czwartek, 12 marca 2015

Od Tiffany do ?

Nadszedł dzień, w którym miałam dołączyć do Akademii Nocy. Byłam bardzo podekscytowana! Tyle lat czekałam, aż w końcu będę mogła tutaj być! W końcu będę mogła udowodnić ojcu, że na wiele mnie stać!
-Nie biegaj! Idź normalnie, i wyprostuj się! – oczywiście tata nie mógłby zmarnować okazji, aby wytknąć mi najmniejsze błędy. Jednak dawno przestałam go słuchać. Często robiłam mu na przekór, ale wtedy był bardzo srogi…
-Przepraszam tato, ale cieszę się, że w końcu będę mogła się tu uczyć – powiedziałam z uśmiechem, dorównując mu kroku. Przecież nie mogę narobić mu wstydu, prawda?
-Eh, może cię czegoś tutaj nauczą, w co szczerze wątpię – warknął, a mi zrobiło się przykro, czego nie dałam po sobie poznać. Od maleńkości chciał, abym była idealna, najsilniejsza, jednak to nie moja bajka. Szybko się dekoncentruję, jestem zbyt ufna… Dlatego też on mnie nienawidzi.
-Oj tatku, nie przesadzaj! – powiedziałam histerycznie się śmiejąc, jednak, gdy tylko jego wzrok powędrował na moją osobę, momentalnie ucichłam. Bałam się go, strasznie się go bałam. Przycisnęłam do klatki piersiowej Pana Abyss, był on moim jedynym przyjacielem, zawsze mnie pocieszał.
-Na cholerę wzięłaś tego pluszaka? – westchnął zirytowany.
-Na cholerę – odpowiedziałam specjalnie, aby jeszcze bardziej go zdenerwować. Stanęliśmy pod Akademią, więc nie mógłby mi nic zrobić, zwłaszcza, iż miałabym świadków. A tak poza tym… Co by było z jego reputacją?
-Tutaj już się rozchodzimy. Jeżeli cię stąd wywalą, nie wracaj do domu. Nie masz po co – powiedział tatuś, po czym poszedł w kierunku, z którego tutaj przyszliśmy.
-Też cię kocham, tatku – odpowiedziałam z lekkim uśmiechem do jego pleców, po czym weszłam do środka budynku. Był on ogromny, nie wiedziałam, gdzie mam iść. Przygryzłam lekko dolną wargę, po czym poszłam przed siebie. Znałam tylko numer swojego pokoju. Jak na taki duży budynek, nikogo nie było na korytarzach, zapewne są lekcje lub wszyscy gdzieś wybyli… Usiadłam na pobliskiej ławce. Postanowiłam poczekać, ile będzie trzeba, aż ktoś w końcu się pojawi.
-Panie Abyss! W końcu się nam udało, wymknęliśmy się z domu – powiedziałam.
Złapałam króliczka za łapki i zaczęłam nim poruszać, jakby tańczył. Zaśmiałam się do siebie dalej poruszając misiem. Jaki on uroczy~~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz