ciebie. 
-Wtedy staję się kimś innym... Kimś kogo nie chciałabyś nigdy poznać. 
(Alice?)

Od Byun'a do Amnesji

- Puść ją. - warknąłem.
- Hę? A co mi zrobisz? Zaśpiewasz? - zaśmiał się.
- Puść...
- Heh, nie. - odparł i szedł dalej.
Wyciągnąłem rękę w jego stronę, poruszałem palcami , zbliżyłem palec wskazujący do palca serdecznego. Ayato gwałtownie zatrzymał się, znów zacząłem poruszać palcami. Odłożył Amnesję i zaczął zwijać się z bólu.
- Jak możesz rozkazywać swojej siostrze jak jakiemuś żołnierzowi co musi być Ci posłuszny? Fajnie to tak traktować swoją rodzinę? - warknąłem.
- Byun przestań ! - krzyknęła Amnesja łapiąc mnie za rękę.
 Opuściłem rękę a Ayato wstał.

< Amnesja ? >

Od Zhang'a do Amnesji

-A za przeproszeniem ile ona ma lat? - warknąłem
-To nie istotne, ona mnie prześladowała za Alice to teraz się na niej odegram - uśmiechnął się szyderczo
-Czyli mówisz zemsta? - zapytałem
-Dokładnie - odpowiedział
Trochę mnie zdziwiło jego zachowanie, podszedłem do Amniesii i zapytałem:
-O co mu właściwie chodzi?

Od Amnesji do Byun'a

Spojrzałam na brata,który nie powstrzymał śmiechu. 
Byun się trohę spłoszył. 
-No,to ja już idę... 
Chłopak odwrócił się,ale Ayato złapał go za koszulę. 
-Hhhh... ty tak na serio? Czy w konia mnie robisz? - Śmiał się. 
-O co Ci chodzi? 
-Ty facet czy baba? Uciekasz? - Drwił. 
-Nie obrażaj mnie! 
-Bo co? Dotkniesz mnie? A może rzucisz słowo na wiatr? Niee! Boję się! Hahh... 
Nie wytrzymałam i wbiłam mu łokieć w brzuch,brat się odunął. 
-A ty co?! - Warknął. 
-Jak możesz obrażać innych?! Za kogo się masz? 
-Za kogo się masz wtrącając się w rozmowę?! 
-Oooh,przepraszam ale to ty wbiłeś nam w spotkanie. 
-Teraz to moja wina? 
-Yyy... przepraszam? - Wtrącił się Byun. 
-Nie taraz. Odparłam. 
Ayato nie wytrzymał,przerzucił mnie przez ramię. 
-Puuuszczaaj!! - Darłam się. 
-Wracamy do Akademii. 
-Puuszczaaj! Puuszczaj!!! 
Wyglądało to komicznie,jak za młodych lat kiedy nosił mnie tak,gdy się nie słuchałam. 
(Byun? )

Od Alice do Ayato

~Ciekawe o co mu chodziło? ~ Myślałam sobie po drodze ~ Przecież on jest wampirem, nie raz widziałam głodnego wampira
-Coś się stało? - zapytał zdziwiony
-C-co? - wyrwał mnie z transu - Nie nic, trochę się zamyśliłam - spojrzałam w niebo - Tak szczerze, to dlaczego nie chcesz bym widziała cię głodnego? - Wyrwało mi się

Od Byun'a do Amnesii/Ayato

- O to fajnie ! - od razu stałem się weselszy.
Dziewczyna uśmiechnęła się. Doszliśmy na Halne Wzgórze - kolejne uczucia. Wiatr muskał moją twarz, przymknąłem oczy.
Nagle usłyszałem kroki. Jakiś chłopak z czerwonymi włosami, przeszył mnie wzrokiem - ostrożnym wzrokiem.
- Kolejny? - prychnął chłopak.
- Em... Przepraszam... Może pójdę?

< Amnesia? Ayato ? Ta nieśmiałość Byun'a ;D >

Od Amnesii do Zhang'a

-We dwo-je? - Wychwyciłam od razu. 
-Yyyh... no znaczyy... 
~Niech sobie nie myśli,że łatwo mnie zdobyć. - Pomyślałam. 
-Las Ciszy? 
-Why not? 
Poszliśmy więc do lasu ciszy. 
Weszliśmy do tegoże lasu i szliśmy główną drogą,nagle usłyszałam z góry znajomy głos. 
-A wy długo macie zamiar się tak włuczyć? 
Spojrzałam w górę i zobaczyłam Ayato. 
-Śledziłeś nas? 
-Powiedzmy,że nie zjawiłaś się na czas,a ostatnio kręci się wkół Ciebie wielu chłopaów,więc uznałem że lepiej Cię pilnować. 
Zhang warknął. 
(Zhang?)

Od Zhang'a do Amnesii

-Wiesz co.... - zatrzymałem się, Amnesia też się zatrzymała
-Hm? - zapytała
-Nie mam ochoty wracać do akademii, noc jeszcze młoda..
-Jak masz zamiar spędzić ten czas?
-Myślałem że ty też ze mną zostaniesz 
-Naprawdę, nie mogę. Będę mieć przypał u dyrektora i u Ayato
-Czemu aż tak się nim przejmujesz? Nie jest przecież twoim ojcem - spojrzałem jej w oczy
Dziewczyna spuściła wzrok.
-No dobrze... - szepnęła - Nie wracam do akademii...
Uśmiechnąłem się. 
-Znasz może jakieś fajne miejscówki na spędzanie czasu we dwoje?