niedziela, 5 kwietnia 2015

Od Tiffany do Blackey / Sehun'a

Dopiero, gdy zadałam pytanie o pokoje, zdałam sobie sprawę, jak głupio musiało ono zabrzmieć. Skoro Blackey jest córką dyrektora, nie było opcji, aby nie wiedziała, gdzie co jest.
-Oczywiście, że wiem. Na początku akademia może wydawać się jednym wielkim labiryntem, ale szybko się przyzwyczaisz – zaśmiała się, uśmiechając się do mnie. Odwzajemniłam ten gest. Dziewczyna zaczęła mnie oprowadzać po akademii, a ja z każdym krokiem, z każdym minionym metrem czułam, że nie raz zgubię się w tej szkole. Była taka ogromna, o czym już pewnie wspomniałam. Jak nie -  jest bardzoo ogrooomna. Gdy tylko usłyszałam ile jest pięter, aż zakręciło mi się w głowie. Czyli mam biegać z dołu do góry? Może i mam wyrobioną kondycję, ale biegać tak kilka razy w ciągu dnia… Nie do pomyślenia. Gdy dotarłyśmy na trzecie piętro, aż oniemiałam. Sala dyskotekowa? Kręgle? Stół do bilarda i inne? Jejku, tak wiele o tym słyszałam i widziałam, jak ludzie grają w te rzeczy i dobrze się bawią, jednak nigdy niedane mi było zagrać w jakąkolwiek grę. Na tym piętrze znajdowała się także stołówka. Uśmiechnęłam się do siebie w duchu – w końcu nie będę musiała jeść posiłków sama, prawda? Gdy Blackey wskazała na tęczowo-włosego nazywając go M&M’sem zaśmiałam się głośno, co chyba usłyszał, ponieważ odwrócił się w naszą stronę. Nie wiem dlaczego, ale od czasu gdy opuściłam dom, jakoś wszystko nabrało dla mnie barw, bardziej żywych niż włosy Sehuna.

(Się rozpisałam. Nie wiem, czy dać do Blackey czy Sehuna, a widzę, że postacie te należą do jednej osoby, dlatego też mogę dać wybór, kto Ci lepiej podpasuje, tego wybierzesz? xD

Więc Blackey? Lub Sehun?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz