Dopiero, gdy zadałam pytanie o pokoje, zdałam sobie sprawę,
jak głupio musiało ono zabrzmieć. Skoro Blackey jest córką dyrektora, nie było
opcji, aby nie wiedziała, gdzie co jest.
-Oczywiście, że wiem. Na początku akademia może wydawać się
jednym wielkim labiryntem, ale szybko się przyzwyczaisz – zaśmiała się,
uśmiechając się do mnie. Odwzajemniłam ten gest. Dziewczyna zaczęła mnie
oprowadzać po akademii, a ja z każdym krokiem, z każdym minionym metrem czułam,
że nie raz zgubię się w tej szkole. Była taka ogromna, o czym już pewnie
wspomniałam. Jak nie - jest bardzoo ogrooomna.
Gdy tylko usłyszałam ile jest pięter, aż zakręciło mi się w głowie. Czyli mam
biegać z dołu do góry? Może i mam wyrobioną kondycję, ale biegać tak kilka razy
w ciągu dnia… Nie do pomyślenia. Gdy dotarłyśmy na trzecie piętro, aż
oniemiałam. Sala dyskotekowa? Kręgle? Stół do bilarda i inne? Jejku, tak wiele
o tym słyszałam i widziałam, jak ludzie grają w te rzeczy i dobrze się bawią,
jednak nigdy niedane mi było zagrać w jakąkolwiek grę. Na tym piętrze
znajdowała się także stołówka. Uśmiechnęłam się do siebie w duchu – w końcu nie
będę musiała jeść posiłków sama, prawda? Gdy Blackey wskazała na
tęczowo-włosego nazywając go M&M’sem zaśmiałam się głośno, co chyba
usłyszał, ponieważ odwrócił się w naszą stronę. Nie wiem dlaczego, ale od czasu
gdy opuściłam dom, jakoś wszystko nabrało dla mnie barw, bardziej żywych niż
włosy Sehuna.
(Się rozpisałam. Nie wiem, czy dać do Blackey czy Sehuna, a
widzę, że postacie te należą do jednej osoby, dlatego też mogę dać wybór, kto
Ci lepiej podpasuje, tego wybierzesz? xD
Więc Blackey? Lub Sehun?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz