piątek, 13 marca 2015

Od Tsuki do Tayio

Robiłam codzienny obchód po mieście i sprawdzałam czy ludzie śpią.
Widok ich niewinnych we śnie twarzy wypełniał mnie szczęściem.
W końcu doszłam do domu mieszkania chłopaka,którego kilka tygodni temu zastałam płaczącego.
Od tego czasu bardzo go polubiłam,zaufałam mu.
Jak zawsze stanęłam na oknie i czekałam aż podejdzie,ale zanim do tego doszło moim oczom ukazało się coś czego w życiu nie chciałabym zobaczyć.
Chłopak leżał na podłodze w kałuży krwi,miał nóż wbity w plecy a jego rzeczy zaplamione krwią leżały rozrzucone po całym mieszkaniu.
-Co- Wymamrotałam.
Nagle poczułam że ktoś ciągnie mnie do tyłu,nie utrzymałam równowagi i spadłam z hukiem na ziemię.
Przez chwilę nic nie widziałam,zobaczyłam coś dopiero gdy kurz opadł.
W ciemności dostrzegłam lekko rozmazaną sylwetkę z wyraźnymi rogami na głowie.
-Kim...jesteś? Wykrztusiłam
-Nie poznajesz mnie?-Odparł lekko zachrypnięty głos.
-Pokaż twarz.
Przykucnął przy mnie,zobaczyłam jego czerwone oczy i czarny ogon którym zarzucał w obie strony.
-Kyōfu?
-Zgadłaś.
-Co tu robisz?!
Nagle spostrzegłam że jego usta są ubrudzone we krwi,tak samo jak biała koszula.
-Ty...
-Szybko rozumujesz. Uśmiechnął się i zlizał krew z ust.
-Czemu?! Przecież nie żywisz się ludźmi. -Poderwałam się z ziemi.
-Żywię się strachem.
-Więc czemu go zabiłeś?!
-Potrzebny mi twój strach. Uśmiechnął się.
-Nie boję się ciebie!
-Jesteś pewna?-Uderzył czarnym jak smoła ogonem o ziemię.
-W 100% pewna!
-A jeśli powiem że zabiję twojego brata?
-Nie dasz rady nawet go drasnąć!
-Widzę twój strach. Uśmiechnął się.
-Nie waż się. -Podsunęłam mu kosę pod szyję.
Podciął mnie ogonem i odszedł.
-A ty gdzie?!
-Chyba wyraziłem się jednoznacznie. Idę zabić twojego brata.
Po chwili już go nie było.
Poderwałam się z ziemi i pobiegłam do Akademii.
~To musi być jakiś porąbany sen!
Wpadłam do pokoju brata.
Kyōfu stał przy nim,jego twarz była cała we krwi.
Tayio ledwo trzymał się na nogach,jego brzuch był cały we krwi.
-Nareszcie wróciłaś. Mruknął władca strachu.
-Zostaw go w spokoju!- Krzyknęłam prawie przez łzy.
-Ty jeszcze się do czegoś przydasz. W końcu czym byłby strach bez nocy? Uśmiechnął się i związał mnie czymś w rodzaju liny z cienia,której w żaden sposób nie mogłam rozerwać.

(Tayio? Nareszcie udało się coś napisać XDD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz